2.11

2.4K 81 62
                                    

Słyszałam jak Łucja krzyczy coś do Michała. Jeśli chcieli być dyskretni to definitywnie im nie wyszło. Byłam strasznie ciekawa o co chodzi, ale szanse na to że się dowiem były marne.

Zaraz zaczynały się oczepiny. Chciałam iść do Alana, wkońcu sama prosiłam żeby się tu ze mną wybrał a teraz totalnie go olewam. Zatrzymała mnie Zosia, świetnie.

— Kochana, powiesz mi co tak ciągnie was do siebie? — Zapytała.

Zmarszczyłam brwi. — Nas? Możesz jaśniej?

— Nie zgrywaj głupiej, Karola. Doskonale wiesz, że chodzi o ciebie i Michała. Widzę, że macie się ku sobie. Stara miłość nie rdzewieje. — Zaśmiała się.

Byłam lekko poirytowana. — Zosia, posłuchaj. Mam po dziurki w nosie tego głupiego gadania, że ja i Matczak mamy się ku sobie. On jest z Łucją, a mi się wreszcie układa. Poznałam Alana i nie chce tego zepsuć. Możemy przestać non stop wracać do tego tematu? Myślę, że już wszystko zostało wyjaśnione.

Uśmiechnęła się lekko. — Jasne... Ale fajnie zobaczyć was znowu razem takich szczęśliwych.

— Wierz mi sama strasznie się cieszę, że wreszcie się dogadujemy. Już pomijając fakt, że oboje trochę wypiliśmy. — Zachichotałam. — Ty mi lepiej powiedz jak się czujesz jako mężatka!

— A weź nic nie mów. Krzysiek wypił chyba najwięcej ze wszystkich tu obecnych i naprawdę ciężko się z nim dogadać. — Przewróciła oczami.

— Widać, że się cieszy. Powiedziałaś mu już o dziecku? Przepraszam, że tak dociekam.

— Jeszcze nie. Ale to tylko kwestia czasu. — Puściła mi oczko.

Po chwili ciszy chwyciłam ją za rękę i ruszyłam w stronę parkietu. — Jak już ponarzekałyśmy to idziemy się bawić!

Nasza zabawa nie trwała długo, tak jak mówiłam za chwilę miały zacząć się oczepiny.

— Lecimy z oczepinami! — Krzyknął nagle Felipe.

Po tej całej rozmowie związanej z Michałem szczerze nie miałam ochoty na branie w tym udziału.

— Żeby było wygodniej usiądźcie wszyscy przy stole! Pobawimy się w podaj dalej! — Kontynuował.

Wszyscy goście zrobili to o czym mówił Filip. Wiedziałam na czym polega zabawa i byłam tym strasznie zestresowana. Pocałunek poszedł od pary młodej w 'prawą stronę stołu' czyli wychodziło na to, że razem z Michałem mieliśmy być ostatni.

Chciałam mieć to już z głowy.

Nim się obejrzałam Matczak mnie pocałował. To miał być szybki buziak, a on wręcz wepchnął mi język do gardła. Nie miałam pojęcia jak ukryć to, że mi się podobało. Matko po co on to w ogóle zrobił?!

— Gorzka wódka! Gorzka wódka! Trzeba ją posłodzić! — Wszyscy zaczęli śpiewać a mi spadł kamień z serca.

Wreszcie koniec tej popieprzonej zabawy.

Wtedy odezwał się Szczepański. —  Potrzebuje dziesięciu dziewczyn! Uwaga ja wybieram! Moja najpiękniejsza Zofia oczywiście! Maja! Leosia! Hania! Nicole! Roksana! Magda! Paula! Patrycja! Iiiiiiii Stępniewska! — Wyliczał na palcach.

— Ej! Ale czemu po nazwisku, Szczepański! — Zaśmiałam się.

— Wolałaś była Matczaka? Czy może pani Matczak? — Uśmiechnął się chytro rzucając okiem na Michała.

— Możemy przejść do wymyślonej przez ciebie zabawy? Wytłumaczysz nam w ogóle o co chodzi?

— Musicie usiąść na środku na krzesełkach. Troche sobie pozmieniałem zasady.

Robiliśmy wszystko zgodnie z tym jak instruował Krzysiek. Nie podobało mi się to ani trochę.

— No dobra to ja wam teraz zawiąże oczy aaaaa potem, potem powiem więcej.

Minęło trochę czasu zanim udało mu się to zrobić.

— Chciałabym się wreszcie dowiedzieć o co chodzi. Szczepek, wyjaśnisz? — Zaczęła Zosia.

— Cicho, i nie mów tak na mnie przy ludziach. — Mówił a wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Jego gadanie zajmowało tyle czasu, że zdążylibyśmy przerobić wiele innych weselnych zabaw.

— No dobra to jak już nie macie wyjścia i musicie wziąć udział to mogę wyjaśnić. Chodzi o to, że wy nic nie widzicie...

— Świetnie, że nam powiedziałeś młody! Nikt na to nie wpadł! — Mówiła sarkastycznie Paulina.

— Nosz kurwa! Przestańcie wchodzić mi w słowo bo nigdy nie skończę! No więc ja biore sobie jednego z waszych chłopaków zakrywam mu oczy i ma on znaleźć swoją życiową wybrankę po danej części ciała. Oczywiście możecie zamieniać się miejscami i te inne zagrywki. Wszyscy zrozumieli? To super! — Mówił dumny z siebie.

Nie do końca zrozumiałam o co chodziło mu z tymi chłopakami. Alan już jakiś czas temu pojechał do domu bo nie podobało mu się. Dlatego zastanawiałam się czemu Szczepan wybrał mnie do tej swojej "rozgrywki".

— No dobra, zaczynamy! — Krzyknął po chwili.

— Powiesz nam po jakiej części ciała teraz mają zgadywać? — Zapytała Maja.

— Jak dla ciebie po kolanach. Coś normalnego na początek.

W sumie wydawało się to zabawne. Jeden z chłopaków właśnie chodził w jedną i drugą stronę szukając swojej dziewczyny po kolanach.

— Paula! Te kolana poznam wszędzie! — Zaczął śmiać się Seba.

Jak to zazwyczaj na weselach bywa w nagrodę dostał butelkę wódki.

Po paru kolejnych rundach było już tylko gorzej. Wiedziałam, że nasi cudowni koledzy lubią takie rzeczy i ani trochę mnie to nie dziwiło.

— Nie lubię być kulturalny więc niech będą cycki. — Powiedział głupkowato.

Chwilę później poczułam dłonie na moim biuście. Ta chwila okropnie się dłużyła a ja nie byłam w stanie wywnioskować czyje to były dłonie. W zasadzie może i byłam, ale nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli.

— Mam już powiedzieć imię czy mogę tak jeszcze chwilę? — Zaczął.

— Mów. — Dopowiedział Wygnański.

Zaśmiał się. — Oczywiście, że Karola. Możecie mi już dać te wódkę i kończymy zabawę.

Ściągnęłam opaskę z oczu i spojrzałam na kucającego przede mną Michała.

— Ty tak całkowicie poważnie? — Zapytałam go po cichu. Nie chciałam żeby ktokolwiek poza nim to słyszał.

Zagryzł wargę. — Porozmawiamy później.

Let's Stay Alone | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz