•informuje, że rozdział 2.50 będzie ostatnim+ epilog•
•na 99℅ nie będzie trzeciej część•
•dziękuję wam za prawie 700 tyś💕•*kilka dni później*
W końcu moge zabrać moją córkę do domu. Całe szczęście Isac był idealnym dawcą dla małej. Jak na razie nikt nie wie o Nives'ie. Wszystkim powiedziałam, że nie mam pojęcia kto to był. Kiedy tylko weszłam do mojego domu, to od razu skierowałam się z Nicol do naszego pokoju. Po chwili jednak przyszła Esmeralda.
- Co? - spytałam w końcu, kiedy blondynka od dłuższego czasu dziwnie się na mnie patrzyła i siedziała cicho.
- Jesteś szczęśliwa. - zauważyła.
- Moja córka wyzdrowiała, to chyba normalne. - odparłam.
- Ten koleś co oddał krew do badań, a potem szpik, to kto to? - zapytała.
- Przecież mówiłam, że nie wiem. - trochę się zdenerwowałam. Bałam się, że Es zacznie coś podejrzewać. Wiem, że nie powinam oszukiwać rodziny i przyjaciół, ale obiecałam Isac'owi, że nikt się o tym nie dowie.
- A ja ci nie wierze, ale skoro nie chcesz mówić, to nie. Ważne, że jesteś szczęśliwa. - powiedziała i wyszła, a ja dostałam smsa.
Isac: Przyjdz do mnie z małą. W końcu chcę ją zobaczyć.
Po przeczytaniu wiadomość wzruszyłam się. Po raz pierwszy Isac zobaczy córke, a Nicol ojca. Cieszyłam się z tego i to strasznie. Moje kontakty z Nivesem polepszyły się, ale nadal nie jest tak jak kiedyś. Dziś postanowiłam wyjawić prawdę mu. Muszę mu powiedzieć, że go nie zdradziłam. Ubrałam siebie, a potem Nicol i wyszłam z pokoju od razu wpadając na mojego brata.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
- Na spacer z Nicol. - skłamałam. Czasami miałam dość już tych kłamstw, ale jak na razie nie mogłam inaczej. Za bardzo bałam się o Isaca. Po kilku sekundach byłam już na dworzu. Rozejrzałam się dookoła, a kiedy nikogo nie było, to bez pukania weszłam do domu Nivesa.
- Hej. - przywitał się z uśmiechem na twarzy i spojrzał na dziewczynke. Nicol to kopia Isaca. Czarne włosy i oczy urocza i słodka.
- Musimy porozmawiać. - stwierdziłam, a mężczyzna wziął Nicol na ręce.
- O czym? - spytał i usiadł z małą na kanapie patrząc na mnie.
- Ja...nie powiedziałam ci całej prawdy. - zaczęłam, a on spoważniał.
- Nie rozumiem. Jest coś jeszcze o czym nie wiem? - pytał.
- Wyjechałam nie dlatego, że cię zdradziłam, ale...z powodu pana Patrica. - mruknęłam.
- Co z tym wszystkim ma wspólnego ten idiota? - dopytywał.
- To przez niego wyjechałam. Dzień przed moimi osiemnastymi urodzinami on dosypał mi czegoś do napoju, a następnego dnia powiedział, że mnie zgwałcił. Skłamałam ci, bo wstydziłam się tego. Dopiero w Madrycie powiedział mi, że wcale mnie nie skrzywdził tylko wmówił mi to, żebym trzymała się z dala od ciebie. - wyznałam całą prawdę.
- Zabije skurwysyna. - warknął i szybkim krokiem wstał z fotela.
- Isac ty nie możesz wychodzić. - upomniałam go, a on odwrócił się w moją strone i pocałował.
- Przez tego chuja nie widziałem cię przez pieprzony rok. Przez rok nie mogłem patrzeć na dziecko...dlatego zapłcić mi za to. - powiedział i wyszedł, a ja nie dałam rady go zatrzymać.
Podoba wam się taki rozdział czy nie? 😂❤
CZYTASZ
Bezczelny Sąsiad (Zakończone)
Romance*poprawione rozdziały 6 z 24* - Posłuchaj koleś odwal się ode mnie! - krzyknęłam. - Jednak nikt cię nie pieprzył. - stwierdził. - Skąd ty to możesz niby wiedzieć? - zapytałam. - Gdyby ktoś cię pieprzył byłabyś spokojniejsza. - odpowiedział ,a ja...