|surprise| K. Stoch

1K 62 13
                                    

Dla KochamSkoki

- Gdzie ty idziesz? - zapytał mnie Dawid. - Przecież zaraz wyjeżdżamy.

- Tak, ale...

- Patrycja jedzie z nami?

- Co? Przyjechała do Oslo? - zapytałem zaskoczony.

- Ups... Jak coś to ja nic nie mówiłem.

- Widziałeś ją?

- Widziałem, jak rozmawiała ze Stefanem...

- Też sobie wybrała moment... Akurat jak zawaliłem...

- Chodź... Już jedziemy...

- Ale...

- Bierz sprzęt i chodź - szturchnął mnie ramieniem.

Rozglądałem się jeszcze przez chwilę, szukając wzrokiem Patrycji, ale nigdzie jej nie widziałem, więc poszedłem za Dawidem do naszego pojazdu. Schowaliśmy sprzęt i weszliśmy do środka. Na tyle zobaczyłem Stefana rozmawiającego z moją Patrycją. Uśmiechnąłem się i ruszyłem w tamtą stronę, dziewczyna wstała i przytuliła mnie mocno.

- Tak się cieszę, że tu jesteś - szepnąłem jej do ucha.

- Ja też... Jestem z ciebie taka dumna - poczułem jej usta na policzku.

- Kamil, Patrycja! Siadajcie! - krzyknął trener.

Zajęliśmy na miejsca na samym końcu, dziewczyna mocno mnie przytuliła.

- Cieszę się, że przyjechałam - pogłaskałem ją po policzku.

- Przyjechałam, bo cię kocham - szepnęła, a ja w odpowiedzi lekko ją pocałowałem.

- Ja ciebie też... Poprawiłaś mi humor po konkursie.

- Jestem z ciebie mega dumna... Twój pierwszy skok to była poezja... Idealny... Jak zawsze zresztą...

- Ale drugi popsułem...

- A wiatr?

- Nie było wiatru - odsunąłem się na chwilę, aby móc się położyć z głową na jej kolanach. Lubiłem siedzieć na ostatnich miejscach. - Spóźniłem ten skok.

- Zawsze spóźniasz...

- Ostatnio nie - uśmiechnąłem się lekko. - Poprawiłem to.

- Jesteś ciągle liderem Pucharu Świata, klasyfikacji generalnej Raw Air...

- Nie o to chodzi, Pati... Nie skaczę, bo chcę to wygrać, nie czuję takiej presji... Mam już wszystkie nagrody... Ale... Chodzi mi o to, że ten konkurs był bardzo loteryjny. Nie był sprawiedliwy... Oczywiście chłopaki skoczyli świetnie i w ogóle, ale warunki nie były fer.

- Wiem, kochanie - bawiła się moimi włosami.

- Nie skaczę już dla nagród... Nie potrzebuję ich... Mam już tą najważniejszą.

- Kryształowa kula?

- Ty - złapałem jej dłoń i pocałowałem jej wierzch. - Zarumieniłaś się.

- Przez Ciebie.

- Oczywiście, że tak - zaśmiałem się. - Lubię, kiedy się rumienisz.

- Daj spokój - uśmiechnęła się.

- Jesteś urocza.

- A ty kochany - pochyliła głowę i złączyła nasze usta.

Cieszyłem się, że przyjechała. Pozwoliło mi to zapomnieć na moment o konkursach, wygranych, przegranych, o skokach.

ONE SHOTS II  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz