Rozdział dedykuje dla:
Hoooooooooooope❤
kokorin113❤
martysia588❤
szonaHaynesa❤
OlaMmer1❤
Ingelosi03❤Propozycja dla was❤ jeżeli ktoś zrobi mi okładke do Mój Psycholog, to zrobie tu maraton! ❤
Zapraszam was na Mój Psycholog❤
Pov. Isac
Była noc, a ja nie spałem. Nie mogłem zasnąć. Przez cały czas myślałem o dilerach, którym wisze sporą część gotówki, a dokładnie pół miliona. Na spłate mam tydzień, ale doskonale wiem, że nie dam rady uzbierać nawet połowy, a co dopiero całą sume. Na dodatek słyszałem od Shawna, że najprawdopodobniej Marco Twinks jest już w Nowym Jorku. Musze się ukrywać i nie moge pozwolić sobie na żadne rozmowy o mnie. Musze po prostu zniknąć.
W pewnym momencie usłyszałem płacz dziecka. Od razu wyszedłem na balkon i ujrzałem Ambar z dzieckiem na rękach.
- Możesz uspokoić tego bachora!? - krzyknąłem, a ona musiała się wystraszyć, bo podskoczyła do góry.
- Nie wiem czy zdajesz sobie sprawe, ale niestety Nicol to też twoje dziecko! - krzyknęła.
- Ukrywałaś to przez pieprzony rok, więc możesz dalej ukrywać to przez kilkanaście lat. - mruknąłem.
- Czyli nie chcesz mieć nic wspólnego z naszą córką? - zapytała, a powoli głos się jej łamał. Nie chciałem tego mówić, ale musiałem, bo co ja jej teraz mogę zaoferować? Nic, bo ścigają mnie dilerzy, którzy najprawdopodobniej mnie zabiją, bo nie dam im tej pieprzonej kasy.
- Nie chcę mieć z tobą, ani z twoim dzieckiem nic wspólnego. - powiedziałem i spojrzałem na małą. Nie widziałem jej twarzy, ale czarne włosy. Po chwili Ambar weszła spowrotem do domu i zasłoniła zasłony, a ja zrobiłem dokładnie to samo.
- Jesteś idiotą. - skomentował Mendes, który wszystko słyszał.
- Wiem to, ale jak na razie nie mogę nic jej zaoferować. Próbuje je chronić. Nie mogę pozwolić sobie, żeby Marko Twinks dowiedział się, że mam córke. - wyjaśniłem.
- Dlatego musisz zniknąć. - odparł Shawn.
- Jak? Nie mam kasy i...- przerwał mi.
- Nie o takie znikniecie mi chodzi. - odparł, a ja w końcu zrozumiałem o co mu chodzi i to by się mogło udać, bo Mendes ma znajomego w telewizji.
Pov. Ambar
Następnego dnia wstałam z bólem głowy. Prawie nie spałam całą noc. W dodatku wciąż myślałam o Isacu. Cholernie zabolały mnie jego pieprzone słowa, ale co mogłam się spodziewać po nim? Jest zwykłym dupkiem, który nadal myśli chujem, a nie głową.
Zaburczało mi w brzuchu, więc postanowiłam zejść na dół na śniadanie. Kiedu zeszłam, to wszyscy już siedzieli na swoich miejscach w grobowych nastrojach. Zdziwiło mnie, to, że Es i Veronica siedzą obok siebie i jest cisza. Spokój, a co najważniejsze nie ma żadnej kłótni. Chyba w końcu zrozumiały, że je wyrzuce jak usłysze jeszcze jedną kłótnie.
- Umarł ktoś czy co? - zapytałam, bo oni wszyscy siedzieli jak na stypie.
- Isac nie żyje...
Ja już się lepiej nie odzywam...
CZYTASZ
Bezczelny Sąsiad (Zakończone)
Romance*poprawione rozdziały 6 z 24* - Posłuchaj koleś odwal się ode mnie! - krzyknęłam. - Jednak nikt cię nie pieprzył. - stwierdził. - Skąd ty to możesz niby wiedzieć? - zapytałam. - Gdyby ktoś cię pieprzył byłabyś spokojniejsza. - odpowiedział ,a ja...