Luke obudził się przez mocny ból głowy. Zdziwił się, widząc dziewczynę leżącą obok niego. Nie znał jej. Nie pamiętał wydarzeń poprzedniego dni.
Wstał i udał się do łazienki, łapiąc po drodze parę spodni. Zimny prysznic go orzeźwił. Kiedy znalazł się znów w pomieszczeniu, brunetka siedziała na łóżku i wpatrywała się w niego speszona.
- Hej, kim jesteś? – zapytał.
Od zawsze był bezpośredni, nie chciał owijać w bawełnę.
- Melanie. Nie za bardzo wiem, co tu robię, możesz mi wyjaśnić? – była zmieszana.
- Luke, jesteś w moim pokoju i pewnie zabalowaliśmy na wczorajszej imprezie.
- Um, dzięki. Już pójdę, cześć.
Melanie wyszła, a Luke podłączył rozładowany telefon do prądu i udał się do kuchni. Nowością nie było, że lodówka świeciła pustkami. Michael nie był skory do zakupów, a Hemmings po prostu był zapominalski. To śmieszne, bo sklep był kiladziesiąt metrów dalej. Jedzenie najczęściej przynosiła matka blondyna, bo martwiła się sposobem odżywiania obu chłopców. Nie odżywiali się często, a kiedy już postanowili, to padało na fast foody. Mimo to obaj byli chudzi jak patyki.
Zakupy nie trwały długo, Luke kupił to co najpotrzebniejsze – nutellę i masło orzechowe. Oczywiście prócz tego też jakieś podstawowe produkty, ale nic ciekawego. Kiedy wrócił do domu zjadł upragnioną kanapkę z kremem czekoladowym. Może to nie była kanapka, może było ich więcej.
Wrócił do pokoju, a tam wziął do ręki naładowany już telefon. Miał jedną wiadomość, od Caroline. Uśmiechnął się na jej widok. Dziewczyna kazała mu wpadać, a on nie odmówiłby takiej propozycji. Jednak uznał, że najpierw woli do końca wytrzeźwieć. Nie wypił dużo, z tego co pamiętał, ale nadal bolała go głowa i postanowił poczekać do wieczora.
CZYTASZ
who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]
FanfictionLudzie mają tendencję do myślenia, że jeśli jest dobrze to już tak zostanie. Prawda niestety taka nie jest. Jeśli się ułoży, to w każdej chwili może też się zepsuć. I taka jest chyba kolej rzeczy. Po każdej burzy przychodzi słońce, a po słońcu znowu...