Dla KochamSkoki
Leżałem wpatrując się w sufit w sypialni. Myślałem nad naszym związkiem i doszedłem do pewnych wniosków.
Jesteśmy razem już kilka ładnych lat.
Kocham Partycję.
Ona też mnie kocha.
Ale też ciągle zachowuje między nami pewien dystans.
Chciałem żeby ze mną zamieszkała, ale dziewczyna się nie zgodziła. Stwierdziła, że nie zamieszka z chłopakiem przed ślubem.
A co to zmieni?
Jakby to w jakikolwiek sposób miało zmienić nasz związek.
I tak, co jakiś czas nocowała w moim mieszkaniu lub ja u niej w domu, więc nie rozumiem problemu.
Co miało by się zmienić oprócz jej adresu i tego, że mielibyśmy siebie na co dzień?
Nagle gwałtownie usiadłem na łóżku.
- Aha... Tu cię mam - uśmiechnąłem się do siebie i zerknąłem na budzik, dochodziła dziewiąta. Wstałem, szybko doprowadziłem się do stanu, w którym mogę wyjść do ludzi.
Szybko udałem się w miejsce, gdzie powinienem idź już dawno.
A mianowicie do jubilera.
Wybrałem pierścionek, który, moim zadaniem, spodoba się Patrycji. Następnie udałem się do kwiaciarni i kupiłem bukiet kilkudziesięciu róż.
Z sercem w gardle pojechałem do domu mojej dziewczyny.
A jeśli ona nie to chciała mi dać do zrozumienia, gdy mówiła, że nie zamieszka ze mną przed ślubem?
A może po prostu chce się rozstać, a ja tego nie widzę?
Ale wtedy po prostu się nie zgodzi, prawda?
Zatrzymałem się pod domem dziewczyny. Nie zauważyłem samochodów jej rodziców, a to znaczy, że jest sama.
Wysiadłem z auta i ruszyłem do drzwi targając ze sobą róże.
Kto by pomyślał, że kwiaty mogą być takie ciężkie.
Nie zdążyłem zapukać, w sumie nie miałbym jak, chyba, że głową, a dziewczyna otworzyła drzwi.
- Anders? Co tu robisz? - pocałowała lekko moje usta. - Co to za kwiaty? Przeskrobałeś coś? - zażartowała.
- Można tak powiedzieć - wszedłem do domu.
- Jak to? - zamknęła za mną.
- Zrobisz mi kawy?
- Tak, jasne - ruszyła do kuchni, a ja za nią.
- Patrycja - zacząłem, gdy stała tyłem do mnie. Ukląkłem. - Kocham cię... - urwałem, spojrzała na mnie i upuściła łyżeczkę, którą trzymała w dłoni. - Jesteś miłością mojego życia... Chcę już zawsze trwać przy twoim boku... Zawsze chcę mieć cię przy sobie. Nie ważne, co będzie się działo, razem zawsze sobie poradzimy... Pati... Uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na ziemii i zostaniesz moją żoną? - zakończyłem swój monolog, a dziewczyna tylko na mnie patrzyła. Po jej policzku spłynęła łza. - Pati, skarbie nie płacz - wstałem i podszedłem do niej, położyłem kwiaty na stole, a potem wziąłem jej twarz w dłonie.
- Kocham cię - wtuliła się we mnie. - Zostanę twoją żoną - szepnęła, odsunęła się trochę, a ja złączyłem nasze usta. Po chwili przerwałem pocałunek, wyjąłem z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem, który założyłem jej na palec, a ona uśmiechnęła się szeroko, przez łzy, które cały czas płynęły po jej policzkach.
- Jesteś miłością mojego życia - wyszeptałem.
- Ty mojego też - pogłaskała mnie po policzku, a ja ją pocałowałem.