- Jesteś na mnie zły?
- Dlaczego? - zdziwiony oderwałem wzrok od laptopa i spojrzałem na mojego chłopaka, który właśnie wszedł do pokoju.
- Takie odniosłem wrażenie - oparł się o zamknięte drzwi i wyłamywał palce.
- Nie jestem - zamknąłem laptop i odstawiłem go na szafkę nocną. - Chodź do mnie - wyciągnąłem do niego rękę. Chłopak uśmiechnął się, podszedł do łóżka, zdjął buty i usiadł obok mnie, przytulając się do mojego ranienia. Pocałowałem go w czoło, jednocześnie kładąc dłoń na wewnętrznej stronie jego kolana. - Dlaczego miałbym być na ciebie zły?
- Nie wiem, ale cały dzień jesteś jakiś milczący. Myślałem, że jesteś na mnie zły.
- Nie jestem, skarbie... Po prostu... Stresowałem się tym konkursem.
- Rozumiem - poczułem jego usta na szyi. - Już myślałem, że zrobiłem coś nie tak.
- Andi - zaśmiałem się. - Co mogłeś zrobić nie tak?
- Nie wiem... Czasami miewasz takie humorki, że się boję do ciebie odezwać, więc nie wiem, co robię źle.
- Ja miewam humorki? - odsunąłem się od niego.
- Czasami ci się zdarza - podniósł się i usiadł mi na kolanach, moje dłonie prawie natychmiast znalazły się na jego udach.
- Nieprawda.
- Zwłaszcza, gdy jesteś zazdrosny - objął ramionami moją szyję. - Lubię, gdy jesteś zazdrosny.
- Nie lubię być zazdrosny, bo wiem, że nie mam powodu. Ale to silniejsze ode mnie.
- Owszem nie masz... - uśmiechnął się słodko.
- Jesteś uroczy, kochanie - przesunąłem ręce na jego plecy i przytuliłem go.
- Uroczy? - zdziwił się. - Dlaczego?
- Po prostu... Cały jesteś słodki i uroczy, taka moja kulka szczęścia - na moich ustach pojawił się uśmiech, a Andi się roześmiał.
- Tylko twoja kulka szczęścia - śmiał się. Przyciągnąłem go bliżej i złączyłem nasze usta. - Kocham cię.
- Ja ciebie też, Mistrzu - zaśmiałem się w jego usta. Byłem z niego bardzo dumny. Cieszyłem się z jego złota chyba bardziej niż on.
- Wiedziałem, że masz słabość do mistrzów olimpijskich - roześmiał się.
- Ammann mnie nie kręci - odparłem ze śmiechem. - A Kamil nie był mistrzem, gdy się z nim spotykałem... Tylko do ciebie mam słabość - wsunąłem dłonie pod jego koszulkę, co spotkało się z jego westchnieniem.
- Tylko seks ci w głowie.
- Mam takiego przystojnego faceta, więc co innego mam mieć w głowie?
- To fakt... - urwał, bo moje usta znalazły się na jego szyi, na której składałem delikatne pocałunki. - Tylko bez malinek, kochanie.
- Mhym... - wymruczałem w jego delikatną skórę.
- Pero! - do mojego pokoju wpadł mój brat. - Oj, sorry...
- Coś się stało? - zapytałem, a Andi zszedł z moich kolan.
- Tak. Trener cię woła.
- Jezu... Już idę - powiedziałem, a Domen wyszedł. - Poczekasz na mnie? Zaraz wrócę - pocałowałem go.
- Pójdę wziąć prysznic i za chwilę wrócę... Albo napisz mi jak już będziesz, ok?
- Ok - ponownie złączyłem nasze wargi, ale tym razem Andi nie pozwolił mi się tak szybko odsunąć. Pogłębił nasz pocałunek i wplątał palce w moje włosy.
- Muszę iść - jęknąłem.
- Dokończymy później - uśmiechnął się seksownie.
- Trzymają cię za słowo.
Razem wyszliśmy z mojego pokoju, lecz rozstaliśmy się przy windzie. Andi pojechał na swoje piętro, a ja poszedłem do pokoju trenera.