K. Stoch & P. Prevc patr III

1.3K 118 62
                                    

Chcę tylko przypomnieć, że Proch is real

Spotykałem się z Pero już od pół roku. W sumie nikomu o tym nie powiedziałem... To znaczy tylko Stefanowi pochwaliłem się, że mam faceta.

Nie chodziło o to, że się go wstydzę, czy tego, gdzie pracuje. Po prostu jakoś tak wyszło.

Jestem zakochany w tym chłopaku po uszy i mało mnie obchodzi, jak zarabia na życie.

Nie powiem, że to, że rozbiera się przed innymi nie ma dla mnie znaczenia, bo tak nie jest. Wkurza mnie to, że inni mogą oglądać go prawie nago, ale doskonale wiedziałem, że mogą tylko patrzeć i nic więcej.

Tylko ja mogłem go dotykać i mieć go u siebie w łóżku.

Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Włączyłem ekspres, a do domu wszedł mój przyjaciel.

- Cześć - dołączył do mnie w kuchni i usiadł przy stole, tyłem do okna.

- Hej, chcesz kawę? - podałem mu kubek.

- Jak zrobiłeś to wypiję - zaśmiał się. - Co się dzieje?

- Nie rozumiem.

- Co to za samochód na podjeździe? Chyba nie twój.

- Petera - uśmiechnąłem się.

- Jest u ciebie?

- Nie, wczoraj przyjechał chwilę przed tym zanim wróciłem z treningu i zastawiłem go - zaśmiałem się. - Więc rano wziął mój samochód, bo nie chciało mi się wstawać żeby go przestawić.

- Powiem ci... - wyjrzał przez okno. - Że samochodem to jeździ ładnym... Jesteś pewien, że on tylko tańczy w tym klubie?

- Co chcesz przez to powiedzieć? - zaniepokoiłem się.

- Nic - zaśmiał się. - Przecież żartuję... Ty też jeździsz drogim autem.

- Idiota... - mruknąłem. - Jak ja mogę się z tobą przyjaźnić?

- Lepiej mi powiedz, kiedy pokażesz mi tego swojego Pero.

- Wcale, buraku - zaśmiałem się.

- Ej! To bardzo nie ładnie. Jak mi nie powiesz, to dopytam Piotrka, jakiego chłopaka ci wybrał w klubie.

- Nie zrobisz tego... Ale niedługo powinien być, więc może będziesz miał okazję go poznać.

- Może? - zaśmiał się.

- Jeśli nie wywalę cię wcześniej

Siedzieliśmy ze Stefanem rozmawiając na różne głupie tematy, co było u nas na porządku dziennym, kiedy przez okno zobaczyłem samochód, który stanął na chodniku przed domem.

- Zastawiłeś miejsce na podjeździe - zaśmiałem się, gdy zobaczyłem, jak Pero wysiada z mojego samochodu.

- Niech się przyzwyczaja - odparł poważnie, a ja wybuchnąłem śmiechem.

- Hej! - Pero wszedł do domu, a po chwili pojawił się w kuchni.

- Cześć - uśmiechnąłem się. - To Stefan, mój przyjaciel.

- Peter - podał mu rękę.

- Miło mi... Tyle się o tobie na słuchałem, że już się nie mogłem doczekać, kiedy poznamy człowieka idealnego - zażartował Stefan, a Pero się zaśmiał.

- Przynajmniej wiem, że słuchałeś samych dobrych rzeczy - stanął za mną i objął ramionami moją szyję.

- Zacząłem się zastanawiać, czy Kamil sobie Ciebie nie wymyślił - oznajmił Stefek, a Pero znowu wybuchnął śmiechem. - Ale skoro upewniłem się, że istniejesz, to nie muszę go umawiać do psychiatry.

- Polemizowałabym - śmiał się i pocałował mnie w skroń.

- Słucham? I dlaczego się ze mnie śmiejecie? - założyłem ręce na piersi.

- To z miłości, stary - odparł Stefan. Zerknął na telefon. - Muszę spadać. Widzimy się na treningu jutro rano?

- Jasne.

Stefan pożegnał się z nami i wyszedł, a Pero usiadł na jego krześle.

- Zrezygnowałem z pracy w klubie - oznajmił.

- Dlaczego?

- Znalazłem inną... Nie tak dobrze płatną, ale z możliwością awansu.

- Jaką?

- Taki gotek, który ma biuro rachunkowe szukał kogoś do prowadzenia sekretariatu... To dość duża firma, więc jest możliwość, że późnej mogę zostać asystentem i w ogóle.

- Cieszę się - uśmiechnąłem się.

- Wiedziałem, że będziesz zadowolony, że zrezygnowałem z pracy w klubie - zaśmiał się. - Chodź - wyciągnął do mnie rękę. Wstałem i podszedłem do niego, aby usiąść mu na kolanach.

- Nigdy nie powiedziałem nawet słowa na ten temat - objąłem ramionami jego szyję. - To takie dziwne, że nie chcę żeby ktoś oprócz mnie oglądał cię prawie nago?

- Nie, to zupełnie naturalne - wsunął kciuki pod moją koszulkę i muskał skórę na moim brzuchu.

- Tak właśnie myślę - pocałowałem go. Zaśmiał się w moje usta, a po chwili odwzajemnił pieszczotę. Odsunąłem się na chwilę i usiadłem przodem do niego. - Wiesz co?

- Mmm...? - jego usta znalazły się na mojej szyi.

- Cholernie nie miałem ochoty iść z chłopakami do tego klubu - zaśmiałem się.

- Cieszę się, że cię tam zaciągnęli - zrobił mi malinkę na szyi.

- Ja też. Inaczej pewnie byśmy się nigdy nie poznali.

- Nigdy nie mów nigdy - podniósł głowę.

- Tak myślisz? Że i tak byśmy się spotkali?

- Tak uważam.

- Nie wiedziałem, że jesteś romantykiem - zaśmiałem się, a on mi zawtórował.

- Dostałem prezent od Kingi, gdy odchodziłem z klubu - uśmiechnął się.

- Jaki?

- Pokażę ci wieczorem - wymruczał.

- Mmm... Już się nie mogę doczekać - przesunąłem dłońmi po jego ciele. - Jakiś prywatny taniec?

- Żeby tylko - szepnął w moje usta, a potem mnie pocałował.

I to kolejny shot, który nie wyszedł tak, jak planowałam... 🤔🤔🤔

ONE SHOTS II  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz