2.32."Brać go"

10.6K 759 122
                                    

Bardzo was przepraszam za brak rozdziałów, ale źle się czułam. Nadal boli mnie głowa i brzuch, ale postanowiłam coś napisać, żeby nie myśleć o bólu.

Pov. Isac

Całe cztery godziny czekałem w samochodzie, ale opłacało mi się. W końcu o dwudziestej trzeciej wyszedł ze swojej firmy ten chuj.

- Brać go. - powiedziałem do  Shawna, a on szybko wykonał polecenie. Wyszedł z auta z maską na twarzy i potraktował paralizatorem Cupera. Wciągnął go do samochodu, a po chwili odjechaliśmy. Chciałem również poprosić Dylana, ale było by to nie zrecznie, ponieważ niestety to jest jego ojciec. Współczułem mu.

- Co chcesz z nim zrobić? - zapytał Mendes.

- To co zrobił Ambar. - odpowiedziałem.

- Nie rozumiem. - przyznał.

- Nie musisz. Wystarczy, że ja rozumiem. - odparłem.

- Nie chcę, żebyś wpakował się w jeszcze wieksze kłopoty. Wystarczy, że szukają cię te chuje. - mruknął.

- Nawet nie wiesz jaką mam ochotę go zabić, ale nie mogę. Szkoda mi rąk na tego skurwysyna. - wytłumaczyłem, a po pół godzinnej jazdy byliśmy na miejscu. W starej opuszczonej fabryce. Mendes wyciągnął wciąż nie przytomnego mężczyzne i kiedy weszliśmy do budynku, to po prostu go rzucił na podłoge.

- Związać go? - spytał.

- Tak. - odpowiedziałem krótko i wyszedłem z fabryki, żeby zadzwonić do Arona.

- Halo? - odebrał po dwóch sygnałach.

- Cześć, Aron. - przywitałem się. - Chcesz się zabawić? - spytałem.

- Jasne. - odparł.

- Przyjdz jutro wieczorem do fabryki. - mruknąłem i się rozłączyłem. Miałem już w głowie wymyślony plan.

- Po co ci Aron? - zapytał Shawn, który najwidoczniej wszystko podsuchiwał.

- Dowiesz się w swoimi czasie. - mruknąłem.

                           ***

Następnego dnia wieczorem weszłem do tego śmiecia. Leżał przywiązany do rozpierdolonego grzejnika. W prawej ręce trzyma kawałek suchego chleba, a w drugiej szklanke wody. Tak wiem nawet na to nie zasługuje, ale nie chcę go zabić, ale upokorzyć. Na mój widok zrobił się strasznie blady.

- Co ty tutaj robisz? Przecież ty nie żyjesz. - zapatał. 

- Kurwa jakim prawem straszyłeś Ambar przez tyle czasu!? Chciałeś ją zgwałcić. Jak dla mnie nie jesteś facetem tylko zwykłym chujem. - warknęłem.

- Nicol jest moją córką! - kłamał.

- Znam całą prawde, więc się nie pogrążaj. - ostrzegłem go.

- Co chcesz ze mną zrobić? - spytał.

- To samo co chciałeś zrobić Ambar. - mruknęłem, ale on nadal nie zrozumiał. - Chciałeś się ruchać i będziesz, a ja to wszystko będę nagrywać. - dodałem i włączyłem kamerke. - Aron! - zawołałem otyłego i obleśnego mężczyzne. Mimo to bardzo go lubie, a co najważniejsze jest innej orientacji i chętnie się zabawi z tym chujem. - Jest twój. Miłej zabawy. - zwróciłem się do niego i wyszedłem. Czułem się bez karny, bo doskonale wiedziałem, że ten idiota nie zgłosi tego na policje, bo ja zostawiłem tam kamerke, która wszystko nagrywa.

- Bierz go do mordy, bo ci łeb ostrzele! - usłyszałem tylko pod drzwiami i zaśmiałem się oraz odeszłem, żeby więcej nie słuchać ich.






W końcu coś napisałam, ale boli mnie wszystko i nie wiem czy jutro coś dodam. Przepraszam :(

Bezczelny Sąsiad (Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz