Dla xnvtvlvx
- O nie! - krzyknąłem na Polaka. - Tak rozmawiać nie będziemy!
- W ogóle nie musimy rozmawiać!
- No tak! Jeszcze ze mną zerwij! Przecież to ja jestem wszystkiemu winien!
- A może nie?! Nie widzisz swojej winy?!
- Nie! - wydarłem się.
- Świetnie! - wyszedł trzaskając drzwiami.
Nie miałem pojęcia, co się z nim dzieje. Ostatnio był jakiś dziwny. Nie rozumiałem go. Nie mogliśmy się dogadać, chociaż wcześniej nie mieliśmy z tym żadnych problemów.
Westchnąłem i poszedłem do jego pokoju. Męczyły mnie te ciągłe kłótnie.
Gdy przekroczyłem próg jego pokoju, zobaczyłem uchylone drzwi na balkon i Kamila, który opierał się o barierkę. Nie miał na sobie żadnej bluzy ani kurtki.
Wziąłem koc z łóżka, wyszedłem do niego i odkryłem go, jednocześnie go obejmując.
- Przepraszam wyszeptał.
- Nie przepraszaj, tylko przestań się tak zachowywać, ok? To nie ten etap, gdzie jesteś o każdego zazdrosny... Po tylu latach to już głupie.
- Wiem, wiem... Zachowuję się jak gówniarz - obrócił się w moich ramionach. - Ale Leyhe mnie denerwuje - zrobił smutną minę.
- Na następnych zawodach będę miał pokój z Richim - westchnąłem, ustępując mu po raz kolejny. - Od początku przyjaźnię się ze Stephanem, znam go dłużej niż ciebie.
- Ale to mnie kochasz - przytulił się.
- On jest dla mnie jak brat.
- Wiem... Wiem... Jestem głupio zazdrosny... Ale... - odsunął się żeby popatrzeć mi w oczy. - Jak mogę nie być zazdrosny, jeśli mam najprzyjemniejszego chłopaka na świecie?
- Narzeczonego - poprawiłem go, na co się zaśmiał. - I nie podlizuj się - rozczochrałem jego i tak już roztrzepane włosy.
- Nie robię tego. Mówię samą prawdę...
- Dobra, dobra - zaśmiałem się. - Kamil... - spoważniałem. - To była ostatnia taka akcja, rozumiesz? To ma się więcej nie powtórzyć.
- Rozumiem.
- Nie masz powodów być zazdrosny... Kocham cię całym sobą i nie chcę nikogo innego.
- Wiem, ja też cię kocham.
- Głupi - pocałowałem go w czoło.
- No głupi, ale twój.
- Tylko i wyłącznie mój... Chodź do środka, zimno jest - wciągnąłem go do wnętrza pokoju.