2.20

2.6K 102 167
                                        

Razem z Alanem właśnie zaparkowaliśmy obok przedszkola. Był chyba bardziej podekscytowany niż Janek kiedy rozmawiałam z nim przez telefon. Nawet kupił mu żelki.

— Dlaczego ze wszystkich możliwych słodyczy wybrałeś akurat żelki? — Zapytałam.

— Poprosił o to, no i, kto normalny nie lubi żelków?

Michał nienawidził żelków.

Przy wejściu mogłam zobaczyć pełno szczęśliwych rodzinek z dziećmi. Momentami było mi naprawdę przykro, że nie byłam w stanie zapewnić dla Janka "normalnej" rodziny. To musiało być dla niego uciążliwe w tak młodym wieku.

Razem z Michałem powinni już być w środku.

— Chodź, kochanie. — Powiedziałam, ciągnąc Alana za rękę i weszliśmy do budynku.

Mój telefon zaczął dzwonić, po wyjęciu go zobaczyłam, że to Matczak. Przewróciłam oczami i odebrałam połączenie.

— Gdzie ty kurwa jesteś?

Usłyszalam szumy w tle, więc domyślam się, że był na widowni.

— Już idziemy.

— Idziemy? 

Byłam pewna, że teraz uniósł brew.

— Tak. Jestem z Alanem, pamiętaj.

— Ok. Jakbyś jednak mnie szukała to wpierdolili mnie do pierwszego rzędu. — Powiedział, po czym się rozłączył.

Weszliśmy na widownie, gdzie zobaczyłam ogrom wolnych miejsc i rodziców obserwujących innych rodziców, a innych wpatrzonych w telefony. Na scenie był bałwan, wycięte z kartonu renifery i mnóstwo światełek.

To przedstawienie mogło a w zasadzie powinno wyglądać śmiesznie. Nie do końca rozumiałam dlaczego te przedszkolanki w ogóle wymyśliły jakąś inscenizację dla 3-latków.

— Myślę, że widzę Pana w chuj bogatego Matczaka. — Zaśmiał się Alan, wskazując głową tam, gdzie siedział.

Również go zauważyłam. Założył on na siebie białą koszulę i granatową marynarkę. Dawno nie widziałam go w takim wydaniu, a przyznam że to było moje ulubione.

— Świetnie wyglądasz, Michałek.— Powiedziałam podchodząc do niego.

— A tobie ta kiecka poszerza i tak wielką dupe. — Puścił mi oczko.

— Słyszałem. — Mruknął Alan.

Wyszczerzył się. — Ciebie w ogóle nie powinno tu być, Anal.

Michał...

— Kochanie? — Spytał Alan, kiedy usiedliśmy na swoich miejscach.

— Słucham?

— Jesteś gotowa zobaczyć gwiazdora?

— Bez przesady. — Zaśmiałam się.

— Czterdzieści koła ludzi pod sceną. — Zaśpiewał pod nosem Michał patrząc z pogardą na Alana.

Na szczęście na środek wyszła Pani dyrektor i zapowiedziała występ.

— Gdzie Jasiek? — Skrzywił się Michał.

— Pewnie w szatni. — Odpowiedział mu Alan.

Ale kto pytał cię o zdanie? — Pomyślał.

Spojrzałam na Alana i zobaczyłam, że korzysta z telefonu. Po chwili mój wzrok przeszedł na Michała, który robił dokładnie to samo.

Let's Stay Alone | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz