Droga z panem Patric'iem minęła mi bardzo szybko , bo po upływie dwudziestu minut zatrzymaliśmy się w...no właśnie gdzie?
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam wychodząc z samochodu.
- W lesie. - odpowiedział. Nie powiem przestraszyłam się. Byłam pewna , że zabierze mnie do restauracj , lub kina , ale nie do LASU.
- Orginalne miejsce. - odparłam. Bałam się , ale nie chciałam , żeby po mnie to zobaczył.
- O czym chciałaś porozmawiać? - spytał.
- Pan doskonale wie o czym. - mruknęłam. - Dlaczego pan zwolnił mojego ojca? - zapytałam.
- Miałem za dużo pracowników...- przerwałam mu.
- Pieprzy pan. - odpowiedziałam. - Doskonale pan wie , że mój tata jest najlepszy w tym co robi , a zwolnił go pan , bo pana otrąciłam. - dodałam.
- Od zawsze wiedziałam , że jesteś bystra. - odparł. - Dlatego mam dla ciebię propozycję. - oznajmił.
- Jaką? - zapytałam.
- Po pierwsze nigdy więcej nie będziesz mówiła do mnie pan. Po drugie trzy razy w tygodniu będziesz do mnie przychodziła...i no wiesz. Bardzo mi się podobasz. - wytłumaczył i podszedł do mnie niebezpiecznie blisko.
- I co jeszcze? Zamieszkać z panem i robić codziennie loda?! - warknęłam zła , a po chwili dotarło do mnie co takiego powiedziałam , ale to nie moja wina. Ja spedzam za dużo czasu z Nivesem.
- Jeżeli będziesz chciała...- kolejny raz przerwałam.
- Jest pan obrzydliwy. - mruknęłam. - Nie przyjmę od pana propozycji , a teraz możemy wracać do miasta. - dodałam i wsiadłam do auta.
- A kto powiedział , że to ty ustalasz zasady? - zapytał , a jego dłoń znalazła się na moim udzie. - Myślisz , że będę latał za tobą , jak za suką? - pytał , a jego dłoń znalazła się na mojej piersi.
- Niech mnie pan nie dotyka , bo oberwie. - ostrzegłam go , ale to był mój błąd , bo go tym zdenerwowałam. Pan Cuper rzucił się na mnie całując szyje , obojczyki i wszystko to co nie mogłam zasłonić.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam. - Proszę. - dodałam czując , że nie dam rady go odepchnąć.
- Teraz mnie prosisz , a jak ja chciałem pobyć w twoim towarzystwie to mnie wyśmiałaś! - powiedział oburzony i jedną ręką próbował odpiąć pasek od spodni , a ja w tym samym momencie go udrapałam i otworzyłam drzwi od samochodu.
Biegłam. Nawet nie wiem gdzie , ale biegłam przed siebie ile sił w nogach. Czułam ogromne zmęczenie i kroki za sobą. Nie chciałam się odwracać. Nie chciałam , już nigdy więcej zobaczyć tego bydlaka. Czułam słone łzy pod powiekami na policzkach i w ustach. Po chwili wpadłam na kogoś.
- Hej nic ci nie jest? - zapytał męski głos.
- N...nie. - odpowiedziałam wycierając łzy z policzków , a mój towarzystw oparł się o swoją maszyne.
- Przecież widzę. - mruknął. - Odwiozę cię do domu. - stwierdził i pociągnął mnie za ramie. Wsiedliśmy na jego motor i odjechaliśmy.
Psotkamak.
CZYTASZ
Bezczelny Sąsiad (Zakończone)
Romance*poprawione rozdziały 6 z 24* - Posłuchaj koleś odwal się ode mnie! - krzyknęłam. - Jednak nikt cię nie pieprzył. - stwierdził. - Skąd ty to możesz niby wiedzieć? - zapytałam. - Gdyby ktoś cię pieprzył byłabyś spokojniejsza. - odpowiedział ,a ja...