Znowu stałem pod prysznicem próbując zmyć z siebie twój zapach. Starałem się zapomnieć o twoich ustach sunących po moim ciele.
Nie chciałem żeby to wszytko tak wyglądało. Nie chciałem żeby łączył nas tylko seks. Ale pozwalałem na to. Pozwalałem, bo jestem w tobie zakochany, Andi. I nie umiem ci odmówić.
Nie, kiedy uśmiechasz się do mnie w ten szczególny sposób.
Nie, kiedy mówisz do mnie takim szeptem.
Nie, kiedy dotykasz mojego ciała.
Nie, kiedy myślę, że tobie też choć trochę na mnie zależy.
A potem przychodzi moment, w którym wychodzisz, a ja znowu stoję pod prysznicem i płacząc chcę pozbyć się twojego zapachu z mojej skóry, i znowu przysięgam sobie, że to się nigdy więcej nie powtórzy.
Opieram się plecami o chłodne kafelki i zsuwam się, aby usiąść w brodziku.
Już nie powstrzymuję łez. Nie umiem.
Przyciągam kolana do klatki piersiowej i opieram o nie głowę.
Czuję się jak dziwka, Andi. Twoja prywatna dziwka. Przychodzisz do mnie, gdy masz ochotę na seks i wychodzisz, gdy dostaniesz to, czego chcesz.
Normalnie nawet ze sobą nie rozmawiamy. A ja tego chcę. Rozmowy, czułości, pocałunków. Normalnej relacji. A nie takiej toksycznej, która teraz niszczy mnie od środka.
Ale nie umiem się od ciebie odciąć. Nie potrafię powiedzieć "nie".
Więc będę tkwił w tej patologicznej relacji dopóki ci się nie znudzę. A wtedy ty złamiesz mnie całkowicie, odsuwając się i kończąc naszą znajomość.
Nie wiem, jak długo siedzę pod strumieniem wody, ale w końcu postanawiam wstać. Zakręcam wodę i wychodzę z kabiny prysznicowej. Patrzę w lustro i wycieram twarz z wody i łez. Osuszam całe swoje ciało, zakładam bieliznę i idę do łóżka.
Otulam się pościelą, która pachnie seksem i tobą, Andi. Z moich oczu znowu płyną łzy. I tak zasypiam. Płacząc i myśląc o Tobie.