Dla ok666ok666, KochamSkoki i HHDSJDJ
- Znowu? - zapytałem, gdy Anders stanął w drzwiach mojego mieszkania. Norweg tylko wzruszył ramionami, a ja wpuściłem go do środka. - Napijesz się herbaty?
- Poproszę - szepnął. Pogłaskałem go po policzku, na którym miał ogromnego siniaka. Syknął z bólu.
- Co mam zrobić? - szepnąłem.
- Nic nie możesz zrobić, Alex - przytulił się do mnie. Objąłem go ramionami i pocałowałem w czubek głowy.
- Porozmawiam z nim, Peter nie może...
- Nie! - odsunął się. - To nic nie da, nie rozumiesz?! Tylko pogorszy sytuację!
- Więc od niego odejdź.
- Nie mogę... Nie mogę, Alex.
- Możesz, ale nie chcesz... Kochasz go.
- Ciebie kocham.
- Ja nigdy bym cię nie uderzył... Mogę się na ciebie wściekać, ale nigdy nawet nie podniosłem głosu.
- Próbujesz mi udowodnić, że jesteś od niego lepszy? Nie musisz - mówił, a po jego policzku spłynęło kilka łez. - Nie powinienem do ciebie przychodzić.
- A gdzie miałbyś pójść? - złapałem go za rękę, kiedy chciał wyjść. - Jestem dla ciebie lepszy niż on.
- Wiem, ale ja nic ci nie mogę dać - wyszedł.
- Ja niczego nie chcę - szepnąłem. - Cholera jasna - złapałem kurtkę i wyszedłem za nim. - Anders! - krzyknąłem, gdy zobaczyłem jego oddalającą się sylwetkę. Zatrzymał się, a ja do niego podbiegłem. - Nie pozwolę ci znowu do niego odejść - wziąłem jego twarz w dłonie.
- Nie pozwól mi - szepnął.
- Nie pozwolę - starłem łzy z jego policzków, a potem pochyliłem się, aby go pocałować.
- Wiedziałem, że poszedłeś do niego - usłyszałem głos Słoweńca. Odwróciłem się, a Anders złapał mnie za rękę.
- Wynoś się stąd - warknąłem, wyrwałem rękę i podszedłem do Prevca.
- Bo co?
- Spieprzaj, dopóki jestem miły.
- A jeśli nie? - rzucił kpiącym tonem i zlustrował mnie pogardliwym spojrzeniem.
Uśmiechnąłem się, po czym uderzyłem go pięścią w twarz. Prevc zatoczył się do tyłu. Starł krew z rozciętej wargi i uśmiechnął się kpiąco.
- Wynoś się - zażądałem, ale Peter patrzył na Fanniego, który stał za mną.
- Z nim też się pieprzyłeś?
- Alex - przytrzymał mnie, gdy chciałem podejść do Słoweńca.
- Puść - wyrwałem mu rękę. Podszedłem do bruneta i złapałem go za kurtkę. - Moja cierpliwość się kończy - syknąłem. Odepchnął mnie i próbował uderzyć, ale cofnąłem się. Pchnąłem go na ścianę.
- Alex, proszę cię... Zostaw go i chodźmy stąd.
- Oczywiście - rzuciłem. Zamachnąłem się, uderzyłem Prevca. - Szkoda mi na ciebie czasu - warknąłem i podszedłem do Andersa, który natychmiast złapał mnie za rękę i pociągnął do mojego mieszkania.
Kiedy tylko zamknęły się za nami drzwi, Fanni mocno się do mnie przytulił.
- Obiecuję, że będę traktował cie lepiej niż on - pocałowałem go w czubek głowy.
- Wiem.