Dla weronika200407
Dobrze pamiętam, że ich lubisz?😁
Wszedłem do domu, od razu skierowałem się do kuchni i zacząłem robić kawę dla siebie i Thomasa.
Mężczyzna usiadł na krześle i położył głowę na stole. Zaśmiałem się, gdy to zobaczyłem. Postawiłem kubki na blacie i usiadłem na przeciw niego. Thomas złapał moją dłoń i bawił się obrączką na moim palcu.
- Uwielbiam święta, ale są cholernie męczące - westchnął. - Twoja mama cudownie gotuje, ale dzisiaj to mnie już wykończyła tym żarciem - uśmiechnął się.
- Mnie też - ścisnąłem jego dłoń. - Na którą jutro mamy być u twoich rodziców?
- Na kolację... Powiedziałem, że wcześniej nie damy rady - wyprostował się i pociągnął mnie delikatnie za rękę, abym wstał i podszedł do niego. Zrobiłem to i usiadłem na jego kolanach.
- Dlaczego?
- Bo będziemy spalać kalorie z dzisiaj - przycisnął usta do mojej szyi.
- Tak powiedziałeś swojej mamie?!
- Mhym... Powiedziała, że siłownia będzie zamknięta - zaśmiał się.
- Boże... Jaki ty jesteś głupi - śmiałem się.
- Ej! Zaraz będziesz spał na kanapie kanapie.
- Bardzo cię kocham - objąłem ramionami jego szyję i przytuliłem się.
- Ja Ciebie też kocham... Idziemy spać?
- Dopiero dziesiąta - uśmiechnąłem się, doskonale wiedząc, co miał na myśli.
- Ale najpierw prysznic - pocałował delikatnie moje usta.
- A nie lepiej wanna pełna wody?
- Kuszące... Ale to może rano?
- Rano będziemy spalać kalorie - rzuciłem, a Thomas wsunął dłonie pod moją koszulę.
- To spalimy dzisiaj - zaczął rozpinać moją koszulę.
- A może ja wolę rano? - wyszeptałem w jego usta.
- A wolisz? - rozpiął ostatni guzik i położył dłonie na moich udach. - Możemy zrobić dwie rundy.
- Brzmi dobrze - wstałem i pociągnąłem go za sobą. Objął mnie w pasie, a ja zarzuciłem mu ramiona na szyję i pocałowałem go.
Zsunąłem dłonie na jego klatkę piersiową i oderwałem się od jego warg.
- Idę pod prysznic - odsunąłem się i ruszyłem na górę. Słyszałem kroki Thomasa za sobą, a po chwili objął mnie w pasie. - Sam, a potem spać.
- Kotku - wymruczał mi do ucha, ale ja postanowiłem się z nim trochę podroczyć.
- Jestem zmęczony, Tomi - odparłem.
- Ok - westchnął i pocałował moją szyję.
- Co nie znaczy, że nie idziesz ze mną - wciągnąłem go ze sobą do łazienki, na co się zaśmiał.
Rozebraliśmy się i weszliśmy pod prysznic. Thomas mocno przytulił się do moich pleców, kiedy odkręciłem wodę.
Staliśmy pod strumieniem gorącej wody i przytulaliśmy się. Do niczego między nami wtedy nie doszło. Chcieliśmy wtedy swojej bliskości, niekoniecznie tej seksualnej.
Lubię wiedzieć, że zawsze mogę się do niego przytulić, że mogę mu wszytko powiedzieć, że mogę na niego liczyć.
Kocham mieć go przy sobie, jak się o mnie troszczy, jak się martwi, jak mówi, że jestem jego światem.
- Skarbie - pocałował moje ramię. - Odpłynąłeś - szepnął.
- Zamyśliłem się.
- O czym myślałeś?
- O tym, że cię kocham.
- Ale wiesz, że to kłamstewko działało 4 lata temu - zaśmiał się.
- To była prawda... Ale mogę pomyśleć o Michaelu albo...
- Nie... Możesz myśleć tylko o mnie.
- To śmieszne, że po tylu latach nadal jesteś zazdrosny.
- A ty nie jesteś?
- Jestem - przyznałem, opierając się o niego mocniej.
- No właśnie... Wychodzimy już?
- Nie umyliśmy się...
- Jutro rano, zapomniałeś?
- No tak - pozwoliłem, aby wyciągnął mnie z kabiny.
Osuszyliśmy swoje ciała i poszliśmy do sypialni.