|unexpected control| A. Wellinger & S. Leyhe

1.3K 101 53
                                    

Dla ok666ok666, Milikeen i KochamSkoki

Wsiadłem do samochodu i wyjechałem z miejsca parkingowego. Ruszyłem w drogę na drugi koniec miasta. Miałem szczęście, że była szósta rano i było prawie pusto na drogach.

Wziąłem do ręki telefon i wybrałem numer kumpla.

- Jadę już, niedługo będę, więc się zbieraj.

- Dobra. Czekam na ciebie, Steph. Na razie - Markus się rozłączył.

Włączyłem internet w telefonie i chciałem jeszcze coś sprawdzić, zagapiłem się i przejechałem na czerwonym świetle, a zaraz za skrzyżowaniem zobaczyłem radiowóz.

- Kurwa - mruknąłem, bo policjant pomachał mi lizakiem i kazał zjechać. Wjechałem we wskazaną zatoczkę i zgasiłem silnik. Do szyby podszedł młody policjant, więc spuściłem ją.

- Młodszy aspirant Andreas Wellinger... Przekroczył pan prędkość, przejechał na czerwonym świetle, korzystał pan z telefonu komórkowego i nie włączył pan świateł, i nie ma zapiętych pasów - wymieniał. - Proszę wysiąść i pokazać mi gaśnicę, koło zapasowe i trójkąt - oznajmił.

- Oczywiście - uśmiechnąłem się.

Gdzie, kurwa, gaśnica w tym samochodzie?!

- Wie pan, to nie mój samochód, nie wiem, czy tu wszystko jest... - zacząłem otwierając bagażnik. Zobaczyłem trójkąt, podniosłem dno i zobaczyłem koło zapasowe.

- Jeszcze gaśnica. Powinna być pod siedzeniem kierowcy, ale niech pan sprawdzi w tych schowkach - wskazał na boczne ścianki bagażnika. Otworzyłem jeden i wypadła butelka z olejem silnikowym. - To też warto mieć - uśmiechnął się. Otworzyłem drugi i wypadła z niego butelka z wódką.

- To nie mój samochód - oznajmiłem od razu, na co policjant się zaśmiał.

- Niech pan sprawdzi pod siedzeniem pasażera.

Zamknąłem bagażnik i podszedłem do odpowiednich drzwi. Otworzyłem je i sięgnąłem pod siedzenie, ale nic nie znalazłem.

- Chyba nie mam - wyprostowałem. - Może pan sam sprawdzi? - zaproponowałem.

Chłopak podszedł, a ja zrobiłem mu miejsce. Schylił się i sięgnął pod siedzenie. Zlustrowałem go.

Całkiem niezły. Fajne tyłek.

- Nie ma pan gaśnicy... - popatrzył na mnie. - Poproszę prawo jazdy, dowód rejestracyjny z ubezpieczeniem.

- Oczywiście - uśmiechnąłem się do niego.

- Niech pan wsiądzie do samochodu - oznajmił, gdy podałem mu dokumenty. Poszedł do radiowozu.

Siedziałem za kierownicą i zastanawiałem się ile mantatu mi da.

No i oczywiście zastanawiałem się, czy uda mi się z nim dogadać.

Po chwili chłopak stanął przy samochodzie. Wysiadłem do niego.

- Powinienem dać panu dość duży mandat, to było wiele wykroczeń, mandat będzie wynosił 450 euro i...

- A nie możemy się jakoś dogadać? - zapytałem i uśmiechnąłem się do niego.

- Bardzo chętnie bym się z panem dogadał, ale nie mogę pana puścić bez mandatu.

- Może wystarczy pouczenie i przypomnienie przepisów drogowych po godzinach? - zagryzłem dolną wargę.

- Słucham? - zapytał, a ja się przestraszyłem, że przesadziłem.

- To znaczy... Miałem na myśli...

- Panu nie jest potrzebne przypomnienie, ale nauka od nowa - uśmiechnął się.

- Podoba mi się twój plan - uśmiechnąłem się, specjalnie rezygnując z mówienia do niego na "pan".

- Nie mogę puścić pana bez mandatu.

- A może przekona cię jakąś rewizja osobista?

- Nie mam podstaw do przeprowadzenia takich czynności.

- A po godzinach? - puściłem mu oczko.

- Kawa zamiast mandatu? - uśmiechnął się. Zaskoczył mnie tym pytaniem.

- Jestem jak najbardziej na tak.

- No to dzisiaj skończymy ma pouczeniu. Ale następnym razem nie odpuszczę.

- Dobrze... Daj mi swój numer - chciałem wyjąć telefon, ale on zdążył zapisać numer na druczku mandatowym. Podał mi go. - Zadzwonię... Jutro.

- Dobrze. Będę czekał... Jedź już - odsunął się.

- Do jutra - puściłem mu oczko.

- Do zobaczenia - odwrócił się i odszedł w stronę swojego pojazdu. Wsiadłem za kierownicę i odjechałem.

ONE SHOTS II  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz