#Drama...jesteście gotowi? Nie zabijcie mnie za to, bo ja już miałam to w głowie od połowy książki. Do końca książki zostały jeszcze dwa rozdziały i może skończe je przed wycieczką. Wielkie brawa dla mnie💙
Był wieczór, a ja siedziałam sama w domu. Logan wyszedł na jakąś impreze, a tata wraz z moją siostrą pojechali na kontrole. Nie Belli się nie pogorszyło, nic z tych rzeczy. Po prostu to rutynowa kontrola. Tak czy siak wrócą dopiero jutro o dwunastej.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć. W progu stał pan Patric. Na początku się przestraszyłam, przypominając sobie nas w samochodzie...prawie mnie zgwałcił, a teraz stoi przed moimi drzwiami. Miałam ochote uderzyć go z całych sił. Już prawie zamykałam drzwi, ale podstawił noge.
- Zaraz zacznę krzyczeć, a Logan jest na górze. - skłamałam, ale bałam się, że może mi coś zrobić.
- Nie, Ambar proszę wpuści mnie. - poprosił. - Nic ci nie zrobie, a chciałbym z tobą porozmawiać, a przede wszystkim cię przeprości. - nalegał, a ja po chwili zastanawianiu wpuściłam go do środka.
- Chcę pan coś do picia? - zapytałam, żeby rozluźnić atmosfere.
- Tak poprosze wode. - powiedział, a ja poszłam do kuchni. Nalałam sobie i panu Cuperowi wody z cytryną.
- Proszę. - podałam mu i usiadłam na fotelu, a ojciec Dylana na kanapie.
- Więc o co chodzi? - spytałam. Chciałam, żeby sobie już poszedł.
- Na początku chciałem cię przeprość za to wszystko co ci zrobiłem. Nie chciałem cię skrzywdzić. Ja po prostu się zakochałem i zdałem sobie sprawe, że zrobiłem ci ogromną krzywdę. Przepraszam i wiem, że mi nie wybaczysz, ale chciałem, abyś wiedziała, że mi jest wstyd, głupio i przykro. - powiedział. Byłam w szoku. Nie mogłam odgadnąć czy mówi prawdę czy kłamie. - Nie odpowiadaj mi teraz. Teraz chcę z tobą porozmawiać o Dylanie...- przerwałam mu.
- Co z nim? - zadałam pytanie.
- Od wczoraj nie mam z nim kontaktu. Nie odbiera telefonów, ani nie odpisuje na smsy. Z początku myślałem, że jest na jakieś imprezie, ale z jego znajomych znam tylko ciebie. - zaczął. - Mogłabyś dać mi numer do Esmeraldy, Isaca i Shawna? To bardzo ważne. - dodał błagalnym tonem.
- Dobrze. Pójde po telefon i zaraz panu zapisze numery do przyjaciół. - powiedziałam i poszłam na góre do swojego pokoju. Chwile szukałam urządzenia, ale po chwili znalazłam go pod łóżkiem. Po upływie trzech minut zeszłam na dół.
Skierowałam się do kuchni i wzięłam kartke i długopis. Poszłam do salonu i usiadłam na fotel. Zapisałam numery przyjaciół i podałam kartke panu Patri'cowi. Napiłam się łyka wody, a po upływie kilku sekund wypiłam wszystko.
- A nie pokócił się pan ostatnio z Dylanem? - zadałam pytanie.
- Nie. Własnie było odwrotnie. Ostatnio nasze stosunki polepszyły się i to bardzo. Zaczęłyśmy rozmawiać i wkońcu dogadywać się jak syn z ojcem. - odpowiedział.
- A dzwonił pan po szpitalach? - zadałam kolejne pytanie.
- Tak i nic. Dzwoniłem nawet na komisariat i do zakładu pogrzebowego i nigdzie go nie ma. Policja powiedziała, że może zacząć szukać Dylana dopiero po upływie dwudziestuczterech godzin. - powiedział. - Dobrze się czujesz? - zapytał, kiedy zauważył, że masuje się po skroni.
- Głowa mnie rozbolała. - powiedziałam.
- Przyniose ci wody. - odparł i zniknął w kuchni, a ja z sskundy na sekunde coraz gorzej się czułam.
- Proszę. - przyniósł mi napój, a ja jednym duszkiem wypiłam do dna.
- Grzeczna dziewczynka. - pochwalił. - Wkońcu będziesz moja...- usłyszałam, a po chwili zobaczyłam tylko ciemność...
Jak myślicie co się wydarzy potem? Uratuje ktoś Ambar czy raczej nie?
CZYTASZ
Bezczelny Sąsiad (Zakończone)
Romance*poprawione rozdziały 6 z 24* - Posłuchaj koleś odwal się ode mnie! - krzyknęłam. - Jednak nikt cię nie pieprzył. - stwierdził. - Skąd ty to możesz niby wiedzieć? - zapytałam. - Gdyby ktoś cię pieprzył byłabyś spokojniejsza. - odpowiedział ,a ja...