10. "Złotko sama wstaniesz czy ci pomóc?"

24.2K 1.1K 278
                                    

Powoli zbliżała się godzina trzynasta, a to oznacza, że mam jeszcze ostatnią lekcje. Cieszyłam bym się, ale mam wf, a tej lekcji nienawidzę. Weszłam do szatni i zaczęłam się przebierać. Nie minęło pięć minut, a ja już szłam na sale.

- Dziewczyny mam dla was złą wiadomości. Od dziś lekcjię wf-u będzięmy mieli z chłopakami. - powiedziała.

- To ja nie ćwiczę. - odpowiedziałam i szłam w kierunku szatni.

- Piken wróci! - zawołała mnie. - Fochy zostawcię na później, a teraz gramy w ręczną. - dodała

- To od dziś każdą lekcje mamy razem  - usłyszałam nad uchem. - A spodenki powinnaś mieć krótsze. - dodał.

- Spierdalaj zboczeńcu! - warknęłam.

- Ambar słownictwo! - upomniała mnie nauczycielka.

- Jak ja mam wytrzymać z nim? Wszystkie lekcje mamy razem. W dodatku po szkole będę musiała oglądać jego ryj. - żaliłam się Es.

Dobraliśmy się w drużyny. Cieszyłam się, bo byłam z Esmeraldą razem. Choć nie przepadam za tym sportem i w ogóle za wf musiałam cokolwiek robić. Nie byłam dobra w polu, więc stanełam na bramce.

Gra się rozpoczęła. Piłkę mają przeciwnicy. Widzę Isaca biegnącego w moją stronę. Rzuca piłkę prosto w mój brzuch, a ja trzymając się za obolałe miejsce padam na kolana.

- Ambar! - podbiega do mnie nauczycielka. - Boli cię mocno? - zapytała.

- Nie trzymam się za brzuch, bo lubię. - odpyskowałam.

- Pyskujesz to znaczy, że nic ci nie jest - odpowiedziała. - Isac za karę zaprowadzisz Amber do szatni. - dodała.

- Oczywiście - powiedział. - Złotko sama wstaniesz czy ci pomóc? - szepnął, a ja podniosłam się z podłogi. Wkurzona poszłam do szatni.

- Możesz stąd wyjść? Chcę się przebrać - odparłam. - No wypierdalaj stąd! - krzyknęłam.

- Kurwa brak ci chuja. - mruknął i wyszedł.

Przebrałam się z  powrotem w białą bluzę z kapturem i czarne spodnie. Włosy związałam w wysokiego kitka i przemyłam twarz wodą.

- Nadal Cię boli? - do środka weszła Es.
- Trochę. - odpowiedziałam i usiadłam na ławkę obok blondynki. - A ty czemu nie ćwiczysz? - spytałam.

- Bo mi się nie chce. - wyjaśniła.

                          ***

Esmeralda: Trochę się spóźnię. Rodzina przyjechała i muszę zostać w domu pół godziny dłużej.

Zajebiście - pomyślałam i schowałam telefon do kieszeni kurtki.

- Gdzie idziesz o tak późnej porze? - zapytał z troską tata. Zawsze się o mnie martwi i troszczy. Właśnie dlatego go kocham, ale czasmi przesadza.

- Do domu obok - odpowiedziałam. - Muszę zrobić razem z kolegą z klasy projekt. - wytłumaczyłam.

- Baw się dobrze...- przerwałam mu.

- Tato będziemy robić projekt o politykach, a nie bawić - odparłam. - Będę za jakieś cztery godziny. - dodałam.

Mamy kolejny. Wow ,jak to szybko zleciało. Do zobaczenia!

Bezczelny Sąsiad (Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz