2.48

2.6K 105 141
                                    

— Nie musiałaś mnie karmić. — Puścił mi oczko, kiedy odkładałam talerze do zmywarki.

Zjedliśmy śniadanie, a ja zaraz miałam odwozić Jaśka do przedszkola.

Janek nie mógł być bardziej szczęśliwy. Jego rodzice byli razem praktycznie cały czas. Widział, że byli naprawdę blisko.

— Mama dobrze się tobą opiekuje, tato? — Zapytał Jaś, oplatając rękoma jego szyję.

— No nie wiem. Musisz jej powiedzieć żeby robiła to lepiej. — Mówił, mrugając do mnie.

— Jasiu, zbieraj się. Jedziemy do przedszkola. — Oznajmiłam, stając przy drzwiach.

Na złość dla mnie, droga do przedszkola wcale się nie dłużyła. Nie chciałam wracać do domu, żeby siedzieć z Matczakiem...

— Karolina! Zabierz mnie na górę! Chce iść na górę! — Usłyszałam, kiedy tylko przekroczyłam próg.

Był gorszy niż dziecko.

Zaraz po tym jak zdjęłam buty, zaczęłam mu pomagać.

— Matczak, powoli. Nie jesteśmy na maratonie.

Zupełnie przypadkiem rzuciłam go na łóżko.

— Mocniej popchnij następnym razem.

— Jasne. Wedle życzenia.

— No a teraz hop hop do łazienki bo ja się nie myłem od tygodnia. — Zaśmiał się.

Skrzywiłam się jak usłyszałam o tym tygodniu... — Czuć.

Poszłam do łazienki. Napełniłam wannę gorącą wodą i wlałam do niej płyn do kąpieli, robiąc przy tym pianę.

Nie miałam na celu urządzenia mu ekstra kąpieli w pakiecie ze spa. Wiedziałam, że będę musiała mu pomóc się umyć a niekoniecznie miałam ochotę patrzeć na co niektóre partię jego ciała. Piana definitywnie je zakryje.

Wróciłam po Michała. Jego mina dokładała mi jeszcze więcej stresu.

— Proszę, nie rób z tego czegoś jeszcze bardziej stresującego. — Powiedziałam, prowadząc go do łazienki.

— Bez przesady. Mówisz jakbyś jeszcze nigdy nie widziała kutasa, Stępniewska. — Usiłował mi dogryźć.

Skutecznie.

— Nie chce oglądać ponownie.

— Ucisz się lepiej i pomóż mi się rozebrać.

— Możesz zrobić to sam jak się postarasz.

Naprawdę nie chciałam tego robić.

— Mam złamaną nogę, rękę... Wymieniać dalej? — Uniósł brew.

— Nie ma nic dalej. Dobra, nie denerwuj mnie.

Przewróciłam oczami i zaczełam ściągać z niego bluzę, później koszulkę, upewniając się, że nie uszkodze mu ręki jeszcze bardziej.

Kiedy jego koszulka wylądowała na ziemii, zatrzymałam wzrok na jego klatce piersiowej. Zobaczyłam kilka dość sporych blizn. Zgaduje, że od kierownicy.

— Spodnie też. — Wyszczerzył się.

— Nie naciskaj.

Z trzy razy narzuciłam jakiś pierwszy lepszy temat zanim zaczęłam ściągać jego spodnie i bokserki. Mój wzrok był utkwiony w czymś po prawej stronie i z całych sił starałam się nie patrzeć w dół.

Let's Stay Alone | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz