Dla vixkaTeamwelli
- Masz ogromne szczęście - Wiki uśmiechnęła się, opierając się o parapet w mojej szpitalnej sali.
- Rzeczywiście... Będą mnie kroić - zironizowałem.
- Chodzi mi o to, Andi, że masz tylko za luźne więzadła... To nic poważnego... Zrobią ci mały zabieg i...
- Wiem jak to ma wyglądać... Lekarz mi tłumaczył.
- Więc wiesz, że nie masz się czym martwić - podeszła do łóżka i usiadła na stołku. - Po zabiegu, gdy wszytko się już zagoi zaczniesz rehabilitację... Rozmawiałam z trenerem i Marco... Będę mu pomagać i asystować przy twojej rehabilitacji...
- Przynajmniej będę miał ładne widoki...
- Raczej ja, bo zaczniemy od kinezy - zaśmiała się.
- To będziesz podziwiać moje nogi - śmiał się.
- A ty co najwyżej moje ręce...
- Chętnie popatrzę na te ręce - puściłem jej oczko.
- Lepiej żeby ci się za bardzo nie podobało...
- Dlaczego? - usiadłem wygodniej.
- Przynajmniej nie przy ludziach - uśmiechnęła się i wstała, aby znowu oprzeć się o parapet.
- A na osobności?
- A o tym to możemy porozmawiać, kiedy skończę praktyki - uśmiech nie schodził z jej ust.
- Dlaczego? Wtedy nie będziemy się tak często widywać.
- Ale teraz nie mogę.
- A kiedy kończysz praktyki? - chciałem wiedzieć.
- Za dwa tygodnie.
- Umów się ze mną na kolację. W sobotę, 14 kwietnia.
- Dobrze - zgodziła się.
- Cieszę się... I możesz być pewna, że na jednej randce się nie skończy.
- Zobaczymy... Muszę już iść... Przyjdę wieczorem... Do zobaczenia.
- Cześć, Wiki - rzuciłem, a ona wyszła z sali.