2.46."Kochanie, przyszedłem z naszą córka"

5.3K 234 25
                                    

Zapraszam was na "Mój psycholog"

Oficjalne info

Nie chce tego pisać, ale muszę was poinformować, że zbliżamy się do końca książki. Nie wiem dokładnie jeszcze ile zostało jestem pewna, że to już końcówka

Mimo to nie chce kończyć przygody z wami dlatego zapraszam was na mój psycholog gdzie ostatnio sporo się dzieje 😊

Oraz na mojego Instagrama ta_inna17

Pov. Ambar

- Ten mężczyzna, który był u mnie dziś kto to był? - zapytałam dyrektora szpitala. On często do mnie przychodził. Prawie codziennie rozmawialiśmy. Przy nim czułam się bezpiecznie.

- Isac Nives, to on właśnie jest twoim chłopakiem. - odpowiedział. Nie mogłam w to uwierzyć.

- Nie mogę sobie przypomnieć. - mruknełam. Powoli zaczęło mnie denerwować to. W głowie czarna dziura.

- Potrzebujesz czasu - próbował mnie pocieszyć - nic nie pamiętasz ze swojego dawnego życia, a co się stało zanim tu przyszłaś? - próbował się dopytać, ale ja nie chciałam o tym rozmawiać. Nie chciałam, żeby ktokolwiek dowiedział się co mi zrobił Allan.

- Też nie pamiętam. - skłamałam. Potem jeszcze chwilę z nim porozmawiałam, a kiedy wyszedł zasnęłam.

Siedziałam sama w kuchni, kiedy przyszedł Alan. Od razu wyczułam od niego alkohol. Nie lubiłam kiedy był pijany. Bałam się go wtedy.

- Zrobiłaś obiad? - zapytał i usiadł przy stole.

- Nic nie było w lodówce... - przerwał mi i wstał gwałtownie z krzesła. Podszedł do mnie i pociągnął za włosy.

- Nic nie robisz! - warknął.

- Ale...nie pozwalasz mi wychodzić nigdzie. - próbowałam go uspokoić. Niestety tylko pogorszyłam sytuację.

- A może ty nie zrobiłaś obiadu, bo był tu twój kochanek?! - pytał.

- Nie, nikogo tu nie było. - mówiłam.

- To dlaczego nie chcesz iść ze mną do łóżka?! Ktoś musi cię zaspakaiać, kiedy ja jestem w pracy. - zaczął wymyślać historie.

- Alan nie prawda! Nikogo tu nie było, przysięgam. - podniosłam głos i wtedy on wziął talerz, którym uderzył mnie w głowę. Krew zaczęła soczyć sie.

- Kochanie, ja nie chciałem. Ja cie przepraszam. - powiedział. Zawsze tak było. Wtedy kiedy przychodził pijany nie panował nad sobą. Wymyślał różne historię przez co bije mnie.

- Nic się nie stało. - odparłam.

- Gdybyś była posłuszna, to nic takiego by się nie stało! - znów zaczął krzyczeć, a ja nie wytrzymałam. Wstałam od stału i chciałam wyjść z domu. Niestety nie mogłam. Pociągnął mnie za rękę i rzucił na łóżko. Ściągnął pasek od spodni i zaczął mnie nim bić.

- Proszę...prosze zostaw mnie. - prosiłam. Bolało coraz mocniej, a ja nie byłam wstanie zasłonić się niczym. Alan wpadł w jakis szał. Nie mógł się uspokoić. Nic do niego nie docierało. Nie wiem ile to trwało, ale kiedy skończył nie mogłam się ruszyć. Bolała mnie każda część ciała, ale najgorsze było przede mną.

- Jutro widzę obiad na stole, a wieczorem będziemy się kochać. - powiedział co planuje, a potem wyszedł. Wiedziałam, że poszedł do swoich kumpli znów pić. Tego dnia postanowiłam uciec. Wiedziałam, że jeśli zostanę tutaj, to on mnie zabije. Problem był w tym, że nie wiedziałam gdzie. Kiedy tylko usłyszałam kroki pobiegłam do łazienki. Nie planowałam nad sobą, a on zaczął walić w drzwi.

- Szykuje się dla ciebie. - wymyśliłam pierwsze co mi przyszło do głowy, żeby go uspokoic.

- Nawet nie wiesz co będziemy robic...pospiesz się. - mruknął. Uwierzył w moją bajkę. Problem w tym, że nie wiedziałam co zrobić. Wpadłam w panikę. Tak bardzo się bałam. Nie panowałam nad sobą. Znalazłam zyletek do golenia. Zaczęłam kaleczyc się nią po nadgarstkach, a po dłużej chwili nie słyszałam już jego. Zapadła ciemność.

- Pomocy! - krzyknęłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. To był zły sen. Koszmary z tego czasu miałam prawie każdego dnia. Nie umiałam nad nimi zapanować. Po chwili do środka weszła blondynka, której nie znałam, a może i znałam, a nie pamiętam?

- Ambar, to ja Esmeralda. Pamiętasz mnie? - zapytała, ale ja niestety jej nie kojarzyłam. Po chwili przyszedł też chłopaka, który już był tutaj.

- Kochanie, przyszedłem z naszą córką. - powiedział, a ja ujrzałam malutką dziewczynkę. Brunetke z brązowymi oczami.

- Mamo, tęskniłam za tobą! - krzyknęła radośnie i podbiegła do mnie.

- Nicol...- powiedziałam. Ja ją rozpoznałam. Nie mogłam powstrzymać łez. To była moja kochana córeczka. W tym momencie wiedziałam, że powoli pamięć wraca.

Dziś praktycznie rozdział to sam sen Ambar, ale chciałam, żebyście wiedzieli choć trochę co ona przeżyła. Jak się znalazla w psychitaryku.

Bezczelny Sąsiad (Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz