12. "Krzyczysz tak ,bo dochodzisz?"

24K 1K 191
                                    

Jeszcze przez kilka minut patrzyłam się na swój "prezent" i nie mogłam uwierzyć ,że dostałam pierdolony wibrator. Po chwili znalazłam mały liścik.

"Mam nadzieje ,że będzięsz po tym milsza"

Po odczytaniu kartki dostałam smsa.

Nieznajomy: I jak podoba ci się prezent?

Ja: O ty pierdolony napalony  zboczeńcu!!!

Czy chcesz zmienić nazwe kontaktu nieznajomy na inny? Tak.

Zboczeniec: Nawet mi nie podziękujesz?

Ja: Nie!

Zboczeniec: Masz racjię podziękujesz mi później.

    
                              ***

Patric: Doszła do ciebię paczka?

Ja: Tak doszła ,ale nie mogę tego przyjąć. To za drogi prezent.

Pan Patric wysłał mi na bal sukienkę. Naprawde jest bardzo ładna ,ale nie mogę tego przyjąć. Raz jest za droga ,a dwa jeśli przyjmę będę czuła się ,jak jego utrzymanka.

Patric: Złotko ja nie przyjmuje odmowy.

Rzuciłam telefon na drugi koniec łóżka i zbiegłam na dół. Nie zwracałam uwagi na późną godzinę po prostu wybiegłam z domu. Weszłam do garażu i wsiadłam na motor.

Wiatr we włosach i szybka prędkość to coś co kocham. Czuje się wtedy taka wolna. Czuje ,że mogę wszystko.  Gdyby moja siostra była zdrowa to nie musiałabym być miła ,a tak muszę znosić te jego obrzydliwe ksywki i zachowywać się ,jak dziwka. To mnie zaczyna powoli. Wykańcza.

Zrobiłam kilka okrążeń wokół okolicy i przyjechałam spowrotem. Zaparkowałam moją maszynę na swoje miejsce i weszłam do środka.

- Ambar córeczko. - przytulił mnie tata. - Gdzie byłaś? Dlaczego tak nagle wybiegłaś? - zadawał pytanie.

- Ja potrzebowałam trochę spokoju. Chciałam choć na moment zapomnieć o chorobie Belli. - wyjaśniłam. - Tato powiedz mi prawdę. Wyjeżdzasz z Bellą ,bo ona umiera prawda? - zapytałam wycierając łzy.

- Wyjeżdzam ,aby przetestować nową metodę leczenia. - odpowiedział. - Nie płacz. Wszystko będzię dobrze. - dodał.

- Co się stało? - zapytał zaniepokojony mój brat ,który właśnie wszedł do domu.

- Nic. Zamówmy pizzę. - zaproponowałam.

- Ale nie wegetariańską. - zaprotestował Logan.

- Ja zamawiam wegetariańską ty możesz zamówić ,jaką chcesz. - odpowiedziałam.

- Ty sama zjesz jedną pizzę? - zapytał zdziwiony.

- Nie. - odparłam. - Muszę jeszcze wyciągnąć z lodówki lody. - dodałam.

- A jak tam twój projekt? - zadał pytanię ,a ja od razu przypomniałam sobie wibrator ,który nadal leży u mnie pod łóżkiem.  - Ty pierwszy raz w życiu się zarumieniłaś! - krzyknął.

- Nie! Zamknij się baranie! - zaprzeczyłam i rzuciłam w niego poduszką.

- Droga siostrzyczko właśnie rozpoczęłaś wojne na poduszki! - wrzasnął. Chwycił poduszkę ,a ja zaczęłam po prostu uciekać.

- Frajer! - krzyczałam. - Tato weź swojego głupiego syna! - oberwałam poduszką.

- Tato twoja córka powinna się leczyć w psychiatryku! - oddałam mu.

- Tato twój syn jest głupi ,jak but! - wrzasnęłam.

- O dzięki kupiłem sobie nowe. - odparł ,a ja po prostu zwijałam się ze śmiechu i to był mój błąd ,bo Logan podszedł do mnie. Usiadł i zaczął łaskotać.

- Przeproś. - rozkazał ,a ja zrobiłam się cała czerwona.

- P...przepraszam ,że jesteś tttaki głupi! - przeprosiłam go.

- Pizza przyjechała! - krzyknął tata.

- Zjem twoją wegetariańską. - zawiadomił Logan.

- Co? Przecież ty nie lubisz! - oburzyłam się.

- Wiem ,ale ty lubisz. - pokazał mi język i wstał ze mnie ,a ja po chwili dostałam smsa.

Zboczeniec: Krzyczysz tak ,bo dochodzisz?
                          
- O nie tego jest za wiele. - powiedziałam sama i pobiegłam do pokoju...

Psotkamak

Bezczelny Sąsiad (Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz