Napisałam ten rozdział już dawno, ale jakoś
*2 lata później*
- A ty co ducha zobaczyłaś? - usłyszałam od razu gdy otworzyłam drzwi.
- Co ty tu robisz? Nic nie mówiłaś, że przyjeżdzasz. - powiedziałam.
- Nie cieszysz się? - zapytała.
- Co? Nie. Jasne, że się ciesze. Po prostu jestem zaskoczona. - powiedziałam i zrobiłam miejsce, aby mogła przejść.
- Mam do ciebie malutką proźbe. - zaczęła.
- Jaką? - uśmiechnęłam się, bo doskonale wiedziałam, że Es chcę abym jej w czymś pomogła. Znowu.
- Mogę u ciebie zostać? - spytała robiąc maślane oczka.
- Jasne, że tak, ale co się stało z twoim mieszkaniem w Nowym Jorku? - zapytałam.
- Długa historia. Mieszkałam w bloku i tak się składa, że właściciel za mną nie przepada, bo przez przypadek wylałam na niego wiadro wody i mnie wyrzucił. - wytłumaczyła, a ja zaczęłam się śmiać. Po chwili usłyszałam płacz dziecko.
- Idź po bagaże, a ja pójdę do Nicol. - powiedziałam i wyszłam z salonu, aby wejść do swojej sypialni.
- Jest strasznie podobna do Isaca. - podskoczyłam do góry, kiedy nad uchem usłyszałam głos Esmeraldy.
- Po piersze nie strasz mnie, a po drugie każde małe dziecko jest podobne do...- przerwała mi.
- Dlaczego nie zrobiłaś badań DNA? - spytała.
- Bo wtedy będę musiała powiedzieć jednemu z nich o dziecku. - mruknęłam.
- Ja jestem pewna na sto procent, że to dziecko Nivesa. Mają takie same duże czarne oczy i tego samego koloru włosy. - zauważyła.
Jak na razie tylko Esmeralda wie z kim mogłabym mieć dziecko. Tacie i bratu powiedziałam, że nie pamiętam. Jak zwykle skłamałam, ale nie mogłam powiedzieć prawdy. Ten bydlak jest szefem i najlepszym przyjacielem mojego taty, a przede wszystkim ojcem Dylana. Po prostu skłamałam, bo było mi łatwiej.
- Mogę zadać ci pytanie? - zapytała.
- Jasne. - odparłam.
- Mogłaś dokonać aborcj. Dlaczego tego nie zrobiłaś? - spytała.
- Nie wiem. Nie mogłabym tego zrobić. Wyrzuty sumienia nie dały by mi żyć, a przecież dziecko jest nie winne. Nicol nie ma ojca. Ma tylko mnie. - powiedziałam. Przyznaje, że na początku byłam załamana i przyszła mi na myśł aborcja, ale zlekałam z nią, a gdy poczułam pierwsze kopniecie dziecko, to od razu pokochałam i nie żałuje tego, ani trochę. Mam cudowną córeczke.
- A nie chciałaś dać Nicol ojca? Jest wielu mężczyzn, a ty jesteś młoda...- przerwałam jej.
- W swoim życiu miałam dwóch chłopaków. Allana i Isaca i nie chcę wiecęj, bo miłość jest przere klamowana.
***
Wiecie jakie są minusy mieszkania w bloku? Takie, że na przeciwko mnie mieszkają ludzie, którzy w praktycznie cały czas imprezują. Przez głośną muzyke rozbolała mnie głowa, a Nicol przez cały czas płacze.
- Koniec tego. - powiedziałam i wstałam z łóżka.
- Gdzie idziesz? - zapytała Es.
- Jest już dawno po ciszy nocnej, a Nicol chcę spać! - wrzasnęłam i w piżamie wyszłam z mieszkania. Nie musiałam długo iść, bo z domu na przeciwko moich drzwi wydobywała się głośna muzyka. Zaczęłam walić w drzwi. Po chwili otworzył mi on.
- Laska...Ambar co tu robisz.
Wiem, że pierwszy rozdział nie powala z nóg, ale pierwszy rozdział zawsze jest nudny.
CZYTASZ
Bezczelny Sąsiad (Zakończone)
Romance*poprawione rozdziały 6 z 24* - Posłuchaj koleś odwal się ode mnie! - krzyknęłam. - Jednak nikt cię nie pieprzył. - stwierdził. - Skąd ty to możesz niby wiedzieć? - zapytałam. - Gdyby ktoś cię pieprzył byłabyś spokojniejsza. - odpowiedział ,a ja...