— Karolina! Szybciej bo zajmą nam miejsca przy barierkach! — Krzyczała Zosia.
Patrząc na kolejkę do bramek, która już teraz była ogromna nie miałyśmy szans na stanie pod sceną. Może to i lepiej? Ostatnim razem jak stałam pod sceną to ledwo uszłam z życiem.
— Wiecie, że możemy wejść tym bocznym wejściem? Michał napisał, że nas wpuści. — Wzruszyłam ramionami.
— Czy ty możesz raz w życiu udawać, że nie wychowujesz gromadki dzieci z raperem? Daj nam się poczuć jakbyśmy nie miały z tym nic wspólnego.
Maja zabrała mi telefon z kieszeni. — Odbierzesz po koncercie. Starczy tego kontaktu z pożal się Boże mężem.
No świetnie. Mogłyśmy wejść od razu i stanąć pod sceną, ale po co? Lepiej stać jeszcze trzy godziny bez celu zanim otworzą bramki.
— Karola, nie bądź zła. Potem pójdziemy i poprosimy o autograf. Będziesz mogła nawet zrobić sobie z nimi zdjęcie. — Śmiały się dziewczyny.
Faktycznie, zabawne.
Siedziałam teraz na krawężniku z kolanami pod brodą. To dopiero musiało być śmieszne.
— Cześć! Możemy zdjęcie? — Usłyszałam nagle.
Czy to żart? Mam nadzieję, że się przesłyszałam.
Podniosłam głowę do góry. Dosłownie nade mną stały cztery dziewczyny, na oko miały 12 lat(?)
— Jasne. — Odpowiedziały Zosia z Mają.
Zaraz po tym cyknęły sobie z nimi parę zdjęć. Miałam nadzieję, że zaraz odejdą.
— Matko, nie wierzę! To ty jesteś Karolina, tak? — Zaczęła jedna z nich.
Miałam ochotę powiedzieć, że nie.
Nie przyszłam tutaj żeby robić sobie zdjęcia z fanami Michała. Nie rozumiem fenomenu robienia sobie zdjęć z partnerkami muzyków czy innych artystów. Jest to naprawdę miłe, ale też stawia w bardzo niekomfortowej sytuacji. Strasznie tego nie lubiłam.
— Tak, to ja jestem Karolina. — Zaśmiałam się nerwowo.
— OMG! Możemy ci zadać parę pytań?
Zmarszczyłam brwi. — Zależy w jakiej kwestii?
— No... Tego, że jesteś z Michałem.
— No dobra... Ale nie obiecuję, że odpowiem.
Parę bez sensownych pytań później wreszcie poszły. Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz dzisiaj.
— Halo! Ziemia do Stępniewskiej! — Krzyknęła Maja.
— Matczak. — Poprawiłam ją.
To miał być naprawdę super dzień a ja im wszystko psuje. Było mi trochę głupio z tego powodu.
— Dobrze, dobrze. Matczak, wstawaj bo zaraz wchodzimy.
No wkońcu.
Wreszcie przeszłyśmy przez bramki. Koncert zaczynał się za dwie godziny. Miałam dokładnie 120 minut na dostanie się na backstage żeby życzyć Miśkowi powodzenia.
— Słuchajcie, ja skocze na szybko do toalety.
— Nie ma mowy. Nie znamy się od dziś. Pójdziemy do nich po koncercie, weź.
Kurwa.
— Możemy chociaż stanąć gdzieś z boku? — Zapytałam.
— Chciałyśmy poskakać w tłumie. — Westchnęła Szalewska.

CZYTASZ
Let's Stay Alone | MATA
FanfictionNie odrywająca nosa od książek, studentka medycyny poznaje nad Wisłą grupę chłopaków szukających kompanów do picia. Z dnia na dzień staje się częścią kariery muzycznej jednego z nich. Rozdzieli ich jedna, z pozoru błaha sprawa. Ale czy ich drogi na...