|Please don't| K. Stoch part IV

826 66 13
                                    

Dla KochamSkoki

Wdech.

Wydech.

Wdech.

Wydech.

Spokojnie, Kamil... Zaraz tylko się żenisz... Przecież tego chciałeś - myślałem.

- Kamil? - do pokoju wszedł Maciek. Oderwałem wzrok od swojego odbicia w lustrze i spojrzałem na niego. Miał na sobie dżinsy oraz zwykłą białą koszulę. - Mogę na chwilę?

- Możesz - poprawiłem muchę i zrobiłem krok w jedną stronę.

- Chyba jednak liczyłem, że...

- Że?

- Nieważne... Jeśli ten ślub, to jest to czego naprawdę chcesz... To życzę ci dużo szczęścia... Naprawdę... To szczere...

- Wiem, Maciej... Ja... Gdybym miał odwagę, to...

- To? - zbliżył się do mnie.

- Nie było by mnie tutaj... I ciebie też.

- Gdzie byś był?

- Daleko... Idź już, Maciej - poprosiłem. Chłopak popatrzył na mnie smutno i wyszedł.

- Kurwa... - mruknąłem do siebie.

Wyszedłem z pokoju i zszedłem na parter, gdzie w pokoju miała być Ewa i jej druhna. Wszedłem tam, a Patrycja stanęła między mną, a dziewczyną.

- Kamil!!! Nie możesz tu być!

- Wyjdź - mruknąłem. - Już.

Brunetka popatrzyła na mnie zmieszana, ale opuściła pokój.

- Co się dzieje, Kamil? - Ewa zrobiła krok w moją stronę.

- Pięknie wyglądasz - zlustrowałem ją.

- Kamil...

- Muszę ci coś powiedzieć. Coś ważnego.

- A to nie może poczekać do jutra?

- Nie, bo... Ewa... Ja... - zająknąłem się. - Kocham cię...

- Co się dzieje? - podeszła do mnie i wzięła moją twarz w dłonie.

- Przepraszam, ale... Ja... Naprawdę cię kocham, ale mam wątpliwości.

- Są naturalne - uśmiechnęła się delikatnie.

- Zakochałem się w mężczyźnie - wyrzuciłem z siebie. Blondynka popatrzyła na mnie i odsunęła się.

- Jak to? Jak długo to trwa?

- Niedługo... Ewa... Nie zdradziłem cię. Przysięgam, ale... Nie mogę się z tobą ożenić, bo... Bo cały czas o nim myślę. Cały czas mi siedzi w głowie.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?

- Bo chyba sam sobie tego nieuświadamiałem tak do końca...

- Chodzi o Maćka, tak? Dlatego to nie on miał zostać twoim świadkiem, ale Dawid?

- Tak... Nie jesteś na mnie wściekła? - zdziwiłem się.

- Nie. Bo ja wiem, co Maciek do ciebie czuje.

- Skąd? - zmarszczyłem brwi.

- Nie jestem ślepa. Tylko byłam ciekawa, kiedy mi powiesz, że nie możemy wziąć ślubu... Jeśli byś się nie zdecydował to uciekłabym sprzed ołtarza...

- Jak odwoływać ślub, to z przytupem, co? - zaśmiałem się

- Idź... Myślę, że on mimo wszytko na ciebie czeka...

- Dziękuję... Dziękuję, że nie robisz z tego afery - podszedłem do niej i złożyłem pocałunek na jej czole. - Jesteś cudowna, Ewa.

- Idź już, Kamil.

Uśmiechnąłem się jeszcze do niej i wyszedłem. Z komody w korytarzu złapałem portfel i kluczyki od samochodu, a następnie szybko poszedłem do samochodu. Wyjechałem z garażu i opuściłem posesję.

Zastanawiałem się, czy jechać do Maćka, czy może lepiej spotkać się na neutralnym gruncie.

Nie wiedziałem co ma zrobić. Długo krążyłem po mieście... Nawet nie wiem, kiedy zrobiło się ciemno.

Pojechałem na ten cholerny parking, na którym ostatnio całowaliśmy się stojąc przy moim samochodzie. Zaparkowałem w najdalszym i najciemniejszym końcu placu parkingowego i zgasiłem silnik. Wyjąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem do Maćka.

- Kamil? Coś się stało? - rzucił.

- Tak... Możesz przyjechać na ten parking, co ostatnio?

- Będę za 15 minut - rozłączył się.

Odłożyłem smartfon i czekałem. Stresowałem się. W sumie nie wiem, co Maciek powie. Bałem się tego spotkania. Nie wiedziałem, co mam mu powiedzieć.

Po kilku minutach zobaczyłem światła samochodu Maćka. Wysiadłem i czekałem aż zaparkuje. Chłopak zgasił silnik i wyszedł do mnie.

- Co ty tu robisz? Czemu nie...? - przerwałem mu, całując go. Objąłem jego szyję ramionami. - Co się dzieje? - odsunął się.

- Nie ożeniłem się z nią - wyszeptałem, a chłopak objął mnie w pasie i oparł czoło o moje.

- Dlaczego?

- Bo... Nie mogłem... Cały czas myślałem o tobie... Nie dawałeś mi spokoju... Chyba się zakochałem.

- Podoba mi się ta odpowiedź - uśmiechnął się i mnie pocałował. Od razu odwzajemniłem pieszczotę. Maciek zsunął dłonie na moje pośladki i zakręcił się wokół własnej osi, podnosząc mnie do góry. Roześmiałem się w jego usta. - Cieszę się, że tu jesteś - pogłaskał mnie po policzku.

- Ja też... Maciej?

- Tak?

- Co dalej?

- Nie wiem, co będzie jutro, ale teraz wsiądziemy do swoich samochodów i pojedziemy do mnie, dobra?

- Dobra - pocałowałem go szybko i chciałem się odsunąć, ale przyciągnął mnie  z powrotem do siebie i ponownie złączył nasze wargi. Uśmiechnąłem się i odwzajemniłem pieszczotę.

- Teraz możemy jechać - puścił mnie. Poczekał aż wsiądę do samochodu i dopiero wtedy zajął miejsce za kierownicą swojego auta.

Odpaliliśmy silniki i ruszyliśmy w stronę mieszkania Maćka.

ONE SHOTS II  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz