Wczorajszy dzień minął nam dosyć spokojnie. Za spokojnie jak na dzień z Michałem. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam chwilę po 19 a Michał jeszcze gdzieś wychodził. Ciekawe gdzie?
Dopiero wstałam i jak zwykle sprawdziłam godzinę. Była już dziesiąta. Matko, spałam 15 godzin! Zerwałam się z łóżka i zauważyłam, że spałam w ubraniach czyli czeka mnie jeszcze prysznic. Okropnie mi się nie chce, ale mus to mus. Poszłam w pośpiechu do łazienki i o dziwo nigdzie nie było bruneta. Coraz bardziej zastanawia mnie jego wczorajsze wyjście.
Wzięłam szybki prysznic. Po wyjściu z pod niego wytarłam się ręcznikiem i ubrałam na siebie szlafrok. Zmyłam w całości resztki wczorajszego makijażu i wyszłam z toalety.
- Ubrałabyś się a nie w takim negliżu chodzisz - zaśmiał się brunet stojący na środku mieszkania.
- Jestem u siebie, mogę chodzić nawet nago - wystawiłam mu język.
- Nie będę narzekał.
- A takie pytanie z innej beczki. Gdzie byłeś całą noc? - uniosłam brew.
- U Szczepana. Musiałem z nim dokładnie obgadać jedną sprawę - odpowiedział mi.
- Sylwestra?
- Tak, zgadłaś - uśmiechnął się.
Chłopak podszedł i objął mnie w pasie. Złożył krótki pocałunek na moich ustach na co mimo wolnie zareagowałam uśmiechem.
- Lecimy dziś do Paryża, mam nadzieję, że nie masz innych planów - powiedział gdy nasze twarze dzieliły centymetry.
- Poczekaj, co? - zapytałam jakby nie wierząc jego słową.
Słysząc moje pytanie chłopak wyciągnął bilety z tylnej kieszeni spodni i machnął mi nimi przed twarzą (niczym telefonem podczas pokazywania mi "schodków" drugiego dnia naszej znajomości).
- Masz trzy godziny na spakowanie się - wyszczerzył się chłopak a ja mentalnie umierałam słysząc to.
- Ile?! Nie mogłeś mi wcześniej powiedzieć?! Boże, co ja mam wziąć... - mówiłam zdenerwowana.
- We wszystkim ci ładne więc bez różnicy co weźmiesz - wzruszył ramionami.
Automatycznie się od niego oderwałam i pobiegłam do szafy. Nie było łatwo, ale koniec końców wybrałam ubrania, które miałam ze sobą zabrać.
- Jezu ile można wybierać ciuchy - mruknął brunet wchodząc do pokoju.
- Gdybyś powiedział mi wcześniej zapewne krócej by to trwało.
No i mamy 1:1.
- Gdybym powiedział wcześniej nie było by takiej niespodzianki. Z resztą nie powiedziałaś nawet czy się cieszysz - posmutniał.
Ruszyłam w stronę chłopaka i po chwili go przytuliłam opierając głowę o jego klatke piersiową.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze, zastanawiam się tylko jak i kiedy ci za to oddam pieniądze
- Nie ma nawet mowy o jakimś oddawaniu pieniędzy - "zagroził" mi.
- Eh, okej - przewróciłam oczami. - Nie wiem z jakiej to okazji, ale dziękuje.
Usiłowałam pocałować chłopaka co jednak mi nie wyszło a moje usta wraz z buziakiem, którego chcialam mu dać wylądowały na jego szczęce.
- Ciekawa ta gra wstępna, ale niestety kotek nie mamy czasu - zaśmiał się.
- Możesz przestać tylko o jednym? - westchnęłam odchodząc od Matczaka i idąc po walizkę aby postawić ją w pionie. - Dobra chyba powinniśmy wychodzić.
- Faktycznie - odpowiedział mi.
Zanim przyjechał zamówiony przez nas uber minęło może z 15 minut, napewno nie więcej. Michał schował nasze bagaże do bagażnika po czym usiadł obok mnie w aucie.
- Żwirki i Wigury - powiedziałam do kierowcy.
- Na lotnisko Chopina po prostu - powiedział Michał.
Po dziesięciu minutach byliśmy już w miejscu docelowym, dziwne bo w tym okresie Warszawa powinna być zapełniona ludźmi a drogi były niemal puste.
Czas mijał a o naszym locie nawet nie było wspominki. Matczak zdążył pójść i wrócić z czymś do jedzenia i picia. Dalej siedzieliśmy i czekaliśmy jak debile.
- Kurde! - krzyknął chłopak.
- Michał ciszej, nie jesteśmy tu sami. Powiesz o co ci chodzi? - zapytałam.
- Brzydkie zdjęcie mi wyszło - powiedział to w stylu pięcio latka jak to miał w zwyczaju.
- Pokaż - powiedziałam a on zrobił to o co prosiłam - Ładne jest, nie przesadzaj - pochwaliłam wykonaną przez niego fotografie.
- Twoja osoba ratuje to zdjęcie i sprawia, że jest ładne - uśmiechnął się.
- Po pierwsze to moje czoło a nie osoba, po drugie nie podlizuj się, po trzecie nie szalej tak z tymi story infuencerko moja droga - posłałam mu buziaka.
- Ale to tylko do znajomych - rzucił i już się nie odzywał bo był zajęty klikaniem czegoś na telefonie.
Sprawdziłam szybko czy aby na pewno wstawił to co mi pokazywał i odłożyłam telefon.
- Michał pokaż mi te bilety - po prosiłam co chłopak od razu zrobił. - Kurwa Matczak tu piszę 2 AM a nie PM, jakbyś nie zrozumiał to ten wylot jest o 2 rano a nie o 14 - powiedziałam prawie, że na jednym wdechu.
- O chuj faktycznie, śmiesznie wyszło - mówił a uśmiech nie znikał mu z twarzy.
CZYTASZ
Let's Stay Alone | MATA
FanfictionNie odrywająca nosa od książek, studentka medycyny poznaje nad Wisłą grupę chłopaków szukających kompanów do picia. Z dnia na dzień staje się częścią kariery muzycznej jednego z nich. Rozdzieli ich jedna, z pozoru błaha sprawa. Ale czy ich drogi na...