M. Eisenbichler & A. Wellinger & S. Leyhe part IV

1.2K 106 20
                                    

Dla mrsBednarek

Zakończenie tego shota miało być inne, ale... Ehhh...

- Stephan!!! - Wydarł się Andi z kuchni. - Jedziesz ze mną?

- Tak. Już - wspierając się na kulach, powoli podszedłem do Andreasa, który patrzył na mnie z uśmiechem. - Co?

- Coraz lepiej ci idzie.

- Wiem. Chodźmy już - powiedziałem.

Andreas zawiózł mnie na rehabilitację i pojechał na trening, a wracając miał mnie zabrać.

Gdy kończyłem pracę z rehabilitantem, przez szybę zobaczyłem, że Andi stoi na korytarzu i mi się przygląda. Uśmiechnął się szeroko, więc odpowiedziałem mu tym samym.

Fizjoterapeuta spojrzał na mnie zaskoczony.

- Mój chłopak jest na korytarzu - wyjaśniłem, a on tylko pokiwał głową.

- Długo jesteście razem?

- Kilka lat z małą przerwą - odparłem.

- Na dziś kończymy... Gdyby pojawiły się bóle mięśni, to bez paniki - uśmiechnął się, pomagając mi podnieść się z maty. - To normalne.

- Dobrze, dzięki. Do zobaczenia.

- Na razie - pożegnał się, a ja z pomocą kul wyszedłem na korytarz

- Cześć, skarbie - Andi podszedł do mnie i pocałował lekko.

- Hej - uśmiechnąłem się. - Długo czekasz?

- Chwilkę... Pomóc ci?

- Poradzę sobie - odparłem. - Tylko idź powoli.

- Dobrze.

Dotarliśmy do samochodu, wsiedliśmy i Andi ruszył w kierunku do mieszkania.

- Wiesz co?

- Co, kochanie? - oderwał wzrok od drogi i spojrzał na mnie.

- Mam ochotę na lody.

- Podjechać do sklepu?

- Zdecydowanie.

- Gdyby nie to, że jesteś facetem, to pomyślał bym, że jesteś w ciąży.

- Nie tylko moja płeć stoi na przeszkodzie - zauważyłem, mając na myśli fakt, że nie pozwalałem Andiemu aż tak się do mnie zbliżyć.

- Seks swoją drogą - puścił mi oczko. Przewróciłem oczami. Zatrzymał się pod jakimś sklepem. - Zaraz wracam - wysiadł, nie gasząc silnika samochodu. Siedziałem wyglądając przez boczną szybę. Drzwi do auta się otworzyły i usiadł na miejscu pasażera.

- Mam nadzieję, że wziąłeś... - urwałem, bo spojrzałem na kierowcę, którym nie był Andi, ale Markus. - Co ty tu robisz?!

- Musimy porozmawiać - wrzucił bieg i ruszył.

- Dokąd mnie wieziesz?! Zatrzymaj się! Już!

- Nic ci nie zrobię. Przecież nie zabiję kaleki.

- Co...?! - przerwał mi dźwięk mojego telefonu. - To na pewno, Andi.

- Więc odbierz - skręcił w prawo.

- Wyjeżdżamy z miasta? - wyjąłem telefon z kieszeni. - Gdzie mnie wieziesz?

- Odbierz i się pożegnaj... Jeśli ja nie mogę go mieć, to nikt nie będzie go miał... I nic nie próbuj - wyjął broń z kieszeni kurtki. - Odbieraj.

ONE SHOTS II  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz