46

3K 74 25
                                    

Było koło pierwszej w nocy a nasza trójka właśnie oglądała Jasia Fasolę. Cóż, Franek we własnej osobie wybierał.

- Patrzcie jaki mam dojebany szlafrok - usłyszałam nagle głos Tadeusza.

- Nie wywyższaj się tak, mam niemal identyczny w walizce - odpowiedziałam mu.

- Zaraz sprawdzimy co ty wogóle masz w tej ogromnej walizie - powiedział Wygnański.

Blondyn dobrał się do mojej walizki i zaczął wyciągać z niej wszystko po kolei.

- Koszulka, to takie to gówno bez rękawów, spodenki... - wymieniał po kolei rozrzucając moje ciuchy po podłodze - Tadek łap! Pierwsze i ostatnie w twoim życiu - zaśmiał się rzucając w niego moją bielizną.

- Franiu, nie jesteś zabawny - powiedziałam zakładając ręce na piersi.

- Dziewczyno czemu to jest takie małe? Nie boli cię od tego dupa? - pytał rozciagając palcami gumkę moich majtek.

- Oddawaj to - wyrwałam mu je z ręki - Koniec penetrowania mojego bagażu. Może pokażesz co masz w swoim? - zapytałam.

W tym momencie do naszego pokoju wparował pełen energii Szczepan. Zaczął wymachiwać rękami jakby opuścił właśnie lekcje migowego. Wreszcie jednak raczył coś powiedzieć.

- Widzę nastąpił tu jakiś striptiz, tego się obawiałem zostawiając was w trójkę. A teraz.. Ogarniajcie się! Idziemy na basen! - krzyknął.

- Nie jest przypadkiem zamknięty?

- Dla mnie wszystkie drzwi są otwarte - pomachał mi kluczem przed nosem.

- To bezpieczne? - wtrącił się Stanisławski.

- Luz, przecież ich nie ukradłem. Dostałem je na 3 godziny, więc ruszcie się bo idziemy pływać - uśmiechnął się, dumny z siebie.

Zamknęłam swoją walizkę wcześniej wyciągając z niej strój kąpielowy. Odłożyłam bagaż na jego wcześniejsze miejsce i pobiegłam do toalety aby się przebrać. Zajęło mi to koło 10 minut - trwało to tyle tylko ze względu na głupie zabawy chłopaków w zgaszanie i zapalanie światła. W końcu mogłam jednak opuścić to (stosunkowo do wielkości pokoju) małe pomieszczenie.

W chwili dojścia na basen hotelowy okazało się jednak, że klucze, które miał Szczepański nie pasowały do drzwi więc wszyscy wróciliśmy do swoich kwater. Nie miałam ochoty męczyć się już debilnymi wypowiedziami obu chłopców więc najzwyczajniej w świecie położyłam się do spania.

***

- No i to jest mój klimat - powiedział szatyn zajmując sobie miejsce na leżaku.

Muszę przyznać, że jako jeden z niewielu tu obecnych idealnie wpasował się w klimat otwartego basenu. Jego różowe kąpielówki w tukany oraz kapelusz wraz z okularami (które zabrał Zosi) pasowały do tutejszych sztucznych palm.

- Wy lecicie do brodzika, a my z Karolą popatrzymy - powiedziała Zośka ignorując chłopaka.

- Nie, nie, nie. My lecimy na zjeżdżalnie wodne - odpowiedzieli.

Tym o to sposobem zostałam wyciągnięta na zjazdy ze zjeżdżalni. Za nic w świecie nie lubiłam publicznych basenów, na każdym kroku ktoś na ciebie chlapał a to było najgorsze.

Idąc w stronę wybranej atrakcji stało się coś czego chyba żadne z nas się nie spodziewało. A mianowicie nasz cudowny przyjaciel Szczepan się poślizgnął przy czym zaliczył zderzenie z ziemią, a my wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem. Do tego dodajmy jeszcze stojącą obok tabliczke informacyjną z napisem "Uwaga ślisko".

Let's Stay Alone | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz