Harmider. To słowo idealnie odzwierciedlało to, co panowało w moim domu. Ale czy mi to przeszkadzało?
Jaś z Teodorem właśnie oglądali bajkę na telewizorze w salonie. Olimpia kręciła mi się między nogami, usiłując pomóc w robieniu obiadu. A Michał właśnie odsypiał swój wczorajszy koncert w Strefie Jelenia.
W głowie już słyszałam to jego narzekanie jak to okropną żoną nie jestem i że w ogóle go nie wspieram. To wszystko miało być spowodowane tym, że nie pojechałam z nim, żeby zachwycać się jak setny raz śpiewa te same piosenki. To nawet nie tak że nie chciałam jechać. Podejrzewam, iż on po prostu nie potrafi zrozumieć, że nie każdy, kogo znamy marzy o pilnowaniu naszych dzieci, wręcz przeciwnie myślę, że mają tego dość. Bliźniaki nie są już tylko do przytulania, ale już chodzą krzyczą i wszędzie jest ich pełno, a sam Janek stoi na czele tej głośnej trójki.
Wracając na ziemię. Obiad się ugotował. Maluchy zostały nakarmione. Teraz stałam za kanapą, opierając się o nią rękoma i patrząc z góry na te złote trio. Oglądając Hotel Transylwania byli jak w transie, więc mogłam pójść obudzić blondyna, żeby wreszcie zrobił coś pożytecznego.
— Mamusiu a dlaczego on tak poruszył brwiami? — Zapytał Janek, kiedy miałam już iść.
— Może mu się spodobała? — Zaśmiałam się odpowiadając pytaniem na pytanie. Znałam tę bajkę na pamięć, nie musiałam więc być na bieżąco z filmem, żeby wiedzieć o co zapytał.
I wtedy poczułam te duże dłonie na swoich biodrach. Przynajmniej nie będę musiała go budzić.
— Twoja porcja stoi na stole. Zjedz, zanim ostygnie. — Powiedziałam na głos to, co wcześniej zdążyłam powtórzyć w głowie kilkanaście razy.
— Zjesz ze mną, bo tak się składa, że mi się spodobałaś. — Mogę przysiądz, że uśmiechnął się nawiązując do mojej wcześniejszej wypowiedzi.
Nie ukrywając zadowolenia, które malowało się na mojej twarzy potruchtałam za nim do tego stołu.
Usiadłam wygodnie na krześle i założyłam ręce na piersi. — A więc… Opowiesz coś więcej o tym koncercie?
— Nic nie uległo zmianie. Dwie siedemnastki jakoś weszły nam na backstage i nawet trójka ochroniarzy miała problem z pozbyciem się ich. Jedna była nawet ładna, wyglądała jak ty. — Wyszczerzył się.
Zmarszczyłam brwi. — I to najciekawsze co zapamiętałeś?
— Jeszcze jedno. Zośka zabrała ze sobą Borysa na koncert już drugi raz, więc dlaczego nie możemy… — Przerwałam mu.
— Borys jest jeden i w dodatku to najspokojniejsze dziecko, jakie kiedykolwiek widziałam. Mogę się założyć, że Twoi synowie niejednokrotnie podjęliby próbę „wtargnięcia” na scenę, a ja zamiast się bawić tylko bym się denerwowała. — Wyjaśniłam.
Zaczął wymachiwać ręką, usiłując mi coś przekazać w międzyczasie, przełykając posiłek. — Zbyt często zapominasz o Olimpii.
— Nie wspominam o niej, bo ma charakter po mamusi, a jak oboje wiemy ja nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego. — Uśmiechnęłam się sztucznie, sprawdzając godzinę na Apple Watch'u.
Było lekko po czternastej, to najlepsza pora, by zacząć się szykować. Miałam dziś w planach odwiedzenie kosmetyczki, Sephory a później sklepu zoologicznego. Na samym końcu miałam jeszcze podrzucić do kliniki jedną z teczek, którą ostatnio przez przypadek zabrałam ze sobą do domu.
Stałam przed lustrem ubrana w czarne, luźne garniturowe spodnie i czarny sweterek odsłaniający kawałek mojego brzucha. Perły oraz srebrne kolczyki idealnie komponowały się z całą resztą. Wyglądałam świetnie i szczerze mówiąc dawno nie czułam się tak dobrze przed wyjściem na miasto. Idąc do gabinetu po wcześniej wspominaną teczkę spięłam jeszcze włosy klamrą, aby ciągle ich nie poprawiać. Wpakowałam papiery do bordowej torebki guess, a na nogi włożyłam tego samego koloru lakierowane botki na obcasie. Zarzuciłam na siebie czarny płaszcz i już chciałam wychodzić, żeby uniknąć pytań „Mamo, gdzie idziesz?”, ale wtedy na drodze stanął mi Ciasio.

CZYTASZ
Let's Stay Alone | MATA
FanfictionNie odrywająca nosa od książek, studentka medycyny poznaje nad Wisłą grupę chłopaków szukających kompanów do picia. Z dnia na dzień staje się częścią kariery muzycznej jednego z nich. Rozdzieli ich jedna, z pozoru błaha sprawa. Ale czy ich drogi na...