5 miesięcy wcześniej
Sydney
18:00Zadzwonił dzwonek do drzwi. Rodzice Luke'a. Caroline się stresowała. Jej narzeczony poszedł otworzyć drzwi, ona czekała przy stole. Postanowiła, że lazania powinna być gotowa kilka minut po przybyciu gości, żeby zwiększyć wiarygodność.
Do salonu weszła trójka rodziny Hemmings. Caroline przywitała się z Liz i jej mężem. Zajęli miejsca. Początek rozmowy się nie kleił. Moon prawie się nie odzywała, głównie Luke rozmawiał ze swoją mamą. Wybawieniem dziewczyny był dźwięk oznajmiający, że czas wyjąć jedzenie z piekarnika. Szybko wstała i popędziła do kuchni. Tam odetchnęła. Bała się rodziców swojego narzeczonego, wydawało jej się, że bardzo jej nie lubią. Wyjęła jedzenie i w rękawicach kuchennych, żeby się nie oparzyć, zaniosła je do stołu.
- Jak pięknie pachnie - zachwyciła się Liz - Co to jest?
- Lazania - odpowiedziała z uśmiechem na ustach, wszystko szło zgodnie z planem.
Caro liczyła, że może, kiedy państwu Hemmings zasmakuje jej danie - zaakceptują ją.
Baltimore
Eveline doprowadziła oszołomionego Michaela do jego mieszkania. Chłopak się nie odzywał, był jakby zamknięty gdzieś w swojej głowie i potrzebował czasu, by wyjść z tego stanu.- Mike, wyjaśnisz mi o co chodzi? Kim jest Calum? - dopytywała, kiedy już usiedli na niewygodnej kanapie.
- Calum... - wyszeptał.
- Mikey, współpracuj. - westchnęła.
- On żyje. Umarł. Calum. - bredził, nie mówił żadnych konkretów.
- Michael do cholery jasnej! Mów o co chodzi! - zdenerwowała się już. Nigdy nie była cierpliwa.
Dopiero wtedy do Clifforda dotarło, co dokładnie się wtedy stało. Szybko wstał i podszedł do telefonu leżącego na szafce. Wybrał numer najlepszego przyjaciela. Luke odebrał po chwili.
- Mike, mam rodzinną kolację, nie mogę rozmawiać.
- Calum żyje. - wypalił starszy.
Hemmings nie odpowiadał. Dopiero po chwili zrozumiał słowa przyjaciela.
- Jak to "Calum żyje"? Mike, on umarł kilka miesięcy temu...
- Widziałem go. Spojrzał na mnie i uciekł. Jestem przekonany, że to on.
- Mike, musisz pogo...
- Nie! On kurwa żyje! A ja muszę go odnaleźć!
- Więc po co dzwonisz?
- Liczę, że mi pomożesz. Jako najlepszy przyjaciel.
- Ugh. Pogadamy później, Mike. Naprawdę muszę kończyć.
Clifford usiadł na kanapie. Nagle wszystko, co czuł do Caluma... co czuł po jego śmierci - wróciło. Wróciło ze zdwojoną siłą.
- Powiesz mi kim jest ten cały Calum? - Eve ponowiła swoje pytanie.
- Calum? Cóż, Calum to... Calum.
- Jaśniej. - westchnęła poirytowana brunetka.
- Jest miłością mojego życia.
jesteście kochani, pojawiło się tyle cudownych komentarzy, a ja żałuję, że mogłam wybrać tylko jedną osobę. ale szanse dla innych nadal są, właściwie każdy ma takie same szanse, bo nie mówiłam, że tylko raz mogę komuś zadedykować rozdział. jesteście najlepszą motywacją na świecie. przy okazji wpadajcie na vapor, gdzie pojawiły się dwa króciutkie rozdziały :)
CZYTASZ
who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]
FanficLudzie mają tendencję do myślenia, że jeśli jest dobrze to już tak zostanie. Prawda niestety taka nie jest. Jeśli się ułoży, to w każdej chwili może też się zepsuć. I taka jest chyba kolej rzeczy. Po każdej burzy przychodzi słońce, a po słońcu znowu...