Ktoś tu ciągle nazekał , że za krótki i nudny rozdział :( więc dodałam jeszcze jeden.
- Zaliczyć to ja mogę panią. - mruknął Isac.
- Nives! - wydarła się nauczycielka.
- Nie chcę pani? To nie łaski bez. - powiedział.
- Isac moja cierpliwość się kończy. - poinformowała go.
- Dobra dobra. - usniusł ręce w geście obrony. - Wychodzę. - dodał i wyszedł.
- Proszę pani ja nie chcę poprawiać semestru. - przyznałam.- To namów Isaca i nauczcie się piosenki. Zaśpiewacie ją za tydzień i nikt nie będzie musiał nic zaliczać. - zaproponowała.
- Ale Nives jest uparty nie dam rady go namówić. - wytłumaczyłam.
- To już twój problem. Ja wam dałam szanse , a czy wy z niej skorzystacie to wasza sprawa. - powiedziała. - Jutro rano dajcie mi odpowiedź. - dodała i wyszła z klasy.
Po chwili ja również wyszłam z klasy w poszukiwaniu tego ruchacza , który musi mi pomóc. Zauważyłam go w sklepiku szkolnym w towarzystwie szkolnych "złych chłopców" .
- Isac musimy pogadać. - stwierdziłam i usiadłam na przeciwko jego.
- Kto to? - zapytał Shawn , który jest szkolnym dilerem.
- Nikt ważny. - odpowiedział i pociągnął mnie za nadgarstek odciągając od stolika. - Czego chcesz? - warknął , jak nie wyruchany pies.
- Zaliczyć semestr. - odpowiedziałam.
- Skarbie ja zaliczam tylko laski. - mruknął. - Daj mi spokój. - dodał i odszedł , ale ja się tak łatwo nie podam. Postanowiłam , że dokończe z nim rozmowe po szkole , ponieważ zauważyłam , że w towarzystwie swoich przyjaciół jest zupełnie inny...
***
- Wróciłam! - zawiadomiłam. - Logan może , jakieś cześć , albo pocałuj mnie w dupe? - zapytałam , gdy nic nie odpowiedział. - Loga stało się coś? - spytałam. Mój brat siedział na fotelu z telefonem w ręce.
- Nie nic. - mruknął.
- Przecież widzę. - odpowiedziałam.
- Tata dzwonił. - zaczął. - Jego szef zwolnił go z pracy. - dodał.
- Co? Jak? Podał jakiś powód? - zadawałam pytania.
- Właśnie nie. Powiedział tylko , że na dzień dzisiejszy ma za dużo pracowników. - wyjaśnił.
- I co teraz? - spytałam.
- Jak zawsze sobie poradzimy. - mruknął. - Muszę iść do pracy. Będę wieczorem. - dodał.
- Pa! - krzyknęłam zanim wyszedł.
Wzięłam do ręki telefon i napisałam wiadomości.
Ja: Dzień dobry. Znajdzie pan czas jutro wieczorem?
Nie minęło nawet kilku minut , a dostałam odpowiedź.
Patric: Wiedziałem , że napiszesz. Jasne , że znajde czas. Skarbie jutro przyjade po ciebie o dwudziestej.
Spojrzałam na zegarek i postanowiłam pójść do Isaca załatwić sprawe z wystepem. Założyłam na siebie kurtke i zamknełam drzwi. Po upływie trzech minut dzwoniłam do drzwi Isaca.
- Otwarte! - krzyknął , a ja weszłam.
- Hej. - przywitałam się.
- To znowu ty. - mruknął.
- Ta ja też się cieszę , że cię widzę. - odpowiedziałam.
- Po co przylazłaś? - spytał.
- Ja nie mam ochoty poprawiać semestru. - poinformowałam go.
- Trudno...- przerwałam mu.
- Kurwa Isac! Ogarnij się w końcu. Zaśpiewamy tą zasraną piosenkę za tydzień , a potem już nigdy więcej się do ciebie nie odezwe. - próbowałam go przekonać.
- Bardzo ci zależy co. - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Tak. - przyznałam. - Zrobie wszystko. - dodałam.
- Mogłaś tak od razu...- kolejny raz mu przerwałam.
- Jak znam życie muszę coś dla ciebie zrobić co? - zapytałam. - Mów. - pogoniłam go.
- No więc...
Psotkamak
CZYTASZ
Bezczelny Sąsiad (Zakończone)
Romance*poprawione rozdziały 6 z 24* - Posłuchaj koleś odwal się ode mnie! - krzyknęłam. - Jednak nikt cię nie pieprzył. - stwierdził. - Skąd ty to możesz niby wiedzieć? - zapytałam. - Gdyby ktoś cię pieprzył byłabyś spokojniejsza. - odpowiedział ,a ja...