D. A. Tande & J. A. Forfang

1.3K 87 30
                                    

Dla xbutterflygirlx

- Rób co chcesz. Przecież nie będę ci układał życia - warknął Daniel i wyszedł z mieszkania.

Uśmiechnąłem się do siebie, bo skutecznie utwierdziłem go w przekonaniu, że zapomniałem o naszej rocznicy.

Pewnie oberwie mi się za to drażnienie z nim, ale warto.

Wyszedłem za nim. Dogoniłem go przy parku, koło naszego mieszkania. Nic nie powiedziałem tylko szedłem obok niego.

Szedł nad staw, zawsze tam chodził, gdy się kłóciliśmy. Usiadł na ławkę, zająłem miejsce obok niego i siedzieliśmy milcząc.

- Danny - szepnąłem.

- Co? - warknął.

- Kocham cię.

- Super - mruknął.

- Kotku - objąłem go ramieniem. - Zrób coś dla mnie.

- Nie.

- Daniel... Proszę - wstałem. Wyciągnąłem do niego rękę. - Skarbie... - szepnąłem. Westchnął i chwycił moją dłoń. Pociągnąłem go w stronę naszego bloku. Weszliśmy na parking i skierowaliśmy się do mojego samochodu.

- Jedziemy gdzieś?

- Tak. Wsiadaj - otworzyłem mu drzwi od pasażera.

- Gdzie jedziemy? - popatrzył na mnie.

- Zobaczysz na miejscu.

- Johann, mam na sobie dres, jeśli chcesz jechać gdzieś...

- Będziemy sami. A mi nie przeszkadza, że masz na sobie dres - pocałowałem go lekko. - Wsiadaj.

Popatrzył na mnie przez chwilę, po czym zajął miejsce w samochodzie. Usiadłem za kierownicą, odpaliłem i wyjechałem z parkingu.

- Więc gdzie jedziemy?

- Zobaczysz.

- Ale...

- Nie powiem, więc nie pytaj.

Resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu.

- Jedziemy na naszą działkę? - zdziwił się.

- Tak.

Nasza działka była za miastem. Mieliśmy plan, aby zbudować tam dom, ale to musiało na razie poczekać, bo jeszcze nie dostaliśmy pozwolenia na budowę.

- Po co? - zdziwił się.

- Zaraz zobaczysz - zatrzymałem się przy wjeździe na działkę.

- Czemu się zatrzymujesz? - zapytał, a ja zawróciłem i tyłem wjechałem na dalszą część działki. - Co robisz?

- Jadę - położyłem rękę na jego siedzeniu i wyglądałem przez tylną szybę. Zatrzymałem samochód i zgasiłem silnik.

- Co tu robimy?

- Naprawdę masz mnie za idiotę i sądziłeś, że zapomniałem o naszej rocznicy? - wysiadłem i podszedłem do niego. Otworzyłem drzwi od jego strony. - Co powiedz na kino samochodowe? - uśmiechnąłem się. - Tylko my dwaj - objąłem go, gdy wysiadł. - I duży ekran.

- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem - zarzucił mi ramiona na szyję.

- Nie jestem zły - pocałowałem go lekko. - Chodź - pociągnąłem go na tył SUVa. Otworzyłem tylną klapę i usiedliśmy tam, wcześniej rozkładając koc.

ONE SHOTS II  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz