Dla vixkaTeamwelli
- I co? - uśmiechnął się do mnie Markus.
- Co? - spojrzałem na niego. Uśmiechał się głupkowato.
- Fajna ta Wiktoria, co?
- Bardzo miła - zawiązałem buta.
- I śliczna.
- Ma ładne oczy - powiedziałem, zanim zdążyłem ugryźć się w język.
- Jakie?
- Niebieskie. Jeszcze jakieś pytania? Nie? To idziemy.
- Pamiętaj żeby nie obciążać kolana - przypomniał Eisenbichler. - Chyba, że koniecznie chcesz wpaść do Wiki.
- I tak mam do niej iść... Ma mi jeszcze coś zrobić na kolano.
- Na kolano, czy na kolanach?
- Idź głupku - zaśmiałem się.
- Spodobała ci się.
- Jest sympatyczna. Rusz się.
Gdy znaleźliśmy się na siłowni, rozdzieliliśmy się. Nie mogłem wykonywać większości ćwiczeń, bo obciążały nogi, więc od połowy treningu już tylko siedziałem i dotrzymywałem towarzystwa chłopakom.
Kiedy trening się skończył, poszedłem się przebrać, a potem do gabinetu, gdzie powinna być Wiktoria. Usiadłem na kozetce tak, jak ostatnio i czekałem.
- Już jesteś - dziewczyna weszła do pomieszczenia. - Cześć.
- Witaj... Jak ci mija dzień? - zagadnąłem.
- Dłuży się... A tobie? - przeszła do pomieszczenia obok, a po chwili wróciła zakładając rękawiczki.
- W porządku.
- Zdejmij dżinsy - rzuciła. Wstałem i rozpiąłem spodnie. - Możesz przejść za parawan.
- Nie trzeba - ściągałem dżinsy i położyłem je na kozetce, po czym ponownie usiadłem.
- Nie boli cię to kolano? - podeszła i dotknęła go.
- Nie.
- Na pewno? - pokiwałem głową, a dziewczyna wzięła centymetr i zmierzyła mi piszczel od wysokości bocznej kostki do dolnej krawędzi rzepki. - Cholera... Hermann!!! - krzyknęła. A po chwili w gabinecie pojawił się lekarz.
- Co jest?
- Spojrz na kolana... Centymetr różnicy.
- O co chodzi? - przestraszyłem się.
- Nie boli cię to kolano? - dotknął mojego stawu.
- Nie.
- Uszkodzony nerw? - zastanawiała się Wiki.
- Nie sądzę... Ale zaczął się robić obrzęk... Trzeba zrobić prześwietlenie i pewnie punkcję... Jedziecie do mojej kliniki... Ubierz się Andi - wyprostował się. - Zadzwonię do Snadry... Ona będzie czekała na was przy recepcji... Masz - podał dziewczynie kluczyki. - Dokumenty są w schowku... Tylko jedź ostrożnie... I zadzwoń jak będziesz miała wyniki... Przyjadę niedługo - skończył swoją wypowiedź, a ja akurat założyłem spodnie.
Dziewczyna zdjęła rękawiczki, wzięła torebkę i pomogła mi wyjść. Poszliśmy na parking, gdzie od razu Wiktoria znalazła samochód Hermann i po chwili już jechaliśmy w stronę wspomnianej przez lekarza kliniki.
- To coś bardzo poważnego? - zapytałem cicho.
- Hermann uważa, że raczej nie... Możesz nie czuć bólu, bo może być uszkodzony nerw, ale raczej to nie to... Po prostu trzeba zrobić badania i wszystko będzie jasne. Nie musisz się tak martwić.
- A jeśli to uszkodzony nerw?
- Jeśli to uszkodzony nerw... To... To wtedy... Koniec twojej kariery... Ale to prawie na pewno nie to.
- Prawie czyni ogromną różnicę - szepnąłem. - Mam nadzieję, że masz rację, Wiki.