2.6

2.8K 89 52
                                    

Właśnie skończyłam dyżur. Co prawda byłam w stanie jeszcze pracować, ale ordynator uparł się, że muszę odpocząć. Odkąd Janek jest u Michała nie miałam nawet chwili na odpoczynek. Matczak non stop odrzucał moje telefony, rzadkością było jego odpisywanie na wiadomości. Nie chciałam się zamartwiać więc brałam dyżury za innych lekarzy co nie do końca dobrze wpływało na moje zdrowie.

— Karola? Dawno się nie widzieliśmy. Podwieźć cię gdzieś? — Jeszcze jego tu brakowało...

Alan niejednokrotnie wykazywał zainteresowanie moją osobą. Jakby nie patrzeć było to urocze. Mnóstwo razy próbował mnie gdzieś wyciągnąć, ale miałam za dużo na głowie.

— Przyjechałam autem. — Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

— Hm... To może dałabyś się wreszcie zaprosić na jakąś kolację, spacer? Nalegam.

W zasadzie to nie mam nic do stracenia. Jasia nie ma a mi przyda się jakaś odskocznia od codzienności.

— Okej. Kiedy i o której?

Chwilę się nad czymś zastanawiał. — Dziś punkt 20 nad Wisłą.

— Do zobaczenia. — Rzuciłam idąc w stronę swojego samochodu.

Uśmiech nie znikał mi z twarzy. Do czasu.

Korek. Lepiej być nie mogło. Na domiar tego zaczął wydzwaniać do mnie jakiś nieznany numer.

Koniec końców odebrałam. — Halo?

— Karola! Czy ty w ogóle pamiętasz o panieńskim? — Nakrzyczała na mnie Roksana.

Matko! Na śmierć o tym zapomniałam.

Odpowiedziałam po chwili zawahania. — Oczywiście. Jak wszystko będzie dopięte na ostatni guzik na pewno się dowiecie.

Boże ja nawet nie mam na to planu...

— W porządku. Pamiętaj, że jeszcze tydzień. Już nie przeszkadzam. Buziaki! — Skończyła rozłączając się.

Korzystając z okazji zaczęłam sprawdzać jakieś pomysły na wieczór panieński. Międzyczasie wyjechałam z zakorkowanej ulicy.

— Ja pierdole... — Powiedziałam widząc policjanta kierującego mnie na pobocze.

— A pani to chyba nie zna naszego polskiego prawa? — Zaśmiał się mężczyzna.

Mi nie było tak do śmiechu.

— Ile będzie tego mandatu? — Zapytałam poirytowana.

Drugi z nich wypisał mandat i podał mi go wyjaśniając procedury.

— Mogło być gorzej. — Wzruszyłam ramionami widząc kwotę 200 złotych na mandacie.

***

— Ręce opadają. Ile można się spóźniać. — Powiedziałam do siebie.

Siedziałam na Bulwarach już dobre pół godziny a Alana dalej nie było. Zaczynałam zastanawiać się nad powrotem do domu aż wreszcie raczył przyjść.

Zrobiło mi się miło kiedy dał mi praliny. Widocznie zapamiętał, że nie lubię kwiatów.

Bardzo przyjemnie nam się razem rozmawiało. Kiedy chodziliśmy wzdłuż Wisły zdążyliśmy porozmawiać o dosłownie wszystkim. Od tego co się dzieję w pracy do sytuacji z życia codziennego. Myśleliśmy nawet wspólnie nad panieńskim przyszłej Szczepańskiej. Alan dał mi parę super pomysłów, które postanowiłam złączyć w jeden.

Oczywiście zaczął dzwonić do mnie Michał. Ten to ma wyczucie.

Nie chciałam odbierać, ale z drugiej strony to mogło być coś ważne... Nie, napewno nie. Teraz mam czas dla siebie, poza tym jest późno i Jaś już dawno powinien spać a nie wydzwaniać z ojcem do mnie.

— Może odbierzesz? Nie mam nic przeciwko. — Powiedział Dumała.

Wyłączyłam telefon. — To nic ważnego. To kiedy ci pasuję...

— Zgadamy się, przecież mam twój numer. Leć do domu, wkońcu musisz wreszcie odpocząć po pracy.

— Dziękuję, to miłe. Do zobaczenia! — Złożyłam pocałunek na jego poliku.

Będąc w domu długo zastanawiałam się nad tym czy może nie oddzwonić do Michała. Dobra może nie będzie tak źle.

Wybrałam jego numer a chwilę później usłyszałam ten denerwujący głos po drugiej stronie.

— Kurwa, szybciej nie można było oddzwonić?

— Byłam zajęta. Ja też mam życie prywatne. Nie jesteś pępkiem świata, Matczak. Skoro już dzwoniłeś to powiedz mi co u mojego małego Jasia.

— Dzwoniłem tylko i wyłącznie po to żeby powiedzieć, że masz jutro o 15 odebrać paczkę z rzeczami na kawalerski Szczepana.

— Zapomnij. Mnie tam nawet nie będzie. Mówisz mi co u Jasia czy mam się do ciebie przejechać żeby się tego dowiedzieć?

— Ma się dobrze. On i Łucja złapali świetny kontakt. Wydaję mi się, że to dobrze.

— To super. A poza tym to co dziś robiliście?

— Mam dość przesłuchania na dziś, dobrej nocy. Pa.

Rozłączył się. Ten człowiek zaczyna działać mi na nerwy. Myślałam, że między nami jest okej, ale on dalej wylewa na mnie jakieś swoje żale.

Mógłby przynajmniej udawać, że mnie lubi. Wkońcu mamy razem dziecko.

Przynajmniej przypomniał mi o przygotowaniu panieńskiego. Wzięłam laptopa i wynajęłam nam apartament na Złotej 44. Skoro ma to być ostatni niezamężny babski wypad Zosi to musi być w naprawdę świetnym miejscu. Widok z okna na podświetlony pałac kultury jest według mnie świetną opcją. Szampan, spa, muzyka, rozmowy – napewno każdej z dziewczyn się spodoba.

Było już grubo po 23, ale mimo to napisałam do każdej z nich żeby do mnie przyjechały. Chyba wyczuły lekką powagę sytuacji bo lada moment wszystkie były na miejscu. Przedstawiłam im mój plan na tamten wieczór a one były zachwycone tym pomysłem.

— Zaraz. A jacyś panowie? Dziewczyna ma spędzić resztę życia z Krzyśkiem a wy nie pomyślałyście o jakimś lepszym modelu na ten wieczór? — Zaczęła Paula.

Wszystkie zaczęły się przekrzykiwać aż wreszcie Magda dostała prawo głosu. — Dobra, które są za, a które przeciw?

Wszystkie powtarzały, że to świetny pomysł więc w zasadzie już zostałam przegłosowana.

Wreszcie udało nam się wszystko ustalić i ogarnąć. Teraz tylko odczekać ten tydzień.

Let's Stay Alone | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz