D. A. Tande & J. A. Forfang

1.2K 104 12
                                    

Dla paniforfang

Już prawie spałem, szczelnie owinięty kołdrą, gdy poczułem, że łóżko za mną się ugina, a po chwili ramiona mojego narzeczonego objęły mnie w pasie.

- Śpisz? - złożył pocałunek na mojej głowie.

- Mhym...

- Obudziłem cię?

- Mhym...

- Przepraszam.

- Mhym... - mruknąłem po raz trzeci.

- Johann? - przytulił się mocno do moich pleców.

- Tak?

- Przytul mnie - poprosił. Przekręciłem się na plecy i objąłem Daniela ramionami, a on ukrył twarz w mojej szyi, na której po chwili poczułem jego usta.

- Skarbie - odsunąłem się trochę zanim zrobił mi malinkę. - Prosiłem cię.

- Nie byłoby widać - odparł.

- A dlaczego nie możesz uszanować tego, że nienawidzę malinek?

- Szanuję to, ale mam inne zdanie i próbuję cię do niego przekonać - pocałował mnie w szczękę.

- Idź spać - wplątałem palce w jego włosy i przymknąłem oczy. Już prawie spałem, gdy chłopak się poruszył. - Wszystko ok?

- Tak.

- Mów. Co się dzieje?

- Tylko się nie denerwuj - uniósł się na łokciu.

- Wiesz, że jak to powiesz, to ja zaczynam się denerwować... Co się dzieje, kochanie?

- Powiedziałem o nas rodzicom - zaczął, a ja pokiwałem głową. - Mama uparła się żebyśmy przyjechali na obiad w niedzielę, więc się zgodziłem.

- To dobrze.

- Ida też będzie - szepnął.

- Boże... To znaczy... Wiesz, że ją lubię, ale...

- Przystawia się do ciebie, a to cię denerwuje - dokończył za mnie.

- Właśnie.

- Powiedziałem jej o nas. Raczej już nie będzie ci się narzucać.

- No to nie mam powodów do denerwowania się - pocałowałem go lekko.

- Kocham cię - wtulił się we mnie, chowając twarz w mojej szyi.

- Ja też cię kocham, Danny - ledwo zdążyłem skończyć zdanie, gdy poczułem jak robi mi malinkę. - Zamorduję cię - zmieniłem naszą pozycję, Daniel leżał na plecach, a ja między jego nogami i przytrzymywałem mu ręce przy głowie. - Nagrabiłeś sobie teraz - pocałowałem lekko jego usta, a następnie zrobiłem mu malinkę na szyi. I kolejną. I jeszcze jedną. I następną.

- Johann - jęknął, gdy moje usta znalazły się na jego obojczyku. - Proszę cię, daj spokój.

- Ja też cię prosiłem - zostawiłem kolejne oznaczenie na jego ciele, a potem puściłem jego ręce.

- Jesteś straszny - objął ramionami moją szyję.

- Nie wiem, jak ty ze mną wytrzymujesz - zironizowałem.

- Ja też nie wiem... I te malinki nie zejdą do niedzieli - szepnął. - I to nie na mnie będą krzywo patrzeć moi rodzice - zaśmiał się.

- Bo mnie prowokujesz - zszedłem z niego, na co on się zaśmiał i przytulił do mnie.

- I tak mnie kochasz.

- Najbardziej na świecie - pocałowałem go w czoło.

- Ja ciebie też.

ONE SHOTS II  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz