2.58

3.8K 119 64
                                        

— Karolina! Szybciej bo zajmą nam miejsca przy barierkach! — Krzyczała Zosia.

Patrząc na kolejkę do bramek, która już teraz była ogromna nie miałyśmy szans na stanie pod sceną. Może to i lepiej? Ostatnim razem jak stałam pod sceną to ledwo uszłam z życiem.

— Wiecie, że możemy wejść tym bocznym wejściem? Michał napisał, że nas wpuści. — Wzruszyłam ramionami.

— Czy ty możesz raz w życiu udawać, że nie wychowujesz gromadki dzieci z raperem? Daj nam się poczuć jakbyśmy nie miały z tym nic wspólnego.

Maja zabrała mi telefon z kieszeni. — Odbierzesz po koncercie. Starczy tego kontaktu z pożal się Boże mężem.

No świetnie. Mogłyśmy wejść od razu i stanąć pod sceną, ale po co? Lepiej stać jeszcze trzy godziny bez celu zanim otworzą bramki.

— Karola, nie bądź zła. Potem pójdziemy i poprosimy o autograf. Będziesz mogła nawet zrobić sobie z nimi zdjęcie. — Śmiały się dziewczyny.

Faktycznie, zabawne.

Siedziałam teraz na krawężniku z kolanami pod brodą. To dopiero musiało być śmieszne.

— Cześć! Możemy zdjęcie? — Usłyszałam nagle.

Czy to żart? Mam nadzieję, że się przesłyszałam.

Podniosłam głowę do góry. Dosłownie nade mną stały cztery dziewczyny, na oko miały 12 lat(?)

— Jasne. — Odpowiedziały Zosia z Mają.

Zaraz po tym cyknęły sobie z nimi parę zdjęć. Miałam nadzieję, że zaraz odejdą.

— Matko, nie wierzę! To ty jesteś Karolina, tak? — Zaczęła jedna z nich.

Miałam ochotę powiedzieć, że nie.

Nie przyszłam tutaj żeby robić sobie zdjęcia z fanami Michała. Nie rozumiem fenomenu robienia sobie zdjęć z partnerkami muzyków czy innych artystów. Jest to naprawdę miłe, ale też stawia w bardzo niekomfortowej sytuacji. Strasznie tego nie lubiłam.

— Tak, to ja jestem Karolina. — Zaśmiałam się nerwowo.

— OMG! Możemy ci zadać parę pytań?

Zmarszczyłam brwi. — Zależy w jakiej kwestii?

— No... Tego, że jesteś z Michałem.

— No dobra... Ale nie obiecuję, że odpowiem.

Parę bez sensownych pytań później wreszcie poszły. Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz dzisiaj.

— Halo! Ziemia do Stępniewskiej! — Krzyknęła Maja.

— Matczak. — Poprawiłam ją.

To miał być naprawdę super dzień a ja im wszystko psuje. Było mi trochę głupio z tego powodu.

— Dobrze, dobrze. Matczak, wstawaj bo zaraz wchodzimy.

No wkońcu.

Wreszcie przeszłyśmy przez bramki. Koncert zaczynał się za dwie godziny. Miałam dokładnie 120 minut na dostanie się na backstage żeby życzyć Miśkowi powodzenia.

— Słuchajcie, ja skocze na szybko do toalety.

— Nie ma mowy. Nie znamy się od dziś. Pójdziemy do nich po koncercie, weź.

Kurwa.

— Możemy chociaż stanąć gdzieś z boku? — Zapytałam.

— Chciałyśmy poskakać w tłumie. — Westchnęła Szalewska.

Let's Stay Alone | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz