Jest nowa bohaterka👌 zmieniłam jej imię i zamiast Ludmiła nazywa się Veronica😉 co o niej myślicie?
Siedziałam razem z Esmeraldą na języku polskim w ostatniej ławcę. Od imprezy nie widziałam się z Isac'iem. Nawet nie przyszedł w niedziele i nie pomógł zrobić projektu na biologie. Dlatego razem z Es i Dylanem musieliśmy zrobić sami.
- Błagam niech ona nie przyjdzie...nie życze jej źle, ale mogłaby wpaści pod autobus. - zaczęła Es.
- Do kogo ona gada? - zapytał Dylan, który siedzi przed nami.
- Ona mówi sama do siebie odkąd weszłysmy do szkoły. - mruknęłam. - Nie zwracaj na nią uwagi. - dodałam, a pan Aron wraz z kuzynką mojej przyjaciółki wszedł do klasy.
- Dzień dobry. - przywitał się z nami. - To jest Veronica i od dzisiaj będzie chodziła do naszej klasy. - dodał.
- Cześć...- zaczęła rudowłosa dziewczyna.
- Ona nawet dziwkowaty głos ma. - mruknęłam Es pod nosem.
- Mam na imię Veronica i interesuje się fotografią i jak wieksząści nastolatków kocham zakupy. - powiedziała i usiadła w ostatniej ławce, która należy do Isaca.
- Nauczyła się tego na pamięć jak formułki spowiedzi. - odparła Esmeralda, a ja razem z Dylanem wybuchneliśmy śmiechem.
Po chwili do klasy jakby nigdy nic wszedł Nives wraz z Shawnem.
- Przepraszamy za spóźnienie. - powiedział Isac.
- Chłopcy gdzie byliście? - zapytał nauczyciel.
- Tam gdzie pana nie ma. - odparł Mendes i usiadł razem z Dylanem.
- Siedzisz w mojej ławce. - powiedział Nives, gdy zobaczył kuzynke Es.
- To chyba mamy problem, bo spodobała mi się ta ławka. - odpowiedziała słodkim i niewinym tonem.
- Masz szczęście, że lubie damskie towarzystwo. - mruknął i usiadł obok rudowłosej. Wkurzyło mnie to, bo Nives nawet na mnie nie spojrzał.
***
Powrót do domu zajęło mi zaledwie piętnaście minut, ale kiedy miałam wchodzić do mieszkania zobaczyłam na podjeździe czerwony samochód.
- Tato!? - wpadłam do domu jak strzała, a kiedy zobaczyłam ojca stojącego przy kominku po prostu przytuliłam go najmocniej z całych sił. - Tęskniłam za tobą. - przyznałam.
- Słoneczko ja za tobą też. - powiedział i ucałował mnie w czoło.
- A gdzie Bella? - zapytałam, ale nie musiałam czekać długo na odpowiedź, bo czterolatka właśnie zbiegała po schodach na dół.
- Ambar! - krzyknęła radośnie, a ja ją również przytuliłam i obkreciłam wokół własnej osi. - Już zdrowa jestem. - pochwaliła się.
- Nie do końca. - mruknął tata. - Jeszcze czeka nas kilka chemioterapi, ale jest owiele lepiej niż na początku. - dodał.
Po trzech godzinach rozmowy poszłam na góre. Wyszłam na balkom i spojrzałam ku górze. Na niebie było mnóstwo gwiazd.
- Czego ty tam szukasz? - usłyszałam i spojrzałam na balkon na przeciwko siebie. Stał tam Isac, a w ustach trzymał papierosa.
- Szczęścia. - mruknęłam.
- Nie myśl, że zapomniałem o tobie. Byłaś cudowna, a wtedy w kiblu miałem najlepszego loda jakiego do tej pory ktoś mi zrobił. - przyznał. - Kiedyś ci się odziwiecze. - dodał, puścił oczko i wszedł spowrotem do środka, a ja z otwartą buzią stałam i patrzyłam się na pustu balkon, gdzie jeszcze kilka sekund stał Isac.
Ciekawe co Isac planuje😂
Kto się cieszy, że tata Ambar wraz z Bellą wrócili do domu? 😎 brakowało go tutaj😍
CZYTASZ
Bezczelny Sąsiad (Zakończone)
Romance*poprawione rozdziały 6 z 24* - Posłuchaj koleś odwal się ode mnie! - krzyknęłam. - Jednak nikt cię nie pieprzył. - stwierdził. - Skąd ty to możesz niby wiedzieć? - zapytałam. - Gdyby ktoś cię pieprzył byłabyś spokojniejsza. - odpowiedział ,a ja...