Dla Milikeen
Leżałem na plaży opalając plecy, gdy poczułem chłodne dłonie Andiego na swoim ciele.
- Jesteś zimny - szepnąłem.
- To ty jesteś gorący - wymruczał mi do ucha i pocałował lekko moje ramię.
- Możesz mnie trochę ochłodzić - zażartowałem.
Blondyn zaśmiał się na moje słowa i położył mi głowę na ramieniu, mocząc mi skórę swoimi wilgotnymi włosami. Jego chłodne palce błądziły po moich plecach. Czułem jak złożył kilka pocałunków na mojej łopatce.
- Wracamy już? - jego dłoń spoczęła na moich lędźwiach.
- Jeszcze chwilę - westchnąłem, bo Andi ponownie zaczął muskał palcami moje plecy. - A jak ktoś zobaczy?
- Kto? Przecież to prywatna plaża - zaśmiał się. - Chodź... Zjemy coś - wstał i wyciągnął do mnie rękę. Przekręciłem się na plecy i chwyciłem jego dłoń oraz pozwoliłem, aby pociągnął mnie do pionu. Zebraliśmy swoje rzeczy i skierowaliśmy się w stronę domu, który wynajmowaliśmy.
- Zamawiamy coś, czy gotujemy? - usiadłem na kanapie.
- Jesteśmy na wakacjach. Zamawiamy coś - chłopak usiadł obok mnie, więc położyłem mu głowę na ramieniu. - Pizza, chińszczyzna, czy...?
- Pizza - przerwałem mu. A po chwili się zaśmiałem. - Jesteśmy w Meksyku, może zjemy coś meksykańskiego? - zapytałem.
- Lubisz meksykańską kuchnię?
- Nigdy nie jadłem - odparłem.
- To trzeba to zmienić - wstał. - Ubieraj się. Wychodzimy. Pójdziemy do jakiejś kanjpy.
- No dobra - uśmiechnąłem się i szybko pobiegłem na górę do sypialni, aby się przebrać. Andi dołączył do mnie, gdy zapinałem spodnie.
- Przegapiłem najlepsze - puścił mi oczko.
- Głupi - zaśmiałem się i założyłem koszulę. Andi obciął mnie spojrzeniem. - Co?
- Chyba jednak zostaniemy w domu - zaczął się do mnie zbliżać.
- Nie, nie, nie - złapałem go za nadgarstki. - Jestem głodny.
- Ja też - chciał mi wyrwać swoje ręce.
- Ale jedzenia, a nie ciebie, Andi.
- Ranisz moje serduszko - zaprzestał prób objęcia mnie. Wiedziałem, że teraz będzie grał na moich emocjach. - To nie było miłe.
- No może... Ale... - niedokończyłem, bo blondyn skorzystał z okazji i przyciągnął mnie do pocałunku. Zaśmiałem się w jego usta i objąłem ramionami szyję mojego chłopaka. Andi przesunął usta na moją szyję. - Chodźmy już... Deser później - jęknąłem, kiedy jego dłonie znalazły się na moich pośladkach.
- Dlaczego? Zacznijmy od deseru - wyszeptał muskając ustami moje wargi.
- Nie - odepchnąłem jego ręce od swojego ciała. - Idziemy coś zjeść - wyszedłem z sypialni i zszedłem na dół. Zakładałem trampki, gdy Andi do mnie dołączył. - Idziemy w jakieś konkretne miejsce?
- Tak, gdy byłem tu ostatnio znalazłem fajną knajpkę - odparł, kiedy wychodziliśmy. Złapał mnie za rękę i szliśmy w ciszy.
- Jesteś na mnie zły? - przytuliłem się do jego ramienia.
- Nie - zaśmiał się. - Oszalałeś? - pocałował mnie w czoło i mocniej ścisnął moje palce. - Ale sądzę, że to wyjście możemy potraktować jak randkę.