Dla ok666ok666
- Znaleźli go? - zapytał mnie Stephan, kiedy przyjechałem po niego po jednej z ostatnich sesji rehabilitacji.
- Tak. Został aresztowany. Raczej prędko go nie wypuszczą... Podobno Markus chce się powołać na chwilową niepoczytalność...
- Ciekawe co z tego wyjdzie...
- Nie wiem, ale z tego co mówił prawnik, jak do niego dzwoniłem, to nie będziemy musieli po raz kolejny pojawiać się w sądzie - otworzyłem mu drzwi samochodu od strony pasażera.
- Wiesz, co on mi wtedy powiedział? - spytał szeptem, gdy ruszyliśmy.
- Co?
- Że jeśli on nie może cię mieć, to nikt nie będzie cię miał... Na koniec... On zatrzymał się na tym moście, bo... Powiedziałem, że od ciebie odejdę... Dał się oszukać...
- Kochanie... - westchnąłem. - Nie rozmawiajmy dziś o tym, dobrze? - poprosiłem.
- Jasne - uśmiechnął się. - Więc, co będziemy teraz robić?
- Zabieram cię na randkę - spojrzałem na niego.
- Ale teraz?
- Tak.
- Jestem w dresie...
- No i co? - zmarszczyłem brwi.
- A w łeb chcesz? Daj mi się chociaż przebrać.
- Przecież nie powiedziałem, że nie dam - zaśmiałem się za co oberwałem w głowę. - Przypominam ci, że prowadzę i zaraz skończymy na jakimś płocie.
- Nie skończymy - pochylił się i pocałował mnie w policzek. - Gdzie zabierasz mnie na randkę?
- Nie powiem...
- Andi... Powiedz mi - wymruczał.
- Nie powiem.
- No to podpowiedz, sam zgadnę.
- Pamiętasz, gdzie byliśmy na pierwszej randce?
- To było tyle lat temu - westchnął, a ja zerknąłem na niego zaskoczony. - Nie rób takiej miny - zaśmiał się. - Jasne, że pamiętam - uśmiechnął się szeroko.
- To dobrze, bo zrobimy sobie powtórkę.
- Zabierasz mnie do wesołego miasteczka? - zaśmiał się.
- Tak.
- Ale wiesz, że już nie mamy po 18 lat?
- Ty na pewno - zażartowałem, za co ponownie oberwałem. - Aua - śmiałem się. - Kocham cię.
- Nie zostało ci wybaczone - udawał obrażonego.
- A jak powiem, że bardzo cię kocham?
- To się zastanowię - uśmiechnął się, a ja pokręciłem głową.
Wróciliśmy do mieszania żeby Stephan mógł się przebrać.
- Kochanie - Steph wyszedł z sypialni. - Mamy mały problem.
- Jaki? - zdziwiłem się.
- Wyjrzyj przez okno - powiedział, a go to zrobiłam, zobaczyłem, że leje deszcz.
- Cholera...
- Chyba nici z naszej randki - przytulił się do moich pleców.
- Niekoniecznie - odwróciłem się do niego.