Za dwa dni wigilia i jak na ten moment wszystko idzie po mojej myśli. "Patointeligencja" miała już grubo ponad parę milionów, a ja bardzo dobrze zdałam egzamin. Teraz tylko czekać na święta.
Wspólnie z przyjaciółmi uznaliśmy, że trzeci dzień świąt spędzimy razem u mnie w mieszkaniu i wtedy wręczymy sobie nawzajem prezenty.
Dziś wyjątkowo szybko się ze wszystkim uwinęłam ponieważ wieczorem miałyśmy z Olą wyjść gdzieś na miasto. Nim się obejrzałam był już wieczór więc zaczęłam się ogarniać bo zaraz miała przyjść do mnie przyjaciółka. Ubrałam czarną, przylegającą sukienkę a do niej miałam włożyć długie kozaki i płaszcz.
- Wychodzimy gdzieś? - spytał Michał.
- Ja tak, ale bez ciebie.
- Gdzie idziesz?
- Na imprezę z koleżankami.
- Nie ma takiej mowy. Jak coś ci się stanie? Nie zgadzam się - zaczął zaprzeczać.
- Przesadzasz.
- Ubrałaś się jak dz... Nie no dobra, ładnie wyglądasz.
- Dokończ.
- Nie mam nic do powiedzenia.
- Tak myślałam.
- Uważaj na siebie tylko, proszę.
- Postaram się - zaśmiałam sie.
Zadzwonił domofon, a chwilę później w drzwiach mojego mieszkania stała grupka moich koleżanek.
- Hejjj - przedłużyłam ostatnią literę wyrazu.
- Widzę, że grubo - powiedziała Ala mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Za grubo - powiedział Matczak.
- Chcesz sie pogniewać?
- Nie, nie chce - przewrócił oczami.
- Tak myślałam.
Założyłam płaszcz i buty biorąc wcześniej spakowaną torebkę.
- To my idziemy kochanie - podeszłam i pocałowałam chłopaka a dziewczyny odpaliły się ze swoimi komentarzami.
- O której będziesz?
- Nie wiem, nie umiem ci odpowiedzieć.
- Mhm - mruknął tylko i położył się na kanapie.
- No Michał, nie obrażaj się. Wynagrodze Ci to jakoś. Jak tylko będziesz chciał - powiedziałam a chłopak się uśmiechnął.
- Głodnemu chleb na myśli - powiedziała Marcelina patrząc na Matczaka.
- Nie wiem co wy macie w głowach. Idźcie już - pośpieszył nas.
Już mu nie odpowiadałyśmy tylko wyszłyśmy.
***
- Jestem! - krzyknęłam wchodząc do domu.
- Dłużej się nie dało? - spytał zdenerwowany.
Co prawda byłam po alkoholu, ale to była naprawdę mała ilość. I teraz mój kochany Michałek, który normalnie wlewa w siebie z 2 promile będzie miał problem o dwa drinki.
- Nie przesadzaj. Mogłam tam siedzieć dłużej, ale wróciłam wcześniej bo wiedziałam, że będziesz miał problem.
- I teraz jestem ten zły?
- Michał wiesz, że nie o to mi chodzi.
- Dobra koniec. Połóż się, dobrze ci zrobi. Pamiętaj kac morderca nie ma serca.
- Z miłą chęcią.
Już nawet nie szłam pod prysznic tylko ubrałam piżame i położyłam się do łóżka. Wstałam chwilę po 10 i od razu poszłam do łazienki aby się umyć i ubrać. Po wejściu do kuchni ogarnęło mnie niemałe zaskoczenie. Ku mojemu zdziwieniu stał tam Michał z jakimiś kanapkami.
- Smacznego - uśmiechnął się.
- Dziękuję bardzo - podeszłam i dałam mu buziaka w usta.
Usiedliśmy i zjedliśmy co chwila się śmiejąc.
- Dobrze, a teraz idziemy do centrum żeby dokupić jakieś drobiazgi.
- Jakie znowu drobiazgi, babo?
- Nie ubraliśmy nawet choinki. Trzeba kupić jakieś lampeczki, bombki i łańcuchy.
- Niech ci będzie.
Ubraliśmy się i wyszliśmy. Po niedługim czasie byliśmy w galerii. Po środku centrum handlowego były świąteczne dekoracje. Oczywiście w naszej dwójce obudziły się dziecięce dusze i jak małe dzieci zaczęliśmy się ganiać. Michał tak gadał na swoją mame a koniec końców i tak robił zdjęcia w każdym możliwym momencie - tak jak jego mama.
- Ty to chyba influencerem zostaniesz - zaśmiałam się.
- Nie, to zdjęcie jest na własny użytek.
- Już myślałam.
Poszliśmy do home&you i kupiliśmy jakieś badziewia na choinke. Chciałam postawić na jeden kolor, ale z nim to było nie możliwe bo zaczął wpakowywać jakieś różnokolorowe bombki do koszyka
- Dobra starczy tego - powiedział wkońcu.
- To będzie nas kosztowało majątek.
- Ja płaciłem za choinkę bo ubzdurałaś sobie, że chcesz żywą. Teraz ty płacisz za dekoracje.
- Dobrze, dobrze - zachichotałam.
Poszliśmy do kasy, zapłaciłam i wyszliśmy ze sklepu.
- Kupiłeś ty w ogóle coś dla swoich rodziców?
- Może i nie kupiłem, ale mam prezent.
- To dobrze.
- Ej bo ja chciałem coś kupić twoim rodzicom, ale ja kompletnie nie wiem w ogóle co oni lubią?
- To co im kupiłam jest od naszej dwójki, a nie tylko ode mnie. Nie martw się na zapas.
Michał poszedł jeszcze po skarpetki do H&M'u i zaraz po tym wróciliśmy do domu. Wyciągnęliśmy wszystko z opakowań i zaczęliśmy ubierać drzewko bożonarodzeniowe.
- No powiem ci, że ładnie nam to wyszło.
- Też tak sądzę - zaśmiał się.
- Potem mi pomożesz zrobić pierniki, ale teraz możemy odpocząć - powiedziałam rzucając się na kanape.
CZYTASZ
Let's Stay Alone | MATA
FanfictionNie odrywająca nosa od książek, studentka medycyny poznaje nad Wisłą grupę chłopaków szukających kompanów do picia. Z dnia na dzień staje się częścią kariery muzycznej jednego z nich. Rozdzieli ich jedna, z pozoru błaha sprawa. Ale czy ich drogi na...