Siedzieliśmy już dość długo. Była godzina 17 a gang z Matczakiem na czele był już nawalony w trzy dupy. Wyguś jeszcze mniej więcej ogarniał co mówi i robi, Michał z resztą też. Problemem był Szczepan, który non stop gadał albo do jakiegoś kwiatka bądź szklanki, ewentualnie do telewizora.
- Ja jestem Krzysiek. To są moi przyjaciele: Mata, Wygi, chyba Ala czy tam Ola i dziewczyna Maty. Przedstaw im się - mówił właśnie do jakiejś kobiety znajdującej się na ekranie.
- Krzysiu usiądź sobie, dobrze ci zrobi - powiedziałam podchodząc do chłopaka i sadzając go na kanapie.
- Rozumiem, że jesteś o mnie zazdrosna, ale to nie wyjdzie. Jesteś z Michałem i ja tak nie potrafię.
- Zamknij się i siedź w spokoju. Nie masz głowy do alkoholu - stwierdziłam.
Jak to my zaczęłyśmy rozmawiać. Z jednego tematu powstawał kolejny i tak na zmiane. Wcześniej postanowiliśmy, że cała trójka zostanie u nas na noc.
- Uśmiech Aleksandro! - powiedziałam robiąc zdjęcie.
- Ty szujo! Wyszłam strasznie!
- Jak zwykle - zaśmiałam się.
- Coś ty powiedziała?
- Też cię kocham - posłałam jej buziaka.
***
Było już po 20. Szczepański przysypiał właśnie na kanapie a Wygnański z Matczakiem wreszcie raczyli do nas przyjść.
- Co on robi? - spytał Franek.
- Idzie spać. Zostawcie go. Dobrze mu to zrobi - nakazałam im.
- A propo robienia dobrze - powiedział Michał siadając obok i obejmując mnie ręką - Może by tak ich wyjebać? I zrobić mi dobrze?
- Uspokój się - zciągnęłam jego rękę ze swoich ramion.
Brunet ześlizgnął się z łóżka i klęknął między moimi nogami.
- Proszę - przedłużył ostatnią literę - Mamy co trzeba tylko oni muszą wyjść.
- Ale on wie, że my tu siedzimy? - spytała mnie przyjaciółka.
- Chyba nie - zaśmiałam się.
- Karolina no - kontynuował a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Brzmisz jak pięcio latek - zachichotałam.
Michał automatycznie posmutniał i wrócił z powrotem na miejsce obok mnie. Rozmawialiśmy właśnie z Olą i Frankiem a Matczak siedział do mnie przytulony i co chwila przyczepiał się do mojej szyi. Na początku jeszcze miałam problem, ale ignorował to co do niego mówię więc odpuściłam. Niech się cieszy tym co ma.
- Jakbym miał mieć dziecko nazwał bym je Wiesiek albo Arnold ewentualnie Edzia - powiedział nagle Franek.
- Jakoś bardzo nad tym nie myślałam, ale ja bym dała im imiona typu Krzysiu bądź Alek - powiedziała Ola.
- A dla dziewczynki? Ja chce siostrzenice.
- Nie nastawiajmy się na to narazie iż gdyż nie posiadam nawet chłopa.
- Ciesz się. Nie przydałby ci się taki przydupas - zaśmiałam się - Z resztą, bierz Szczepańskiego jak już chcesz. Taki niewinny, grzeczny, przydatny - wymieniałam.
- Chciałby - zaśmiała się.
- No dosłownie chciałby - dopowiedział Wygnański.
Śmialiśmy się tak dłuższą chwilę.
- Michał! - krzyknęłam na chłopaka gdy ten zaczął rozpinać mój rozporek.
- Ja pierdole na chuj sie drzesz?! - krzyknął Szczepan zrywając się z łóżka - Chwila, moment co to za jakieś grupowe orgie?
- Matczaka pojebało - odpowiedziałam wstając z kanapy i łapiąc bruneta za dłoń.
- Ty chcesz, ja chce. Chodź się pieprzyć - wypalił.
Nawet jeśli chciałam to w porównaniu do niego miałam świadomość, że nie jesteśmy w tym mieszkaniu sami i nie każdy ma ochotę nas słuchać. Ba nikt nie ma na to ochoty.
Pociągnęłam ciemnookiego za rękę do sypialni. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka jako pierwsza.
- Ha ide zaruchać debile! - krzyknął Michał.
- Żebyś się nie przeliczył - odpowiedziała mu Ola.
Wciągnęłam chłopaka do pokoju i zamknęłam drzwi. On usiadł na łóżku a ja starałam się nie prawić mu kazania.
- Ciekawa ta gra wstępna.
- Żadna gra wstępna. Idziesz spać, jak wytrzeźwiejesz to pogadamy - poinformowałam go.
- Pogadamy w tym lepszym dla mnie sensie?
- Idź spać.
Nie czekałam aż mi odpowie tylko wyszłam z pomieszczenia.
- Szybki jest - powiedział Krzysiek śmiejąc się.
- Ucisz się. Najlepiej idź do niego.
- Ta żeby mnie obrzygał. On jest do wszystkiego zdolny - powiedział z "obrzydzeniem".
Po dwóch godzinach drzwi od sypialni otworzyły się a z pokoju wyszedł zaspany Michał.
- Wyspałeś się, kochanie? - spytałam podchodząc i przytulając go.
- Ta, powiedzmy.
- Dobra zakochańce, chodźcie!
Wróciliśmy do przyjaciół i usiedliśmy na kanapie.
- Gramy w "prawda czy wyzwanie"! - krzyknął Franek.
- To gra dla gówniarzy - powiedział Krzysiek.
- Masz lepszy pomysł? Nie? Tak myślałem. W takim razie...
***
- Matczak twoja kolej!
- Ale co?
- Teraz ty zadajesz - wytłumaczyłam mu.
- W takim razie Karolcia - powiedział chytro Michał.
- Wyzwanie - powiedziałam pewna.
- Nie przemyślałaś tego - powiedziała ostrzegawczo brunetka.
- Idziesz ze mną współżyć - powiedział z powagą na twarzy.
- Może pizze do tego? - zaczęłam się śmiać.
- Spełnij mu marzenie - wtrącił się Krzysiek - Czuje powołanie do bycia wujkiem.
- Ale moi rodzice nie czują powołania do bycia dziadkami, Pan i Pani Matczak zresztą też.
- Ale kto powiedział, że odrazu dzieci. Ja po prostu chce czuć się spełniony. Zresztą, Wygi byłby tym lepszym wujkiem.
- Spieprzaj! Jednak nie idziesz spełniać jego marzeń, Stępniewska.
- Dobrze, dobrze.
- To sobie znajdę kogoś innego i chuj.
- Głupie gadanie - Franek dorzucił swoje trzy grosze.
- To sobie z tym kimś pośpisz w salonie, dziękuję za uwagę.
- Groźnie. Luźno Michał ja pośpie z tobą - poklepał go po ramieniu Krzysiek.
- Jesteście obaj siebie warci, Bogu dzięki Wyguś jest normalny.
- To sobie z Franiem bądź - powiedział obrażony Matczak.
- A ty dalej swoje - przytuliłam go - Przestań już się zachowywać jak dziecko bo chciałam być dziewczyną, nie matką - pocałowałam go w polik.
- Za góra pare lat będziesz żoną - uśmiechnął się obejmując mnie ręką ponownie tego wieczoru.
CZYTASZ
Let's Stay Alone | MATA
FanfictionNie odrywająca nosa od książek, studentka medycyny poznaje nad Wisłą grupę chłopaków szukających kompanów do picia. Z dnia na dzień staje się częścią kariery muzycznej jednego z nich. Rozdzieli ich jedna, z pozoru błaha sprawa. Ale czy ich drogi na...