Punktualnie o dwudziestej drugiej zatrzymaliśmy się przed domem, a raczej willą Cupera. W tym momencie zastanawiałem się dlaczego Dylan nie mieszka ze swoim ojcem, ale od razu przypomniałem sobie jakim Patric jest chujem i to wszystko wyjaśniało.
- To co robimy? - zapytał Shawn.
- Ja idę do niego, a ty zostajesz w samochodzie. - odpowiedziałem.
- Stary - zaczął - nie pozwole, żebyś popełnił jakąś głupote. Idę z tobą. - dodał i bez slowa wyszedł z auta, a ja wkurwiony za nim. Zapukałem dwa razy, ale nikt nie otwierał. Cisza.
- Co do chuja? Czemu nikt nie otwiera? - spytałem.
- Nie wiem. Może dlatego, że jest dwudziesta druga i każdy już śpi? - powiedział ironicznie.
- No właśnie. Kto o dwudziestej drugiej już śpi? - upierałem się przy swoim i ponownie zadzwoniłem do drzwi. Nikt nie odpowiada. Wkurwiłem się i zaczęłem walić.
- Kurwa co ty wyprawiasz?! - przerwał mi Mendes, ale w chwili kiedy miałem mu odpowiedzieć drzwi się otworzyli, a w nich staneła starsza kobieta w piżamie. No to przynajmniej mam odpowiedź kto o tej godzinie śpi.
- Szukamy Cupera. - odezwałem się po dłuższej chwili czasu.
- Pana Patrica nie ma. - powiedziała.
- Gdzie jest i kiedy wróci? - dopytywałem.
- Jest w Argetynie, ale nie wiem kiedy wróci. - odpowiedziała, a mi na moment serce staneło. Co jeżeli ten bydlak porwał Ambar aż tam?
- Kiedy wyjechał? - zapytał Mendes.
- Dokładnie nie pamiętam, ale około mięsiąca temu. - mruknęła, a ja odetchnełem.
- Jeżeli pani kłamie, to wróce tutaj. - ostrzegłem ją i odeszłem bez słowa. Wsiadłem do auta.
- Isac, znajdziemy ją...- przerwałem mu.
- Wiem, ale straciliśmy dzień. Teraz moglibyśmy na przykład szukać innych tropów. - wkurwiłem się. Shawn już nic nie odpowiedział, tylko ruszył.
- Wracamy do domu. - stwierdził Mendes.
- Nie ma mowy - odmówiłem - musimy pojechać w jeszcze jedno miejsce. - dodałem, a on przewrócił oczami.
- Isac, jest już późno. Musisz pojechać do domu i się przespać...- przerwałem mu.
- Prześpie się tylko z Ambar - poinformowałem go - Co ty byś na moim miejscu zrobił jakby porawli twoją dziewczyne? - zapytałem.
- Szukałbym jej. - weschnął.
- No właśnie. - wygrałem.
- To gdzie mam teraz jechać? - pytał.
- Do chuja, któremu wisze milion dolarów. - powiedziałem i od razu przypomniała mi się jego propozycja. Co jeżeli ten jebany ganster porwał Ambar, bo ja się nie zgodziłem na jego oferte? Przysiegam, że jak mojej dziewcznie chociaż włos z głowy spadnie, to zabije skurwysyna i nie będę żałował. Nawet nie zauważyłem jak się zatrzymaliśmy. Chciałem wyjść z auta, ale przeszkodził mi mój kierowca.
- Nives, pamiętaj, że masz jeszcze małą córeczke, która potrzebuje ojca. Jak będziesz chciał coś głupiego zrobić, to pomyśl o Nicol. - dał mi lekcje życia, a potem wysiadł, a ja zaraz po nim.
Jak myślicie co będzie potem?
CZYTASZ
Bezczelny Sąsiad (Zakończone)
Romance*poprawione rozdziały 6 z 24* - Posłuchaj koleś odwal się ode mnie! - krzyknęłam. - Jednak nikt cię nie pieprzył. - stwierdził. - Skąd ty to możesz niby wiedzieć? - zapytałam. - Gdyby ktoś cię pieprzył byłabyś spokojniejsza. - odpowiedział ,a ja...