28

4.1K 115 47
                                    

Za dwa dni wigilia i jak na ten moment wszystko idzie po mojej myśli. "Patointeligencja" miała już grubo ponad parę milionów, a ja bardzo dobrze zdałam egzamin. Teraz tylko czekać na święta.

Wspólnie z przyjaciółmi uznaliśmy, że trzeci dzień świąt spędzimy razem u mnie w mieszkaniu i wtedy wręczymy sobie nawzajem prezenty.

Dziś wyjątkowo szybko się ze wszystkim uwinęłam ponieważ wieczorem miałyśmy z Olą wyjść gdzieś na miasto. Nim się obejrzałam był już wieczór więc zaczęłam się ogarniać bo zaraz miała przyjść do mnie przyjaciółka. Ubrałam czarną, przylegającą sukienkę a do niej miałam włożyć długie kozaki i płaszcz.

- Wychodzimy gdzieś? - spytał Michał.

- Ja tak, ale bez ciebie.

- Gdzie idziesz?

- Na imprezę z koleżankami.

- Nie ma takiej mowy. Jak coś ci się stanie? Nie zgadzam się - zaczął zaprzeczać.

- Przesadzasz.

- Ubrałaś się jak dz... Nie no dobra, ładnie wyglądasz.

- Dokończ.

- Nie mam nic do powiedzenia.

- Tak myślałam.

- Uważaj na siebie tylko, proszę.

- Postaram się - zaśmiałam sie.

Zadzwonił domofon, a chwilę później w drzwiach mojego mieszkania stała grupka moich koleżanek.

- Hejjj - przedłużyłam ostatnią literę wyrazu.

- Widzę, że grubo - powiedziała Ala mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.

- Za grubo - powiedział Matczak.

- Chcesz sie pogniewać?

- Nie, nie chce - przewrócił oczami.

- Tak myślałam.

Założyłam płaszcz i buty biorąc wcześniej spakowaną torebkę.

- To my idziemy kochanie - podeszłam i pocałowałam chłopaka a dziewczyny odpaliły się ze swoimi komentarzami.

- O której będziesz?

- Nie wiem, nie umiem ci odpowiedzieć.

- Mhm - mruknął tylko i położył się na kanapie.

- No Michał, nie obrażaj się. Wynagrodze Ci to jakoś. Jak tylko będziesz chciał - powiedziałam a chłopak się uśmiechnął.

- Głodnemu chleb na myśli - powiedziała Marcelina patrząc na Matczaka.

- Nie wiem co wy macie w głowach. Idźcie już - pośpieszył nas.

Już mu nie odpowiadałyśmy tylko wyszłyśmy.

***

- Jestem! - krzyknęłam wchodząc do domu.

- Dłużej się nie dało? - spytał zdenerwowany.

Co prawda byłam po alkoholu, ale to była naprawdę mała ilość. I teraz mój kochany Michałek, który normalnie wlewa w siebie z 2 promile będzie miał problem o dwa drinki.

- Nie przesadzaj. Mogłam tam siedzieć dłużej, ale wróciłam wcześniej bo wiedziałam, że będziesz miał problem.

- I teraz jestem ten zły?

- Michał wiesz, że nie o to mi chodzi.

- Dobra koniec. Połóż się, dobrze ci zrobi. Pamiętaj kac morderca nie ma serca.

- Z miłą chęcią.

Już nawet nie szłam pod prysznic tylko ubrałam piżame i położyłam się do łóżka. Wstałam chwilę po 10 i od razu poszłam do łazienki aby się umyć i ubrać. Po wejściu do kuchni ogarnęło mnie niemałe zaskoczenie. Ku mojemu zdziwieniu stał tam Michał z jakimiś kanapkami.

- Smacznego - uśmiechnął się.

- Dziękuję bardzo - podeszłam i dałam mu buziaka w usta.

Usiedliśmy i zjedliśmy co chwila się śmiejąc.

- Dobrze, a teraz idziemy do centrum żeby dokupić jakieś drobiazgi.

- Jakie znowu drobiazgi, babo?

- Nie ubraliśmy nawet choinki. Trzeba kupić jakieś lampeczki, bombki i łańcuchy.

- Niech ci będzie.

Ubraliśmy się i wyszliśmy. Po niedługim czasie byliśmy w galerii. Po środku centrum handlowego były świąteczne dekoracje. Oczywiście w naszej dwójce obudziły się dziecięce dusze i jak małe dzieci zaczęliśmy się ganiać. Michał tak gadał na swoją mame a koniec końców i tak robił zdjęcia w każdym możliwym momencie - tak jak jego mama.

 Michał tak gadał na swoją mame a koniec końców i tak robił zdjęcia w każdym możliwym momencie - tak jak jego mama

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ty to chyba influencerem zostaniesz - zaśmiałam się.

- Nie, to zdjęcie jest na własny użytek.

- Już myślałam.

Poszliśmy do home&you i kupiliśmy jakieś badziewia na choinke. Chciałam postawić na jeden kolor, ale z nim to było nie możliwe bo zaczął wpakowywać jakieś różnokolorowe bombki do koszyka

- Dobra starczy tego - powiedział wkońcu.

- To będzie nas kosztowało majątek.

- Ja płaciłem za choinkę bo ubzdurałaś sobie, że chcesz żywą. Teraz ty płacisz za dekoracje.

- Dobrze, dobrze - zachichotałam.

Poszliśmy do kasy, zapłaciłam i wyszliśmy ze sklepu.

- Kupiłeś ty w ogóle coś dla swoich rodziców?

- Może i nie kupiłem, ale mam prezent.

- To dobrze.

- Ej bo ja chciałem coś kupić twoim rodzicom, ale ja kompletnie nie wiem w ogóle co oni lubią?

- To co im kupiłam jest od naszej dwójki, a nie tylko ode mnie. Nie martw się na zapas.

Michał poszedł jeszcze po skarpetki do H&M'u i zaraz po tym wróciliśmy do domu. Wyciągnęliśmy wszystko z opakowań i zaczęliśmy ubierać drzewko bożonarodzeniowe.

- No powiem ci, że ładnie nam to wyszło.

- Też tak sądzę - zaśmiał się.

- Potem mi pomożesz zrobić pierniki, ale teraz możemy odpocząć - powiedziałam rzucając się na kanape.

Let's Stay Alone | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz