Razem z Alanem właśnie zaparkowaliśmy obok przedszkola. Był chyba bardziej podekscytowany niż Janek kiedy rozmawiałam z nim przez telefon. Nawet kupił mu żelki.
— Dlaczego ze wszystkich możliwych słodyczy wybrałeś akurat żelki? — Zapytałam.
— Poprosił o to, no i, kto normalny nie lubi żelków?
Michał nienawidził żelków.
Przy wejściu mogłam zobaczyć pełno szczęśliwych rodzinek z dziećmi. Momentami było mi naprawdę przykro, że nie byłam w stanie zapewnić dla Janka "normalnej" rodziny. To musiało być dla niego uciążliwe w tak młodym wieku.
Razem z Michałem powinni już być w środku.
— Chodź, kochanie. — Powiedziałam, ciągnąc Alana za rękę i weszliśmy do budynku.
Mój telefon zaczął dzwonić, po wyjęciu go zobaczyłam, że to Matczak. Przewróciłam oczami i odebrałam połączenie.
— Gdzie ty kurwa jesteś?
Usłyszalam szumy w tle, więc domyślam się, że był na widowni.
— Już idziemy.
— Idziemy?
Byłam pewna, że teraz uniósł brew.
— Tak. Jestem z Alanem, pamiętaj.
— Ok. Jakbyś jednak mnie szukała to wpierdolili mnie do pierwszego rzędu. — Powiedział, po czym się rozłączył.
Weszliśmy na widownie, gdzie zobaczyłam ogrom wolnych miejsc i rodziców obserwujących innych rodziców, a innych wpatrzonych w telefony. Na scenie był bałwan, wycięte z kartonu renifery i mnóstwo światełek.
To przedstawienie mogło a w zasadzie powinno wyglądać śmiesznie. Nie do końca rozumiałam dlaczego te przedszkolanki w ogóle wymyśliły jakąś inscenizację dla 3-latków.
— Myślę, że widzę Pana w chuj bogatego Matczaka. — Zaśmiał się Alan, wskazując głową tam, gdzie siedział.
Również go zauważyłam. Założył on na siebie białą koszulę i granatową marynarkę. Dawno nie widziałam go w takim wydaniu, a przyznam że to było moje ulubione.
— Świetnie wyglądasz, Michałek.— Powiedziałam podchodząc do niego.
— A tobie ta kiecka poszerza i tak wielką dupe. — Puścił mi oczko.
— Słyszałem. — Mruknął Alan.
Wyszczerzył się. — Ciebie w ogóle nie powinno tu być, Anal.
Michał...
— Kochanie? — Spytał Alan, kiedy usiedliśmy na swoich miejscach.
— Słucham?
— Jesteś gotowa zobaczyć gwiazdora?
— Bez przesady. — Zaśmiałam się.
— Czterdzieści koła ludzi pod sceną. — Zaśpiewał pod nosem Michał patrząc z pogardą na Alana.
Na szczęście na środek wyszła Pani dyrektor i zapowiedziała występ.
— Gdzie Jasiek? — Skrzywił się Michał.
— Pewnie w szatni. — Odpowiedział mu Alan.
Ale kto pytał cię o zdanie? — Pomyślał.
Spojrzałam na Alana i zobaczyłam, że korzysta z telefonu. Po chwili mój wzrok przeszedł na Michała, który robił dokładnie to samo.

CZYTASZ
Let's Stay Alone | MATA
FanfictionNie odrywająca nosa od książek, studentka medycyny poznaje nad Wisłą grupę chłopaków szukających kompanów do picia. Z dnia na dzień staje się częścią kariery muzycznej jednego z nich. Rozdzieli ich jedna, z pozoru błaha sprawa. Ale czy ich drogi na...