|back to past| K. Stoch & P. Prevc part VI

910 84 17
                                    

Robiliśmy z Kamilem wiosenne porządki w ogrodzie za moim domem. Chyba obaj potrzebowaliśmy się czymś zająć żeby za dużo nie myśleć.

- Kamil - przerwałem pracę i podszedłem do niego. Przestał zagrabiać, aby na mnie spojrzeć. - Idę po coś do picia, chcesz?

- Nie, dziękuję - posłał mi swój przepiękny uśmiech.

Wszedłem do domu i wyjąłem wodę z lodówki. Napiłem się i wziąłem butelkę ze sobą, aby zostawić ją na tarasie. Gdy tylko wyszedłem za dom, zobaczyłem Daniela, który rozmawiał z Kamilem. Mój partner nie wydawał się być z tego faktu zadowolony.

- Co ty tu robisz? - warknąłem, gdy zbliżyłem się do niech, chowając Kama za swoimi plecami. - Czego chcesz?

- Porozmawiać, a ty przeszkadzasz - odparł.

- Pero - Kamil złapał mnie za prawy łokieć, bo wiedział, że mogą mi puścić nerwy.

- Wynoś się.

- Muszę porozmawiać z Kamilem.

- Kam... - spojrzałem na niego. - Wejdź do domu.

- Peter...

- Proszę cię... - dodałem. Polak pokiwał głową i wszedł do wnętrza budynku. - Słuchaj, kurwa, bo nie mam zamiaru się powtarzać. Zabieraj stąd swoje norweskie dupsko i więcej się tu nie pokazuj, rozumiesz? Jeszcze raz przyjdziesz do mojego domu i wezwę policję.

- To ty posłuchaj... Możesz myśleć, że wszytko jest ok, ale prawda jest taka, że Kamil prędzej czy później do mnie wróci... Raz cię dla mnie zostawił i zrobi to po raz drugi...

- Nie zrobi tego. Nie jest idiotą... Wiem co próbujesz zrobić... Chcesz mi namącić w głowie żebym zaczął w niego wątpić... Ale to ci się nie uda. Wynoś się.

- Pożałujesz tego...

- Nie... Nie pożałuję. Odejdź, bo wezwę policję.

- Pójdę... Tylko zastanów się nad jedną sprawą...

- Jaką?

- Jesteś pewien, że on cię kocha? Może to tylko poczucie bezpieczeństwa? Może to po prostu rozsądek?

- W większości przypadków związki z rozsądku są trwalsze - odparłem. - Żegnam

Chłopak popatrzył na mnie przez chwilę, a potem odszedł. Odprowadziłem go wzrokiem i ruszyłem w stronę domu.

- Co chciał? Co mówił?

- Nic mądrego - zdjąłem bluzę, którą miałem na sobie i rzuciłem ją na fotel. Usiadłem wygodnie na kanapie.

- To znaczy? - zajął mniejsce obok mnie.

- Że jeszcze do niego wrócisz - objąłem go ramieniem i pocałowałem w czoło.

- Tylko?

- I jeszcze, że wróciłeś do mnie raczej z rozsądku niż z miłości - szepnąłem.

- Kochanie - przytulił się do mnie mocno. - Przyjechałem do ciebie wtedy, bo wiedziałem, że mi pomożesz, bo wiedziałem, że mogę ci zaufać i jestem przy tobie bezpieczny. Bo wtedy uświadomiłem sobie jaki popełniłem błąd odchodząc od ciebie. Uświadomiłem sobie, że nadal cię kocham... Dlatego przyjechałem.

- Gdybyś mnie nie kochał to byś nie przyjechał?

- Nie przyjechałbym... Gdybym cię nie kochał, to nie zaufał bym ci na tyle żeby to wszytko opowiedzieć.

- Jeszcze nie powiedziałeś mi wszystkiego.

- Z czasem ci powiem... Tylko nie naciskaj na mnie - poprosił.

- Dobrze... Dobrze - pocałowałem go w czoło.

- Kocham cię - wyszeptał w moją koszulkę.

- Ja ciebie też, skarbie.

ONE SHOTS II  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz