2.43

2.5K 100 108
                                    

— Możecie mi wytłumaczyć dlaczego leżycie razem w łóżku i oglądacie Kevina? — Zapytał Szczepan wchodząc do mojej sypialni.

— Było jej zimno. Ja tylko dotrzymuje towarzystwa. — Odpowiedział mu Michał.

Skrzywił się. — Ja już znam to twoje dotrzymywanie towarzystwa. Odkryj kołdrę.

— A co chcesz popatrzeć? Na twoje nieszczęście mam na sobie spodnie. — Mówił odkrywając się.

Wstaliśmy naprawdę wcześnie i od tamtej pory oglądaliśmy filmy popijając ciepłe kakao.

— Krzysztofie, powiesz nam dlaczego przyszedłeś?

— Sprawdzić czy nie zamarzłaś w krzakach i powiedzieć, że wieczorem idziemy na łyżwy a do tego czasu wszyscy robią co chcą. A i potem idziemy na melanż bo nas zaprosili.

— Dobra, a teraz wyjdź. Papa. — Wypchnęłam go za drzwi.

Cały dzień mogę chodzić sama po Zakopanem... Wreszcie nastał ten dzień.

— Masz już jakieś plany? — Zapytał blondyn.

— Będę szła na Krupówki. Czemu pytasz?

Już znałam odpowiedź na pytanie...

— Idziemy razem. — Wyszczerzył się.

Nawet nie chciało mi się z nim kłócić. Poszłam się ubrać. Nieważne czy pasuję, ważne żeby było ciepło.

— Możemy iść.

— Wyglądasz jak bałwan. — Zaczął się śmiać.

— Ty też, tylko taki z żółtego śniegu. — Odpowiedziałam patrząc na jego żółta kurtkę z TheNorthFace'a.

Obrażeni na siebie wyszliśmy z domu.

— Poczekaj! — Usłyszałam z tyłu.

Zatrzymał się na jakimś bazarku. Czułam, że źle się to skończy.

Nie zdążyłam do niego podejść a on zaczął wymachiwać sankami.

Postawił je na ziemi i na nich usiadł. — Ciągnij.

— Śnisz.

— Dobra to ty siadaj. — Przewrócił oczami.

Ta opcja zdecydowanie bardziej mi odpowiadała. Jak ostatnim razem byliśmy na sankach to Michał połamał mi moje a swoje "jabuszko" rozwalił o drzewo. Miał talent do niszczenia.

— Od razu mi się podoba. — Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i usiadłam na sankach.

— Teraz ja pociągne ciebie, a potem ty pociągniesz mi. — Zagryzł wargę.

— No chyba Zuzia ci pociągnie jak już przyjedzie do Polski. — Wstałam i zaczęłam iść dalej.

Miałam szczerze dość tego jak ciągle o niej wspominał, a potem od tak zmieniał zdanie i sugerował mi takie rzeczy.

Dalej szliśmy nie odzywając się do siebie. Momentami Matczak robił tak głupie rzeczy, że było mi wstyd jak szedł obok mnie.

— Karola, patrz! — Krzyknął.

Kiedy się odwróciłam zobaczyłam jak zjeżdża z górki, leżąc na brzuchu na sankach. Bardzo mądre jak na 24 latka.

— Przepraszam, my się znamy? — Zapytałam z trudem powstrzymując śmiech.

— No wiesz, tak się składa, że znamy się dogłębnie.

Zignorowałam go. W połowie drogi postanowiliśmy wejść na Gubałówkę.

— Nie chce mi się już iść. Możemy wjechać tam kolejką? — Pytał już setny raz.

Sapał chyba najgłośniej ze wszystkich, którzy wchodzili w tym czasie z nami. Nie miałam ochoty wysłuchiwać jego jęczenia więc wreszcie się zgodziłam.

— To nie biały proszek, to nie biały nosek... — Zaczęłam śpiewać pod nosem.

Było tak magicznie biało.

— Rzucam tą suke na tapczan! — Popchnął mnie na śnieg.

Chyba myślał, że jeśli zainspiruje się Czekajem to mnie poderwie. Był w sporym błędzie.

— Nienawidzę cię. — Mruknęłam, wstając.

Będę miała pełno siniaków...

— Patrz, tu nikogo nie ma. — Przytulił mnie.

Staliśmy właśnie na jakimś uboczu. Żebyśmy się przypadkiem znowu nie zgubili.

— Znasz takie powiedzenie? Co się dzieję w Vegas, zostaję w Vegas?

— Co to ma do rzeczy?

— Bo chciałabym zrobić to, ale boje się, że komuś powiesz... — Powiedziałam całując go.

Wow. Czy to mogło być to czego chciałam? Widocznie tak skoro staliśmy tak dobre parę minut.

— Pamiętaj, co się dzieję w Vegas, zostaję w Vegas. — Powtórzyłam odchodząc od niego.

Obiecywałam sobie, że tego nie zrobię a chyba właśnie zakochałam się w swoim byłym.

Nie, nie, nie.

— Brawo! Tym razem byliście pierwsi! — Usłyszałam Franka.

Byliśmy teraz na lodowisku. Żadne z nas nie potrafiło się dogadać z panią przy kasie, czekaliśmy aż cudowni przyjaciele nam pomogą.

— Któreś z was potrafi mówić po rosyjsku? — Zapytałam.

— Franek. — Pokazali na niego palcem Szczepan i Tadeo.

— Wygi, idź nam po łyżwy. Ładnie proszę... — Uśmiechnęłam się.

Zrobił to i wszyscy mogliśmy zmienić buty.

— Daj zawiąże ci. — Powiedział Michał, schylając się.

— Pyk... — Powiedziałam pod nosem.

Wstawiłam to tylko i wyłącznie po to żeby Dumała to zobaczył

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wstawiłam to tylko i wyłącznie po to żeby Dumała to zobaczył. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej nie byłam przekonana co do związku z nim.

— Karola! Nie mówiłaś nic... — Zaczęły dziewczyny kiedy weszliśmy na lód.

— W sensie? — Zmarszczyłam brwi.

— Ty i Matczak... Znowu?

— Nie. Weźcie... Jesteśmy po prostu dobrymi kolegami. Nic więcej.

— Jasne...

Jeździliśmy w kółko. Podczas tego całego pobytu na lodowisku starałam się unikać Michała. To przez rozmowę z dziewczynami...

— Kurwa mać! — Wydarł się Szczepański.

Wywalił się. Nie było by wcale tak źle gdyby nie musiał jechać do szpitala a my razem z nim.

— Noc w szpitalnej poczekalni to, to o czym właśnie marzyłam. — Powiedziałam kiedy wszyscy na mnie patrzyli.

Chce już wrócić do Warszawy... Tam nie będę widziała Michała 24/7. Może to pomoże mi się "odkochać".

Let's Stay Alone | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz