2.25."Ile spałam"

10K 650 47
                                    

Maraton! Maraton, który wam obiecałam i, który miał być i jest

Maraton 1-3

Następny o 12:30/ 13:00

Obudziłam się w białym pokoju na strasznie nie wygodnym łóżku. Po chwili jednak przypomniałam sobie co mi lekarz powiedział.

- Ambar w końcu się obudziłaś. - powiedział mój tata, który najprawdopodobniej był tutaj ze mną przez całą noc.

- Ile spałam? - zadałam pytanie i wstałam z łóżka.

- Nie wstawaj. Spałaś całą noc i dzień.  Trzeba iść po lekarza. - mruknął tata.

- Mi nic nie jest, ale Nicol...- przerwał mi.

- Każdy odał już krew do badań teraz trzeba czekać...- przerwałam mu.

- Ja nie odałam. - zauważyłam.

- I na razie nie ma potrzeby odawać. - stwierdził.

- Chcę zobaczyć Nicol. Ona napewno się boi. - nalegałam.

- Dobrze, ale najpierw pójde po lekarza i nawet nie próbuj wstawać z łóżka. - ostrzegł i poszedł po doktora, a ja miałam nadzieje, że powie, że mi nic nie jest i też będę mogła odać krew do badań.

- Jak się pani czuje? - zadał pytanie.

- Dobrze. - odparłam. - Jak się czuje moja córka? - zapytałam.

- Jak na razie mogę pani powiedzieć, że Nicol jest dzielna i niestety trzeba czekać. - powiedział.

- Mogę odać krew do badań? - pytałam.

- Tak, ale i tak na wyniki będzie trzeba czekać kilka godzin. - wyjaśnił, a ja kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.

Po chwili przyszła pięlegniarka, a ja z nią poszłam do gabinetu. Pobrała mi krew, a potem odprowadziła na korytarz. Niestety nie mogę wejści teraz do Nicol, ponieważ pora na odwiedziny skończyła się dwie godziny temu.

- Musisz się przespać i coś zjeść. - zaczął tata.

- Spałam całą noc i dzień, a to mi wystarczy i nie jestem głodna. - odpowiedziałam. Nie rusze się stąd.

- Wiem, że się martwisz, ale czekanie na korytarzu nic ci nie da. Co jeżeli znów zendlejesz? Ponownie nie będziesz mogła wejść do córki. - przekonywał tata i jak zwykle miał racje. Bez słowa szłam w kierunku wyjścia.

- Jutro z samego rana przyjade do Nicol. - zawiadomiłam.

- Wszyscy przyjedziemy. - poprawił mnie Logan.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Do domu jechaliśmy dwadzieścia minut, a kiedy weszliśmy do mieszkania, to Veronica z Esmeraldą zrobili kolacje. Ucieszyłam się, bo zaczęli się dogadywać. Miałam tylko nadzieje, że to nie jest cisza przed burzą.

- Sorry, ale nic nie przełkne...- przerwała mi Esmeralda.

- Myślisz, że nas to obchodzi? Masz zjeść cokolwiek, a potem iść spać. - mruknęła Es, a ja usiadłam na swoje miejsce. Nałożyłam trochę sałatki z kurczakiem i zaczęłam jeść.

- Co wam się stało? - zapytałam patrząc na kuzynki.

- No wiesz jak powiedziałaś, że jak usłyszysz jeszcze jakąś kłótnie to nas wyżucisz, to w końcu się ogarneliśmy. - odpowiedziała Vera.

Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć.

W następnym rozdziale będą niezłe dymy.

Bezczelny Sąsiad (Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz