Wstawać śpiochy, bo nowy rozdział nadchodz! ❤
Zamiast do domu poszłam w kierunku mieszkania Isaca gdzie mieszkają Dylan i Shawn. Zapukałam dwa razy do środka, a po chwili drzwi otworzył mi zaspany Mendes.
- Ambar? Co tu robisz o tej porze? - zapytał.
- Prawie jest dwunasta, a ja przyszłam pogadać. - odpowiedziałam, a on mnie wpuścił. Ten dom ma tyle wspomnień ze mną i z Nivesem, że w oczach pojawiają się łzy, ale to zignorowałam. Teraz chodzi tutaj o Nicol.
- O co chodzi? - spytał.
- Mógłbyś obudzić Dylana. To bardzo ważne. - mruknęłam, a on nie pewnie kiwnął głową na tak i poszedł na góre. Po dłuższej chwili chłopaki zeszli na dół.
- No więc o co chodzi? - powtórzył pytanie Shawn.
- Nicol zachorowała i to poważnie. Ma białaczke i tylko szpik może ją uratować. Niestety mój jak i całej mojej rodziny nie pasuje i pomyślałam o was. - wydusiłam na jednym wddechu i cudem powstrzymywałam łzy. Nie chciałam tutaj rozryczeć się jak bób, bo niczego nie załatwie.
- Cholera. - mruknął Dylan.
- Ambar ja nie wiem jak ci to powiedzieć, ale wczoraj była tutaj impreza i my trochę przesadziłyśmy z prochami. - wyjaśnił.
- Oczywiście zrobimy badania, ale po dwóch dniach...- przerwała Dylanowi.
- Wtedy będzie za późno! - krzyknęłam i wstałam z fotela i jak najszybciej wyszłam z domu. Łzy nie kontrolowane płyneli po policzkach, a ja się nimi dusiłam. Nie mogłam w takim stanie wrócić do domu, ani do szpitala do małej, więc poszłam do parku. Usiadłam na ławce i postanowiłam, że do domu wróce jak się uspokoje.
***
Powoli zbliżała się dwudziesta trzecia, a ja postanowiłam w końcu wrócić do domu. Doskonale zdaje sobie sprawe, że napewno każdy martwi się o mnie, ale nie mogłam i nie chciałam postąpić inaczej. Musiałam pomyśleć i wymyśliłam. Jak tylko wróce do mieszkania to zrobie ulotki z informacją o mojej córce, a jutro rano, albo jeszcze dzisiaj będę je wieszać gdzie tylko się da. Na supach, drzewach, w sklepach, aptekach po prostu wszedzie. Nawet na facebooku, instagrami, snapie i GG udostepnie. Napewno ktoś się zlituje i pomoże mi.
Szłam przez wąską uliczke gdzie nie było nikogo. Żywego ducha. Niedaleko mnie stał czarny samochód z czarnymi szybami. Od razu przypomniałam sobie te wszystkie filmy z udziałem młodej kobiety, która została porwana. Przyspieszyłam. Nie chciałam biec, żeby nie było to podejrzane. Kiedy już widziałam mój dom, to poczułam czyjeść ręce na moich biodrach, a po chwili na mojej głowie wylądowała chusta zasłaniająca mi wszystko. Zaczęłam krzyczeć i próbowałam uciec, ale ktoś wepchnął mnie do bagażnika i związał nogi i ręce. Było już po mnie. Czułam to.
Niech nikt mnie nie zabija.
CZYTASZ
Bezczelny Sąsiad (Zakończone)
Romance*poprawione rozdziały 6 z 24* - Posłuchaj koleś odwal się ode mnie! - krzyknęłam. - Jednak nikt cię nie pieprzył. - stwierdził. - Skąd ty to możesz niby wiedzieć? - zapytałam. - Gdyby ktoś cię pieprzył byłabyś spokojniejsza. - odpowiedział ,a ja...