9. "Skarbie to kiedy spotkamy się u mnie? "

24.1K 1.1K 320
                                    

Patric: Złotko widzimy się w piątek na balu.

Po odczytaniu wiadomości szybko zbiegłam na dół po schodach prawie się zabijając o buty Logana.

- Tato!? - zawołałam go.

- Kuchnia! - krzyknął, a ja poszłam w jego stronę. - Co się stało? - zapytał.

- W piątek jest jakiś  bal? - spytałam.

- Tak. Zapomniałem Ci powiedzieć, że w piątek wszyscy idziemy na bal zorganizowany przez mojego szefa. - odpowiedział.

- Muszę iść? - zadałam pytanie.

- Tak już powiedziałem panu Cuperowi, że wszyscy przyjdziemy. - odparł.

- A nie możesz powiedzieć, że mam jakiś ważny wyjazd i nie mogę go przełożyć? - zaproponowałam.

- Mógłbym, ale zależy mi, żebyś była, bo po tym balu od razu z Bellą wyjeżdzamy do Angli rozpocząć nowe leczenie. - odpowiedział.

- Tato, ale ja nie mam w co się ubrać. - złapałam się ostatniej deski ratunku.

- A te wszystkie szmaty co są porozrzucane po całym domu to co to jest? - wtrącił się mój głupi brat.

- Weź idź do parku sufit malować. - powiedziałam jakże idelaną ciętą riposty, po któtej każdy zaczął się śmiać. - Dobra ja idę! - krzyknęłam.

Przez całą drogę do szkoły kopałam mały kamyk. Nuciłam piosenkę mojego idola.

- Za ładnego głosu to Ty nie masz. - usłyszałam za sobą.

- Fajnie masz. - syknęłam.

- Znowu nikt cię nie pieprzył? - zapytał. - Kup sobie wibrator będziesz spokojniejsza. - dodał.

- Załuż torbę na głowę będziesz mniej straszny. - odpowiedziłam i weszłam do budynku.

- Skarbie to kiedy spotykamy się u mnie? - spytał.

- Co? - kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Przecież musimy razem zrobić ten głupi projekt. - wyjaśnił.

- Nie wiem może nigdy? - zaproponowałam i chciałam odejść, ale ten idiota chwycił mnie za nadgarstek.

- Zależy mi na tej ocenie. - warknął.

- A co tym razem chcesz zdać? - prowokowałam go.

- Skąd wiesz, że dwa razy nie zdałem? - zadał pytanie.

- Po twojej głupiej mordzie widzę, że nie jesteś inteligentny. - odpowiedziałam słodko się uśmiechając.

- Zamknij tą swoją śliczną buźkę i widzę ciebie razem z tą twoją głupią koleżanką dzisiaj u mnie po szkole. - powiedział i odszedł.

- A to co to było? - zapytała Es podchądząc do mnie.

- Chodziło o projekt - wyjaśniłam. - Mamy dziś spotkać się u tego barana po szkole. - dodałam, a po chwili zadzwonił dzwonek.

Jak zwykle usiadłam razem z Es w ostatniej ławcę. Po chwili do klasy wszedł nauczyciel i zaczął prowadzić lekcjię.

- Nienawidzę geografi. - jęknęłam kładąc głowę na ławkę.

- Ty żadnej lekcji nie lubisz. - fuknęła.

- Dziś pytany będzię numer...17-  powiedział nauczyciel, a ja zaczęłam się głośno śmiać, ponieważ to Esmeraldy numerek.

- Z czego ty się śmiejesz? - zapytała rozbawiona. - To twój numer. - dodała, a mi uśmiech zszedł z twarzy.

- Co? - spytałam zdziwiona.

- Isac doszedł dlatego przesunął ci się numer. - wyjaśniła, a ja pełna gniewu i złość spojrzałam na Nivesa.

- Powodzenia! - krzyknął z tym głupim przyklejonym uśmiechem.

Nauczyciel zadawał pytania, na które próbowałam odpowiadać. Es z końca klasy mnie dopingowała. Ciąglę krzyczała : "Dalej Ambar! Świętnie! Tak trzymaj!" w końcu nauczyciel wyrzucił ją z klasy. Jej mina była bezcenna, a ja za odpowiedź usną dostałam tróję.

No i mamy kolejny💜

Psotkamak

Bezczelny Sąsiad (Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz