Dla ok666ok666
- Co ty robisz? - mruknęłam, kiedy Andi zaczął się kręcić na kanapie podczas oglądania filmu. - Coś cię boli?
- Serduszko, bo jesteś niemiła - zrobił smutną minę. Przewróciłam oczami i przytuliłam się do jego ramienia.
- I tak mnie kochasz - szepnęłam. - Nawet, gdy jestem niemiła.
- Nie mam wyjścia. Moje serce jest głupie i cię kocha.
- Chyba powinnam się w tym momencie zdenerwować - odsunęłam się od niego i zaśmiałam.
- Dlaczego?
- Bo tak - usiadłam wygodnie. Andi objął mnie ramieniem i pocałował w skroń.
- O czym jest ten film? - zapytał, a ja przewróciłam oczami.
- Oglądasz go od godziny, głuptasie!
- Ty to oglądasz, ja tylko tu siedzę, bo mi kazałaś - objął mnie mocno ramionami.
- Nic ci nie kazałam - odparłam.
- "Andi, chodź tu! Musisz to ze mną obejrzeć!" - krzyknął udając mój głos.
- Nie mam takiego głosu - śmiałam się.
- Mogę to wyłączyć? I tak nie oglądamy - sięgnął po pilot.
- Ja oglądam - zaprotestowałam.
- Nieprawda! Cały czas mnie zagadujesz! - wyciągnął rękę z pilotem, gdy chciałam mu go zabrać.
- Andi - usiadłam mu na kolanach, siłując się z nim. - Bo się pogniewamy.
- O nie... I co wtedy?
- Dam sobie będziesz robił śniadania, leniu.
- O nie - przyłożył dłonie do policzków. - Jestem zgubiony.
- Teraz to ty jesteś niemiły.
- Ja zawsze jestem miły - pocałował mnie lekko. - Idę spać, sama dokończ, ok? - położył pilot na stoliku.
- Nie, nie chcę tego sama oglądać. Idę z tobą.
- Przestraszyłaś się takiego marnego filmu? - objął ręką moje ramiona, gdy wstaliśmy.
- Nie przestraszyłam się - przytuliłam się do niego.
- Jasne - zaśmiał się.
Położyliśmy się do łóżka, Andi mocno mnie do siebie przytulił i zasnęliśmy.
Obudziłam się, bo usłyszałam jakiś hałas. Zerknęłam na telefon blondyna, który leżał na szafce. Wskazywał kilka minut przed trzecią w nocy.
Hałas znowu się powtórzył. Dochodził
jakby z balkonu.- Andi - potrząsnęłam nim za ramię. - Obudź się... Andreas!
- Co? - mruknął. - Kinguś, kochanie... Jest środek nocy.
- Coś jest na balkonie - oznajmiłam.
- Mówiłem, że przestraszyłaś się horroru - zabrał rękę z mojego brzucha i chciał się odwrócić na drugi bok.
- Andreas - przylgnęłam do niego. - Sprawdź to.
- Każesz mi w środku nocy łazić po balkonie, by wydaje ci się, że coś słyszałaś?
- Nie wy... - urwałam, bo znowu z balkonu dobiegł jakiś hałas. - Sprawdź to.
- Dlaczego ja?
- Bo jesteś facetem - zaczęłam wypychać go z łóżka.
- Jezus, Maria... Jeśli tam nic nie ma, to obiecuję ci, że cię zamorduję - wstał i podszedł do drzwi. Otworzył je i wyszedł na balkon. Po chwili wrócił i stanął w drzwiach balkonowych, patrząc na mnie.
- Co?
- Chcesz zobaczyć swojego potwora? - zamknął drzwi. Nie widziałam jego twarzy, bo w sypialni było ciemno, a latarnie uliczne podświetlały go od tyłu.
- Co tam było?
- Czarny diabeł - podszedł od mojej strony łóżka i mogłam zobaczyć, że trzyma kota.
- Kot?! - wyciągnęłam ręce, a chłopak mi go podał. - Jaki maleńki - pogłaskałam czarnego kociaka. - Skąd on się wziął na czarnym piętrze?
- Nie wiem.
- Zatrzymamy go?
- Oszalałaś? Nie ma takiej opcji. Nie chcę kota w domu.
- Ale kochanie... Zobacz jaki on uroczy - głaskałam kociaka, a on mruczał.
- Nie.
- Czyli jak mu damy na imię?
- Powiedziałem, że nie.
- Wymyśl jakieś ładne imię dla tego przystojniaka.
- Adolf.
- Głupek - uderzyłam go w ramię. - Jakby cię nazwać... Może...
- Ja ci mówię Adolf - zapalił lampkę. - Zobacz jaką ma łatkę pod nosem.
Przyjrzałam się kociakowi, miał pod nosem czarną plamkę, a resztę pyszczka miał białą.
- Nie. Nie nazwiemy go tak.
- No to murzyn - oznajmił, za co znowu oberwał w ramię. - Przecież jest czarny.
- A ty jesteś głupi... Jutro wymyślę mu imię - wstałam.
- Gdzie ty idziesz? Wracaj do łóżka!
- Dam mu mleka...
- Lepiej...
- Nie kończ nawet - przerwałam mu i wyszłam z sypialni. W kuchni nalałam mleka na podstawkę i zostawiłam tam kociaka. Wróciłam do sypialni i położyłam się koło mojego chłopaka.
- Gdzie masz tego szczura? - zapytał.
- Przestań... To, że nie lubisz kotów, nie znaczy, że ja też... I on zostaje z nami.
- Nie. Nie ma takiej opcji. Jutro go oddamy.
Kilka dni później, gdy wróciłam do mieszkania, zobaczyłam Andiego, który spał na kanapie z kociakiem na piersi.