22.

845 113 10
                                    

dedykowane córce wróżbity Macieja, bo tak

Dla Luke'a w tym momencie nie liczyło się nic. Nie ważne, że Michael został sam w hotelu, Julie właśnie biegła za nim i krzyczała, żeby zaczekał. To, że brakowało mu tchu i nie miał pojęcia w którą stronę biec, bo lotnisko jest ogromne, też nie miało znaczenia. Chciał tylko jak najszybciej odnaleźć Caroline, żeby jej znowu nie stracić. Ledwo otrząsnął się po tym, jak wyjechała i tym razem musiał ją zatrzymał. Nie był nawet pewien gdzie i o której leci. Może odleciała godzinę wcześniej, a może jej lot jest dopiero za 3 godziny.

Każda napotkana dziewczyna przypominała mu blondynkę, w pewnym momencie nawet pomylił ją z Collins, która ledwo go dogoniła.
Stanęli przed ogromną tablicą, na której widniał rozkład wszystkich odlotów i przylotów. Hemmings nie wiedział czemu, ale czuł, że Caro wraca do Sydney. Nie wiele myśląc pobiegł w odpowiednim kierunku, słysząc tylko krzyczącą przyjaciółkę. Nie zwracał na nią uwagi. Dostrzegł dziewczynę stojącą na końcu kolejki na lot do Australii. Te jasne włosy sięgające łopatek, szeroki sweter w paski i ciemne rurki. Nie mógł się mylić. To musiała być ona.
Przyspieszył jeszcze bardziej, nawet nie wiedział, że może tak szybko biegać. Zalety długich nóg.
- Caroline! - krzyknął, aby dziewczyna się odwróciła.
Pokonał dzielący ich dystans w zaledwie kilkadziesiąt sekund.
Uśmiechnął się zwycięsko i złapał dziewczynę za ramię, odwracając ją w swoją stronę.

Lecąc do Baltimore Moon nawet nie myślała, że wróci po trzech tygodniach. To miasto było jej cudowną przygodą i nie mogła uwierzyć, że to już koniec. Powrót do Australii. Jednym plusem było to, że tam było zdecydowanie cieplej. Mimo to miała nadzieję, że jeszcze kiedyś wróci do pięknego miasta w Ameryce. Może sama, może z Luke'iem, może z większą ilością znajomych. Rozważała każdą opcję, była gotowa nawet kiedyś tam zamieszkać. Ale nie teraz, jeszcze nie czas na to. Jej priorytetem był powrót do domu i rozmowa z niebieskookim. Podczas wycieczki miała wiele czasu na przemyślenia, wróciło też dużo wspomnień. Była pewna, że więź, między nią, a Hemmingsem to było coś cudownego. Chciała to odzyskać.
- Caroline! - usłyszała ten dobrze jej znany, charakterystyczny głos. Nie było innej możliwości. Luke.

ha, każdy myślał, że się nie spotkają, a tu proszę, Luke i Caro na lotnisku. nie wiem, czy liczycie bardziej na pocałunek na lotnisku, czy katastrofę lotniczą, ale rozważam obydwa pomysły.
chciałam tu podać swojego twittera, bo ostatnio sporo korzystam, ale niestety są tu osoby, których nie powinno tu być, a mój twitter to mój twitter. więc jeśli chcecie, to podajcie swoje usery w komentarzach, ja dam wam follow, a wy po prostu oddacie, rozpoznacie mnie. możecie też w wiadomości prywatnej napisać, a powiem wam, jak się nazywam.
miłego dnia x

who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz