— Możecie mi wytłumaczyć dlaczego leżycie razem w łóżku i oglądacie Kevina? — Zapytał Szczepan wchodząc do mojej sypialni.
— Było jej zimno. Ja tylko dotrzymuje towarzystwa. — Odpowiedział mu Michał.
Skrzywił się. — Ja już znam to twoje dotrzymywanie towarzystwa. Odkryj kołdrę.
— A co chcesz popatrzeć? Na twoje nieszczęście mam na sobie spodnie. — Mówił odkrywając się.
Wstaliśmy naprawdę wcześnie i od tamtej pory oglądaliśmy filmy popijając ciepłe kakao.
— Krzysztofie, powiesz nam dlaczego przyszedłeś?
— Sprawdzić czy nie zamarzłaś w krzakach i powiedzieć, że wieczorem idziemy na łyżwy a do tego czasu wszyscy robią co chcą. A i potem idziemy na melanż bo nas zaprosili.
— Dobra, a teraz wyjdź. Papa. — Wypchnęłam go za drzwi.
Cały dzień mogę chodzić sama po Zakopanem... Wreszcie nastał ten dzień.
— Masz już jakieś plany? — Zapytał blondyn.
— Będę szła na Krupówki. Czemu pytasz?
Już znałam odpowiedź na pytanie...
— Idziemy razem. — Wyszczerzył się.
Nawet nie chciało mi się z nim kłócić. Poszłam się ubrać. Nieważne czy pasuję, ważne żeby było ciepło.
— Możemy iść.
— Wyglądasz jak bałwan. — Zaczął się śmiać.
— Ty też, tylko taki z żółtego śniegu. — Odpowiedziałam patrząc na jego żółta kurtkę z TheNorthFace'a.
Obrażeni na siebie wyszliśmy z domu.
— Poczekaj! — Usłyszałam z tyłu.
Zatrzymał się na jakimś bazarku. Czułam, że źle się to skończy.
Nie zdążyłam do niego podejść a on zaczął wymachiwać sankami.
Postawił je na ziemi i na nich usiadł. — Ciągnij.
— Śnisz.
— Dobra to ty siadaj. — Przewrócił oczami.
Ta opcja zdecydowanie bardziej mi odpowiadała. Jak ostatnim razem byliśmy na sankach to Michał połamał mi moje a swoje "jabuszko" rozwalił o drzewo. Miał talent do niszczenia.
— Od razu mi się podoba. — Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i usiadłam na sankach.
— Teraz ja pociągne ciebie, a potem ty pociągniesz mi. — Zagryzł wargę.
— No chyba Zuzia ci pociągnie jak już przyjedzie do Polski. — Wstałam i zaczęłam iść dalej.
Miałam szczerze dość tego jak ciągle o niej wspominał, a potem od tak zmieniał zdanie i sugerował mi takie rzeczy.
Dalej szliśmy nie odzywając się do siebie. Momentami Matczak robił tak głupie rzeczy, że było mi wstyd jak szedł obok mnie.
— Karola, patrz! — Krzyknął.
Kiedy się odwróciłam zobaczyłam jak zjeżdża z górki, leżąc na brzuchu na sankach. Bardzo mądre jak na 24 latka.
— Przepraszam, my się znamy? — Zapytałam z trudem powstrzymując śmiech.
— No wiesz, tak się składa, że znamy się dogłębnie.
Zignorowałam go. W połowie drogi postanowiliśmy wejść na Gubałówkę.
— Nie chce mi się już iść. Możemy wjechać tam kolejką? — Pytał już setny raz.
Sapał chyba najgłośniej ze wszystkich, którzy wchodzili w tym czasie z nami. Nie miałam ochoty wysłuchiwać jego jęczenia więc wreszcie się zgodziłam.
— To nie biały proszek, to nie biały nosek... — Zaczęłam śpiewać pod nosem.
Było tak magicznie biało.
— Rzucam tą suke na tapczan! — Popchnął mnie na śnieg.
Chyba myślał, że jeśli zainspiruje się Czekajem to mnie poderwie. Był w sporym błędzie.
— Nienawidzę cię. — Mruknęłam, wstając.
Będę miała pełno siniaków...
— Patrz, tu nikogo nie ma. — Przytulił mnie.
Staliśmy właśnie na jakimś uboczu. Żebyśmy się przypadkiem znowu nie zgubili.
— Znasz takie powiedzenie? Co się dzieję w Vegas, zostaję w Vegas?
— Co to ma do rzeczy?
— Bo chciałabym zrobić to, ale boje się, że komuś powiesz... — Powiedziałam całując go.
Wow. Czy to mogło być to czego chciałam? Widocznie tak skoro staliśmy tak dobre parę minut.
— Pamiętaj, co się dzieję w Vegas, zostaję w Vegas. — Powtórzyłam odchodząc od niego.
Obiecywałam sobie, że tego nie zrobię a chyba właśnie zakochałam się w swoim byłym.
Nie, nie, nie.
— Brawo! Tym razem byliście pierwsi! — Usłyszałam Franka.
Byliśmy teraz na lodowisku. Żadne z nas nie potrafiło się dogadać z panią przy kasie, czekaliśmy aż cudowni przyjaciele nam pomogą.
— Któreś z was potrafi mówić po rosyjsku? — Zapytałam.
— Franek. — Pokazali na niego palcem Szczepan i Tadeo.
— Wygi, idź nam po łyżwy. Ładnie proszę... — Uśmiechnęłam się.
Zrobił to i wszyscy mogliśmy zmienić buty.
— Daj zawiąże ci. — Powiedział Michał, schylając się.
— Pyk... — Powiedziałam pod nosem.
Wstawiłam to tylko i wyłącznie po to żeby Dumała to zobaczył. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej nie byłam przekonana co do związku z nim.
— Karola! Nie mówiłaś nic... — Zaczęły dziewczyny kiedy weszliśmy na lód.
— W sensie? — Zmarszczyłam brwi.
— Ty i Matczak... Znowu?
— Nie. Weźcie... Jesteśmy po prostu dobrymi kolegami. Nic więcej.
— Jasne...
Jeździliśmy w kółko. Podczas tego całego pobytu na lodowisku starałam się unikać Michała. To przez rozmowę z dziewczynami...
— Kurwa mać! — Wydarł się Szczepański.
Wywalił się. Nie było by wcale tak źle gdyby nie musiał jechać do szpitala a my razem z nim.
— Noc w szpitalnej poczekalni to, to o czym właśnie marzyłam. — Powiedziałam kiedy wszyscy na mnie patrzyli.
Chce już wrócić do Warszawy... Tam nie będę widziała Michała 24/7. Może to pomoże mi się "odkochać".
CZYTASZ
Let's Stay Alone | MATA
FanfictionNie odrywająca nosa od książek, studentka medycyny poznaje nad Wisłą grupę chłopaków szukających kompanów do picia. Z dnia na dzień staje się częścią kariery muzycznej jednego z nich. Rozdzieli ich jedna, z pozoru błaha sprawa. Ale czy ich drogi na...