Słodki i uroczy Proch na zakończenie sezonu 😁
I może znajdzie się troszeczkę Kraftböcka 😁
Dla prochlove
- Jak wyglądam? - odwróciłem się w stronę Stefana.
- Ujdzie - zaśmiał się. - Świetnie, dużo lepiej niż w tym czarnym - odparł Austriak.
Popatrzyłem na siebie jeszcze w lustrze. Podoba mi się, jak wyglądam w granatowym, smokingowym garniturze.
- Myślisz, że Peterowi się spodoba? - poprawiłem mankiety koszuli.
- Tak właśnie myślę... Kamil, powiedzmy sobie szczerze... Dla niego nawet w worku po ziemniakach wyglądałbyś zjawiskowo.
- Dzięki, właśnie to chciałem usłyszeć - popatrzyłem na niego i się zaśmiałem.
- Przebieraj się i idziemy... Musimy kupić jeszcze buty - wstał.
- Czyli ten?
- Tak ten... Leży doskonale.
- Nie jest...?
- Kamil - przerwał mi. - Jest idealnie. Przestań panikować jak baba.
- Dobra... - przewróciłem oczami.
Przebrałem się w swoje ubranie i poszliśmy do kasy, aby uregulować rachunek za garnitur.
- Nie przyznam się Pero ile on kosztował - zaśmiałem się.
- Ja Michiemu też nie powiedziałem... Im mniej wie, tym lepiej śpi - zacytował moje słowa sprzed kilku dni.
Kupno butów poszło dużo szybciej.
- Kamil... - zaczął Stefan, gdy wracaliśmy do mojego domu. - Jak zareagowała twoja rodzina?
- Pojechałem do nich sam... Nie chciałem żeby Pero widział ich entuzjazm - zironizowałem. - Gdy powiedziałem rodzicom, że bierzemy ślub, nawet nie byli zaskoczeni... Szczęśliwi nie byli, ale jakoś to zaakceptowali... Chyba się tego spodziewali... Gorzej było, gdy powiedziałem, że mam zamiar przyjąć nazwisko Pero... To nie było ciekawe... I można powiedzieć, że chyba nie mam już żadnego kontaktu z rodzicami.
- Co na to Pero?
- Nic. A co mógł zrobić? - wzruszyłem ramionami. - Dobrze, że wyprowadzę się do niego... Chociaż jego rodzina nie ma do nas zastrzeżeń... Jego rodzice się założyli po jakim czasie mi się oświadczy - zaśmiałem się.
- I kto wygrał?
- Dare... Julijanna obstawiła, że za rok, a ojciec Pero trafił z datą idealnie - uśmiechnąłem się.
- Wiem, że to iż rodzina was nie akceptuje jest trudne... Moi rodzice też nie są zadowoleni... I nie lubią Michaela... Z tego też względu każdy z nas został przy swoim nazwisku... Chociaż nie powiem, że Michi nie był na mnie zły, kiedy mu powiedziałem, że nie przyjmę jego nazwiska... Bardzo mu na tym zależało, ale rozumiał też dlaczego nie chcę tego zrobić.
- Ja nie będę w tym przypadku kierował się tym, co mówi rodzina. Chcę mieć to samo nazwisko co Pero i koniec - Stef wjechał na podjazd i zobaczyłem znajomy samochód. Uśmiechnąłem się szeroko. - Przyjechał - szybko wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę domu. Usłyszałem za sobą śmiech Stefana. - Pero?! - wbiegłem do domu. Chłopak wyszedł z salonu, a ja natychmiast wpadłem w jego ramiona. Zaśmiał się z mojej reakcji i mocno mnie przytulił. - Tęskniłem.
- Ja za tobą też, skarbie - pocałował mnie w skroń. - Cześć, Stef - rzucił.
- Hej... Gdzie mam to położyć, Kam?
- Już wszytko biorę - odsunąłem się od narzeczonego i zabrałem swoje zakupy od Austriaka. Zaniosłem wszytko do sypialni, a potem wróciłem na dół. Chłopaki byli w kuchni.
- Będę już spadał - oznajmił Stefan, gdy dołączyłem do nich.
- Już?
- Michi czeka na mnie w hotelu - uśmiechnął się. - Do jutra.
- Na razie.
- Cześć - pożegnałem się, a Stef wyszedł. - Wiedział, że masz przyjechać, tak? - podszedłem do Petera i przytuliłem się.
- Tak - objął mnie mocno.
- To dlatego nie chciał zostać u mnie tylko wynajął pokój w hotelu - szepnąłem się. -Mogłeś mnie uprzedzić, że przyjeżdżasz - popatrzyłem mu w oczy.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę.
- Udało cię... Cieszę się, że jesteś - wtuliłem się w niego. - Na długo przyjechałeś?
- Do końca tygodnia - pocałował mnie w czoło. - Zostajemy w domu, czy wychodzimy z chłopakami na miasto?
- Dziś zostajemy, muszę się tobą nacieszyć - oznajmiłem, a on zaśmiał się cicho.
- Kocham, gdy jesteś taką przylepą - wziął moją twarz w dłonie. - Kocham cię najbardziej na świecie.
- Wiem... Ja też cię kocham - stanąłem na palcach i złączyłem nasze usta w delikatnym i czułym pocałunku.
Pero oderwał się od moich ust i pogłaskał mnie po policzku. Przenieśliśmy się z kuchni do sypialni, gdzie leżeliśmy w łóżku, rozmawiając szeptem, a w tle cicho grał telewizor.
Kocham spędzać z nim czas w ten sposób. Po prostu rozmawiając. To może wydawać się nudne, ale ja cały czas poznaję go lepiej. Mogłoby się wydawać, że po czterech latach związku wiemy o sobie wszytko, ale tak nie jest. Nigdy nie poznamy człowieka do końca, zawsze będzie w stanie nas zaskoczyć. Nie ma znaczenia ile lat minie. Jestem pewien, że będę odkrywał nowe rzeczy o mojej drugiej połowie do końca życia.