3.3

2.2K 64 11
                                    

Byliśmy już spakowani. Cała nasza czwórka czekała aż z toalety po "szybkim" w praktyce trwającym prawie godzinę prysznicu wyjdzie Bóg Ojciec – dla mnie po prostu Michał. Myślałam, że szlag mnie trafi, kiedy słyszałam zza ściany jego wycie do słuchawki, podczas gdy z głośnika leciała kolejna piosenka Miley Cyrus. Pieprzony egoista.

Planowałam wyjechać o dziesiątej, a dochodziła dwunasta. On musiał mi zawsze wszystko zepsuć! Nie miałabym z tym najmniejszego problemu, gdyby nie fakt, że następnego dnia z samego rana musieliśmy wracać do Warszawy, żeby zaraz drugiego dnia zmęczeni po imprezie znowu jechać do Sławy.

Prawda była taka, że nawet nie chciałam tam jechać. Marnowanie czterech godzin, żeby znowu wysłuchiwać od babci Matczaka, jaka to okropna nie byłam, bo zostawiłam Michałka na tyle lat samego, było dla mnie co najmniej czymś śmiesznym. A jeszcze zabawniejsze było usłyszenie z jej ust słów "samolubna suka" przysięgam, byłam wtedy bliska parsknięcia jej śmiechem prosto w twarz. Mimo tego jak komiczna była w moich oczach starsza pani zapatrzona w swojego wnuka jak w obrazek nie ukrywałam, że bolały mnie jej słowa. Najbardziej przekonany o tym był Michał, który skazany był na wysłuchiwanie mojego płaczu po setnej docince ze strony kobiety. Na szczęście jeździliśmy tam maksymalnie trzy razy w roku.

Tym razem jednak wypadł czwarty. Gdyby nie egzotyczna wycieczka moich rodziców, którą wymyślili sobie z okazji wolnego na Wszystkich Świętych, zapewne nie miałabym teraz takich problemów. Normalnie dzieciaki zostałyby u Matczaków, ale że Ci jechali do rodziny to i my musieliśmy na to przystać. Będę to musiała jakoś przeżyć dla moich czterech M.

— No nareszcie! — Wyrzuciłam ręce w powietrze, gdy Michał raczył opuścić toaletę.

— Tatusiu! Szybko musimy jechać! — Krzyczała Olimpia, ciągnąc go za bluze w stronę wyjścia.

— Właśnie! Tobi na mnie czeka! — Wtrącił Janek.

Spojrzałam najpierw na nich później na niego i szeroko się uśmiechnęłam. Słodziaki.

Po chwili pakowaliśmy wszystkie walizki do bagażnika. Nie byłoby z tym kłopotu, gdyby moja córka nie postanowiła się przedwcześnie zbuntować i uznać, iż jest na tyle duża, że nie chce już dzielić walizki z bratem, przez co rodzice roku zdążyli się pokłócić przy upychaniu bagaży do auta. Nie byliśmy dobrzy w Tetrisa.

Po krótkiej przepychance przy drzwiach od strony kierowcy udało mi się wygrać i to ja prowadziłam. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego aż tak przeszkadzało mu zajmowanie miejsca pasażera. Lepiej prowadziłam, mniej prawdopodobne było, że nas zabije i on sam mógł odpocząć. Jedyny minus to, że nie będzie mógł zmacać mojej nogi na każdy możliwy sposób, aczkolwiek mi jest to na rękę.

— Liczę do trzech i na pstryknięcie palcami wszyscy zasypiacie. — Powiedział do maluchów, kiedy wyjeżdżaliśmy ze stolicy.

— Boże tato to już na mnie nie działa. — Westchnął Janek.

— Szybko urosłeś. W kwietniu działało. — Mamrotał brunet.

Nie minęło dużo czasu, zanim moje dwa maluszki odpłynęły. Podziwiałam to ile godzin byli w stanie przespać. Michał musiał osobiście zapisać im to w DNA.

— Zajedźmy do Mc! — Wykrzyczał chłopiec, widząc z daleka logo restauracji.

Widziałam, jak brunet zacisnął dłoń w pięść. Już trzeci raz coś przeszkadzało mu w zaśnięciu. — Nie zajedziemy.

W lusterku odbijało się zmarszczone czoło Jaśka.

— Dlaczego?

— Bo nie zasłużyłeś. — Wycedził przez zęby.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 24, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Let's Stay Alone | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz